"Toksyczny potwór" dryfuje w stronę USA

PAP |

publikacja 10.11.2013 09:23

Ponad dwa lata po trzęsieniu ziemi i tsunami, które zniszczyły japońską elektrownię Fukushima, w stronę Stanów Zjednoczonych dryfuje potężna ilość śmieci powstałych po tamtym kataklizmie. Telewizja Fox mówi o "toksycznym potworze".

"Toksyczny potwór" dryfuje w stronę USA AUTOR / CC 2.0 Tej zimy na amerykańskie wybrzeże trafi więcej dryfujących śmieci, które zostaną tam zepchnięte przez sztormy.

"Śmieciowa wyspa", której masę szacuje się na ponad milion ton, ma wielkość stanu Teksas (ponad 697 tys. kilometrów kwadratowych). Są w niej fragmenty budynków, łodzi, mebli, urządzenia elektryczne i w ogóle wszystko, co po tsunami z 11 marca 2011 roku spłynęło do oceanu. Śmieci te płyną przez Pacyfik i znajdują się obecnie między Hawajami a Kalifornią. Są obawy, że zawarte w nich toksyczne substancje mogą mieć katastrofalne skutki dla kalifornijskiej fauny i flory.

Mniejsze ilości śmieci od miesięcy docierają z Japonii do USA i Kanady. Pojawiły się na plażach w stanach Alaska, Oregon, Kalifornia i Waszyngton. W marcu 2012 roku do wybrzeży Ameryki Północnej dotarł z Japonii opuszczony statek rybacki długości 60 metrów. Jednostkę tę zatopiła w pobliżu Alaski straż przybrzeżna USA.

Tej zimy na amerykańskie wybrzeże trafi znacznie więcej dryfujących śmieci, które zostaną tam zepchnięte przez sztormy. Odpadki będą zresztą napływały przez cały następny rok - pisze "Le Figaro".

Z danych japońskich wynika, że 11 marca 2011 roku do oceanu mogło spłynąć ok. 5 milionów ton najrozmaitszych śmieci. Około 70 proc. zatonęło u wybrzeży Japonii, ale reszta zaczęła dryfować po Pacyfiku.

Przemieszczanie się ogromnej śmieciowej wyspy uważnie śledzi Administracja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA), nad którą bezpośredni nadzór sprawuje resort handlu USA. Naukowcy opracowują symulacje komputerowe, starając się przewidzieć, w jakim kierunku i jak szybko śmieci te będą się przemieszczać za sprawą prądów morskich i wiatru.

Amerykańskie media mówią o gigantycznej wyspie zmierzającej ku wybrzeżom USA, którą nazywają "51 stanem Ameryki".

NOAA przewiduje jednak, że śmieci nie dotrą do amerykańskich wybrzeży jako pływająca, dość zwarta wyspa, ponieważ prądy i sztormy rozrzucą je po oceanie i do USA będą docierały kolejne fale śmieci. Strefa, na której rozciągają się te fale odpadków, liczy około 2 tys. km wybrzeża i sięga obecnie od Hawajów do Kalifornii.

Telewizja Fox News zwróciła uwagę na jeszcze jedno zagrożenie - wraz ze śmieciami z Japonii do USA płyną zwierzęta, dla których Ameryka Północna nie jest naturalnym środowiskiem. John Chapman z Uniwersytetu Oregonu, który badał to zjawisko, mówi o ponad 160 gatunkach takich zwierząt i wskazuje, że mogą one stanowić zagrożenie dla amerykańskiej fauny. "Myśleliśmy, że organizmy żywe z Japonii nie mogą przedostać się przez Pacyfik. (...) Myliliśmy się, i to bardzo" - powiedział.

Jak pisze "Le Figaro", wśród morskich stworzeń, które dryfują do Ameryki, wyróżniono już między innymi ostrygi, ślimaki, obunogi oraz rozgwiazdy, kraby, ukwiały, gąbki, osłonice i meduzy. NOAA apeluje do Amerykanów, by zgłaszali wszelkie takie znaleziska, aby agencja mogła określić, jakie gatunki docierają do USA i gdzie trafiają, tak by ewentualnie zapobiec ich inwazji.

Wyspy śmieci formują się na skutek działania wirów wodnych, które wyłapują odpadki i tworzą - jak pisze "Le Figaro" - "wielkie strefy śmietnisk". Takie skupiska zostały zaobserwowane po raz pierwszy w 1997 roku i tworzą one coś na kształt "dryfującego +siódmego kontynentu+. Jest to rodzaj +zupy z plastiku+" - wyjaśnia "Le Figaro".

Ten "siódmy kontynent" ma powierzchnię sześciokrotnie większą od Francji i niesie około 3,43 mln ton odpadów - pisze francuski dziennik.