Biznesmeni w habitach

Polska Dziennik Zachodni/a.

publikacja 04.07.2008 18:21

Jeśli piwo, to tylko od cystersów, zioła - od kapucynów i franciszkanów, a miód od kamedułów. Rodzi się moda na oryginalne produkty spożywcze stworzone pod okiem zakonników - pisze Polska Dziennik Zachodni.

Lukę na rynku dostrzegają coraz to inne zakony. W herbarium przy klasztorze franciszkańskim w Katowicach Panewnikach znajdziemy mieszanki egzotycznych naparów. Z kolei paulini z Leśniowa polecają swoje ciasteczka i pomidory. A benedyktyni z Tyńca budują nawet sieć sklepów ze swoimi produktami. Biznes dopiero jest w powijakach, ale szybko się rozwija ku uciesze turystów i pielgrzymów. Oferowane produkty są też oryginalnymi pamiątkami, przywożonymi z pielgrzymek do sanktuariów. - Gdy byłam na pielgrzymce we Włoszech, to zawsze po modlitwie był czas na odwiedzenie sklepiku, gdzie można było kupić cukierki, ciasteczka, czy świeże bułeczki wprost ze stołu zakonników. Potem przyjechałam do Leśniowa i dowiedziałam się o ciasteczkach - to strzał w dziesiątkę - mówi Anna Matyja, pątniczka z Jastrzębia Zdroju. Sprzedaż specjałów ma też pomóc w zachowaniu kilkusetletnich murów klasztorów. - Jak utrzymać kilkudziesięciu braci i nowicjuszy w zimie, gdy nie odwiedzają nas wierni? - pyta ojciec Zbigniew Ptak, przeor Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej. Ten sam problem ma ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor jednostki gospodarczej Benedicite w Tyńcu. Nie ukrywa, że jego zakon musi sam się utrzymać. - Z naszej ziemi z trudem wyżyłaby jedna rodzina. Prawa ekonomii są nieubłagane - wyjaśnia. Część dochodów z tej działalności posłuży renowacji klasztoru. O tym, że klasztorne produkty mają swoich fanów, można przekonać się praktycznie w każdym sklepie. Sery, słynne pszenne piwa trapistów, czy konfitury łatwo znajdują nabywców. Klientów przyciąga stara receptura o niewątpliwie duchowym posmaku. Żeby utrzymać zakon w dobrej kondycji, nie wystarczy dziś uprawa roli czy datki odwiedzających gości. Zakonnicy znają na to sposób i zgodnie ze średniowieczną regułą, nie tylko modlą się, ale również pracują. A w produkcji przysmaków mają wielowiekowe tradycje. Gdyby nie mnich Dom Perignon, nie byłoby dziś słynnej marki szampana. W Polsce liderami wśród zakonnych przedsiębiorstw są benedyktyni z Tyńca. Oferowane przez nich produkty można kupić przez internet oraz w sieci ponad 20 sklepów w całej Polsce. Wkrótce zresztą będzie ich znacznie więcej. - Stworzyliśmy i budujemy naszą markę. Na taką skalę jeszcze nikt tego nie robił - mówi dumnie ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor jednostki gospodarczej Benedicite w Tyńcu. Część dochodów z tej działalności jest przeznaczana na rozwój Benedicite, część posłuży renowacji klasztoru. Ojciec Galoch nie ukrywa, że jego zakon musi sam się utrzymać. - Zrobiliśmy audyt, z którego wynika, że z naszej ziemi z trudem utrzymałaby się jedna rodzina - wyjaśnia. - A jak utrzymać kilkudziesięciu braci i nowicjuszy w zimie, gdy nie odwiedzają nas wierni? - pyta ojciec Zbigniew Ptak, przeor Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej.

Inna idea przyświecała franciszkanom z Panewnik, gdy zakładali swoje herbarium. Uznali, że nabywcy ziół zajrzą pewnie i do kościoła. A o tym, że klasztorne produkty mają swoich fanów, można przekonać się praktycznie w każdym sklepie. Sery, słynne pszenne piwa trapistów, czy konfitury szybko znajdują nabywców. Ilona Chmielek zdecydowała się otworzyć w Gliwicach sklep "Produkty Benedyktyńskie". Decyzję podjęła po wizycie w opactwie w Tyńcu. - Dobrze się rozwija. Jest coraz więcej stałych klientów, sprzedaż rośnie - mówi pani Ilona. W naszym województwie towary firmowane przez zakonników z Tyńca można kupić również Bielsku-Białej, Żywcu, Zabrzu, Piekarach Śląskich i Częstochowie. Kolejne mają powstać między innymi w Bytomiu, Sosnowcu, Rybniku i Tychach. A to i tak tylko jedna piąta sieci, którą zamierzają zbudować benedyktyni. Już dzisiaj w swoim sklepie internetowym oferują prawie 400 różnych produktów. Konfitura brzytewka, cukierki św. Hildegardy, miód pitny, a nawet musztarda piekielna z chrzanem, to tylko niektóre z nich. Nowością są tynieckie piwa klasztorne: Opata, Przeora i Szafarza. Popularność tych produktów w ogóle nie dziwi specjalistów od marketingu. Mówią, że skoro sklepy oferują po kilkanaście gatunków mleka, piwa, konfitur czy masła, to klienci szukają dla siebie rzeczy wyjątkowych. - Tę lukę na rynku doskonale wypełniają domowe czy zakonne wyroby - ocenia Krystian Dudek, dyrektor specjalizującej się w marketingu i promocji katowickiej grupy PRC. - Produkty, opisywane często jako przygotowane zgodnie z tradycyjną, sprawdzoną, wielopokoleniową recepturą znajdują uznanie w oczach osób szukających czegoś niespotykanego. Według niego marki wyprodukowane przez noszących habity duchownych kojarzą się bardzo pozytywnie, a taka ocena to na rynku wielka wartość. - Na przygotowanie produktów mogą poświęcić dużo czasu. Zamiast na ilość stawiają na jakość. A jakość w dobie konkurencji jest w cenie - ocenia Dudek. Biznes, z którego część dochodu przeznaczana jest na utrzymanie zabytkowego opactwa, a część na rozwój firmy, opłaca się nie tylko zakonnikom. Produkcja większości asortymentu jest zlecana kilkudziesięciu zewnętrznym, zupełnie świeckim firmom, w których, jak szacują w Benedicite, pracuje nawet 1,5 tys. osób. Benedyktyni z Tyńca to nie jedyni zakonnicy zaangażowani w taką produkcję. Paulini z Leśniowa koło Żarek słyną z ciasteczek i zdrowych pomidorów. Ich sprzedaż ma nie tylko pomóc wypromować, ale i zbudować centrum pomocy rodzinie. O ile dla klientów najważniejsze jest zadowolenie swojego podniebienia, to zakonnikom przyświeca również inny cel - odnowa swoich opactw i klasztorów. Przyklasztorne firmy powstają, ponieważ pozwala im na to ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. - Zgodnie z postanowieniami majątek i przychody kościołów podlegają ogólnie obowiązującym przepisom podatkowym, z wyjątkami określonymi w odrębnych ustawach - wyjaśnia Jakub Lutyk z Ministerstwa Finansów. Kościelne firmy są zwolnione z opodatkowania, gdy swoje dochody przeznaczają na cele kultu, oświatowo-wychowawcze, naukowe, kulturalne, działalność charytatywno-opiekuńczą, punkty katechetyczne oraz konserwację zabytków.