Miejcie nadzieję

Dziennik Polski/a.

publikacja 15.08.2008 08:21

W Polsce nie jest jeszcze tak źle. Oczywiście nie jest to powód do dobrego samopoczucia. Jednak pewne pęknięcia da się zauważyć. Zanik więzi solidarności, tej codziennej - mówi kard. Stanisław Dziwisz w rozmowie z Dziennikiem Polskim.

DP Sierpniowe pielgrzymowanie do Częstochowy zawsze było naszą narodową specjalnością. Jaka jest dziś siła pielgrzymek? Czy oprócz indywidualnych intencji, mają one wciąż wartość duchową dla polskiej wspólnoty? - Pielgrzymowanie jest jedną z form uzewnętrzniania swojej wiary. Człowiek jest taką istotą, że swoje przekonania wewnętrzne pragnie co pewien czas objawić na zewnątrz. Zresztą dlaczego miałby to ukrywać. Wiary nie należy chować pod korcem. Pielgrzymowanie pozwala zawiązywać przyjaźnie między ludźmi, które później owocują w parafiach, z których pielgrzymi się wywodzą. Oczywiście to, co jednych pociąga, drugich może nie przekonywać, ale czy to oznacza, aby pielgrzymowanie lekceważyć? DP Czy nadal odbywamy w sierpniu narodowe rekolekcje? - Myślę, że sierpień przeżywamy nieco inaczej, niż pozostałe miesiące. Sierpień jest naznaczony nie tylko rocznicami historycznymi, ale także świętami religijnymi. Jest to nasza polska specyfika. Oczywiście, inaczej przeżywaliśmy ten okres 28 lat temu, inaczej 10 lat temu, a jeszcze inaczej dzisiaj. To kazanie, które wczoraj dawało zapał do walki o suwerenność i niezależność narodową, dzisiaj budzi zdziwienie. Jednak sierpień jest w dalszym ciągu odbierany jako miesiąc o wielkiej wadze historycznej. DP Jaki byłby w tym roku temat takich rekolekcji dla Polski, gdyby Ksiądz Kardynał je odprawiał? Czy byłby nim kryzys rodziny spowodowany wyjazdami zarobkowymi, czy poziom agresji w życiu publicznym, czy może coś jeszcze innego? - Z pewnością hasłem przewodnim byłaby rodzina, gdyż z rodziny wynosimy podstawowy kościec naszych zachowań i przyzwyczajeń. Jeżeli w rodzinie nauczymy się tylko narzekać, to będziemy narzekać wszędzie. Jeżeli w rodzinie nauczymy się cwaniactwa i lekceważenia ludzi, to dojdziemy do przekonania, że tylko rozpychanie się łokciami jest receptą na życie. Jeżeli w rodzinie mówi się tylko o pieniądzach, to młody człowiek dojdzie do przekonania, że dla pieniędzy należy uczynić wszystko. Bohaterowie życia publicznego wyszli z określonych domów, wnosząc do życia społecznego całego siebie, czyli zarówno dobro, jak i zło. DP Europa zdaje się dziś gwałtownie tracić pamięć swych korzeni i dziedzictwa. Czy jest to proces groźny? - Odcinanie się od korzeni, z których się wyrasta, jest nieporozumieniem i niezrozumieniem roli historii w naszym życiu. Przecież pamięć o tym, co było kiedyś pozwala uniknąć błędów na przyszłość. Społeczeństwo bez wiedzy o swojej historii, o losie swoich dziadów i pradziadów nie pokieruje dobrze swoim losem. Prędzej czy później stanie nad przepaścią. Z pewnością pamiętamy słowa Jana Pawła II przestrzegające nas przed podcinaniem korzeni, z których wyrastamy, gdyż naród tak nie mógł się ostać. Tym bardziej że historia lubi się powtarzać.

DP Jakie są praktyczne skutki tego zjawiska? - Odcinanie się od tradycji i dziedzictwa narodowego powoduje, że społeczeństwo zaczyna dryfować po mieliźnie życia. Powtarza błędy, których można uniknąć. Daje sobie wmówić, że być nowoczesnym oznacza zaprzeczyć temu wszystkiemu, co było dotąd naszą chlubą. Wówczas łatwo o permisywizm i moralny relatywizm. Wówczas wszystko staje się względne i umowne. Nic nie ma trwałego. A skoro nic nie ma trwałego - to można wszystko. Pisał już o tym Dostojewski, a powtórzył to na Rynku krakowskim w 1991 roku Ojciec Święty Jan Paweł II. DP Benedykt XVI postawił na młodzież. Czy rzeczywiście, jest ona w stanie "obronić" chrześcijańską Europę? W jaki sposób? - Ojciec Święty Benedykt XVI wie, co czynić. Wie także, że przyszłość można zbudować tylko na młodzieży. Oczywiście z pustego nawet Salomon nie naleje. Dlatego kontynuuje dzieło swojego poprzednika i widać tego efekty. Jeżeli uda się ocalić w sercach młodych ludzi wiarę i kręgosłup moralny to przyszłość będzie spokojna. Ostatnia papieska encyklika "Spe salvi" - O nadziei jest jakby odzwierciedleniem słów, które czytamy w "Anhellim" - "ale miejcie nadzieję, bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń. Ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenie będą z ludzi martwych". DP Czy zagrożenia, o których mówimy, dotyczą w takim samym stopniu Polski, jak i "starej Europy"? - W Polsce nie jest jeszcze tak źle. Oczywiście nie jest to powód do dobrego samopoczucia. Jednak pewne pęknięcia da się zauważyć. Zanik więzi solidarności, tej codziennej. Nie chodzi mi o zrywy pojawiające się w chwili powodzi czy wojny w innych krajach, lecz o zwykłą codzienność. Wulgaryzm w odniesieniach pracowniczych. Wszystko to bierze się z faktu traktowania wiary jako zużytego opakowania, które trzeba wyrzucić na śmietnik, gdyż jest już niepotrzebne, a w wielu przypadkach nawet przeszkadza w relacjach międzyludzkich. DP "Nie dopuśćmy do tego, by miasto nauki i sztuki stało się miastem taniej rozrywki i awantur" - mówił Ksiądz Kardynał z maju na krakowskim Rynku. Czy tamten niepokój o Kraków wciąż jest aktualny? - Te słowa nie straciły nic ze swej aktualności. Kraków, królewskie miasto, nie może przecież kojarzyć się w Europie jedynie z rozrywką i awanturnictwem. Przecież nasze miasto ma się czym pochwalić, wystarczy tylko odpowiednio sprawami pokierować. DP Kraków to miasto papieskie. Na ile dziś wykorzystujemy ten dar? - To prawda, Kraków jest miastem papieskim. Taka wizytówka zobowiązuje i wytycza szlaki. Nie chodzi tylko o to, aby pamiętać o różnych datach związanych z pontyfikatem, ale przede wszystkim, aby poznawać i pogłębiać papieskie nauczanie. W tej perspektywie cieszy mnie fakt, że krakowianie i świat angażują się w praktyczne dzieło "Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się!" w Łagiewnikach. Rozmawiał PIOTR LEGUTKO