Podkarpacie Kościołowi

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 30.06.2008 19:00

Ogrody ojców bernardynów i instytut teologiczny - to dwie z czterech nowych inwestycji, na które PiS-owski marszałek województwa podkarpackiego da pieniądze z Unii bez konkursu. Chodzi w sumie o 23,6 mln euro - donosi Gazeta Wyborcza.

"Regionalny program operacyjny" (RPO) to unijny program na lata 2007-13, w ramach którego Podkarpacie ma do wydania 1,136 mld euro. Rękę na tej kasie trzyma wyłącznie samorząd województwa, na czele którego stoi marszałek. Podkarpacie to jedyne miejsce w kraju, gdzie w samorządzie wojewódzkim rządzi PiS. Jeszcze w ub.r. zarząd województwa część tych pieniędzy podzielił. Zaczął układać listę projektów kluczowych, czyli takich, które nie będą musiały brać udziału w konkursach (regionalnej listy nie należy mylić z ogólnokrajowymi listami projektów kluczowych). Podkarpacka lista została zamknięta w lutym tego roku. Trafiło na nią 28 strategicznych dla województwa projektów na łączną sumę 236 mln euro. W ostatnich dniach zarząd województwa niespodziewanie ogłosił jednak, że rozpoczął konsultacje w sprawie dołożenia do tej listy jeszcze czterech innych projektów. I to na pokaźne sumy. Oprócz centrum nowoczesnych technologii dla potrzeb Doliny Lotniczej (dofinansowanie z RPO - 2,2 mln euro) i centrum medycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego (18 mln euro) chce na priorytetowej liście umieścić dwie inwestycje kościelne - budowę Instytutu Teologiczno-Pastoralnego przy Wyższym Seminarium Duchownym w Rzeszowie oraz zabytkowy klasztor oo. Bernardynów w Rzeszowie z ogrodami i centrum religijno-kulturowym. Pierwszy z tych projektów ma kosztować 20,6 mln euro (dofinansowanie - 17,5 mln euro), drugi 7,2 mln euro (dofinansowanie - 6,1 mln euro). Dlaczego władze województwa tak postąpiły? Bo mają do tego pełne prawo. - W każdym momencie możemy zmieniać listę - mówi marszałek Zygmunt Cholewiński. Biuro prasowe Ministerstwa Rozwoju Regionalnego potwierdza: "Zarząd ma kompetencję do ustanowienia i zmiany listy projektów kluczowych". - Przy rozszerzaniu listy projektów kluczowych kierowaliśmy się wyłącznie tym, czy zadanie jest istotne dla Rzeszowa i całego regionu. A żadnemu z nich nie można przecież odmówić takiej rangi - tłumaczy marszałek Cholewiński. Skąd pomysł, by akurat seminarium dać pieniądze na budowę nowego wydziału? - Od trzech lat chcieliśmy stworzyć na uniwersytecie wydział teologiczny. Ale Uniwersytet Rzeszowski nie mógł wystąpić z wnioskiem, bo nie miał kadry dla takiego wydziału. Dlatego wniosek złożyło seminarium. A gdy instytut zacznie funkcjonować, to za dwa, trzy lata wejdzie w struktury uniwersytetu - tłumaczy nam Jan Burek, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za edukację. I dodaje: - Bardzo nam zależy, by nasz uniwersytet miał taki wydział. Dlaczego? - Ja bym chciał, żeby moje wnuki były uczone przez gruntownie wykształconych księży - uzasadnia Burek.

Nowa lista projektów kluczowych to też dobra nowina dla ojców bernardynów. Dwa lata temu dostali od władz Rzeszowa 85-arową działkę w samym centrum miasta, na której jest teraz parking. Za wartą 2,7 mln zł ziemię zapłacili 30 tys. zł. Od razu zapowiadali, że chcą tu odtworzyć ogrody włoskie, które rozciągały się niegdyś przy kompleksie klasztornym, który przylega do parkingu. Pod ziemią ma być parking. Chcą też wybudować dodatkowe skrzydło klasztoru i centrum pielgrzymkowe. - Ogród będzie ogólnodostępny - zapewnia o. Rafał Klimas, proboszcz parafii oo. bernardynów. - Bez pieniędzy z Unii nie udałoby nam się tego zrealizować - mówi. O unijne pieniądze klasztor mógł się też ubiegać w konkursie. Ale w tej części RPO, z której mógł skorzystać (rewitalizacja miasta), dotacja nie może przekroczyć 8,5 mln zł. Wskakując na listę projektów kluczowych, klasztor dostanie 6,1 mln euro. I to bez rywalizacji. Nie wszystkim się to podoba. - Im więcej pozycji na tej liście, tym mniej środków pozostanie do rozdysponowania na konkursy - mówi Teresa Kubas-Hul, doradca wojewody podkarpackiego, która jest odpowiedzialna za nadzór nad wdrażaniem RPO. - Przy zmianie listy projektów kluczowych powinny być stosowane podobne procedury jak przy jej tworzeniu. Powinien zostać ogłoszony nabór, tak aby wszyscy beneficjenci mieli równe szanse i aby nie powstawało wrażenie, że projekty są wpuszczane bocznymi drzwiami. Konrad Niklewicz: Wygląda to tak, że nie panujecie nad funduszami dla regionów. Niektóre samorządy ostatnio wstrzymały konkursy, bo się przestraszyły konfliktu polskich i unijnych przepisów o ochronie środowiska. A teraz zarząd województwa podkarpackiego decyduje o kontrowersyjnych zmianach na własnej, lokalnej liście projektów kluczowych. Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego: Docierają do nas sygnały, że coś się dzieje źle, ale odpowiedzialność będą ponosić władze województwa, czyli urzędy marszałkowskie. I ja będę ostatnią osobą, która powie, że województwa sobie z tym nie poradzą. Tam pracują dokładnie tacy sami urzędnicy jak wszędzie. Niestety, już widać, że w Polsce nieco więcej niż połowa regionów była przygotowana do funduszowej samodzielności. A reszta obawia się odpowiedzialności i ogląda się na ministerstwo. Ale my już jej nie weźmiemy. Wystawimy tylko oceny, jak województwom idzie wypłata unijnych pieniędzy. Już w przyszłym roku.