Czy antykatolicki trend się odwróci?

Nasz Dziennik/a.

publikacja 20.08.2008 19:27

Czy ta sytuacja odmieni dotychczas niechętne katolikom nastawienie Gruzinów do katolików, wypływające głównie z postawy Gruzińskiej Cerkwi Prawosławnej? - zastanawia się Nasz Dziennik.

Oczy całego świata w ostatnich tygodniach zwrócone są na Gruzję. Najpierw działania wojskowe, teraz dramatyczne skutki wojny związane z tragedią tysięcy ludzi, którzy stracili bliskich, musieli opuścić miejsca zamieszkania, starają się pomóc rannym, wołają o solidarność i pomoc ze strony społeczności międzynarodowej. Taką wrażliwość okazał od samego początku konfliktu Kościół katolicki, który na kilkakrotne już wezwania Ojca Świętego stara się organizować i przekazywać wsparcie dla cierpiącej Gruzji. Czy ta sytuacja odmieni dotychczas niechętne katolikom nastawienie Gruzinów do katolików, wypływające głównie z postawy Gruzińskiej Cerkwi Prawosławnej? Pracujący w tym kraju katoliccy księża, którzy zaangażowali się ofiarnie w niesienie pomocy ofiarom wojny, nie kryją takich nadziei. Gruzja dotknięta skutkami wojny, borykająca się z ogromną liczbą uchodźców, którzy potrzebują niemal wszystkiego do życia, stała się dla świata wyzwaniem. Jedną z pierwszych organizacji, które zaczęły od początku konfliktu udzielać pomocy poszkodowanym, była katolicka Caritas Gruzja. - Od początku szacowaliśmy skalę potrzeb i w miarę możliwości włączyliśmy się w pomoc uchodźcom, którzy już w pierwszych dniach konfliktu zaczęli napływać do Tbilisi - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dyrektor Caritas Gruzja ks. Witold Szulczyński z Tbilisi. Wsparcie było, jest i będzie kierowane do wszystkich potrzebujących, bez wyjątku. O taką pomoc np. w zorganizowaniu stołówki dla kilkuset zakwaterowanych w jednej z dzielnic stolicy Tbilisi uchodźców, wśród których były kobiety, dzieci i osoby starsze, zwróciły się do Caritas Gruzja władze miasta. Ta stołówka, dzięki wsparciu Caritas z różnych krajów, już funkcjonuje. Oprócz tego, jak zapewniał wczoraj ksiądz dyrektor, Caritas objęła opieką także kilka innych skupisk uchodźców. Im także przekazywana jest żywność oraz koce, śpiwory, środki czystości, artykuły dla dzieci. Caritas jeździ też już z pomocą do miasta Gori. Jednocześnie obok konkretnej pomocy udzielanej potrzebującym taka postawa staje się sama przez się katolickim świadectwem dla głównie prawosławnych mieszkańców Gruzji. Także zaangażowanie Polski, która silnie wsparła w tym konflikcie Gruzję, może być ważne. Nie jest tajemnicą, że już wcześniej Kościół katolicki w Gruzji liczył na wsparcie także polskich polityków przybywających do tego kraju. Chodziło o zwrócenie uwagi władzom gruzińskim na jedną szczególnie kwestię: przyznanie osobowości prawnej Kościołowi katolickiemu w tym kraju. Jak dotychczas na nic to się zdało.

Obecnie Kościół katolicki w Polsce bardzo się zaangażował w pomoc ofiarom Gruzji. Caritas Polska organizuje transporty z najbardziej potrzebnymi w tym momencie darami, jak np. środki opatrunkowe czy lekarstwa. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski ks. abp Józef Michalik ogłasza na ostatnią niedzielę sierpnia ogólnopolską zbiórkę ofiar we wszystkich polskich świątyniach i kaplicach na rzecz Gruzji. Czy to zostanie dostrzeżone przez niechętne dotychczas katolikom społeczeństwo i władze Gruzji? - Kościół katolicki odradza się w Gruzji powoli, jesteśmy tutaj mniejszością. Najgorsze jest to, że nie mamy tutaj żadnych praw - zwraca uwagę ks. Witold Szulczyński. - Kościół katolicki nie ma bowiem w tym kraju osobowości prawnej, więc oficjalnie go po prostu nie ma - podkreśla. Kilka lat temu władze gruzińskie zaproponowały jedynie, aby zarejestrować Kościół katolicki jako organizację pozarządową. - Ale przecież my jesteśmy Kościołem, a nie np. Czerwonym Krzyżem - mówi polski kapłan od 15 lat pracujący w Gruzji. - Oficjalnie w Gruzji zarejestrowany jest jedynie Kościół prawosławny. Nam się takiej rejestracji odmawia. To bardzo utrudnia działalność, budowanie świątyń itd. - dodaje. Potwierdza jednocześnie, że ta trudna sytuacja Kościoła katolickiego w Gruzji była wielokrotnie zgłaszana władzom, także za pośrednictwem polskich dyplomatów. - Liczymy na to, że teraz, po takiej deklaracji przyjaźni z Gruzją wyrażonej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Kościół katolicki w Gruzji doczeka się skutecznego wsparcia także z polskiej strony wobec władz gruzińskich, aby przyznano mu osobowość prawną. Przecież katolicy w tym kraju są od wieków, to się im należy. Myślę, że to byłby najpiękniejszy prezent dla katolików, którzy tu żyją, nie od kilku lat, ale od wieków. Przecież są wśród nich osoby pochodzenia polskiego - mówi ks. Witold Szulczyński. - W mojej ocenie, katolików w Gruzji jest ok. 50 tysięcy. I to są łacinnicy, obrządku ormiańskiego i mała grupa obrządku chaldejskiego, którzy mają swojego księdza o. Beniamina. Jest nas tu też ok. 20 kapłanów i tyleż samo sióstr zakonnych - mówi ks. Witold Szulczyński. Jednocześnie trzeba zwrócić uwagę, że brak osobowości prawnej, której nie chcą przyznać Kościołowi katolickiemu w Gruzji władze tego kraju, to nie jedyny problem katolików w tym kraju. Z jakimi wyzwaniami muszą się oni mierzyć, obrazuje list, jaki w czerwcu do Ojca Świętego wysłali młodzi gruzińscy katolicy. Prośba o wsparcie w związku z antykatolickim działaniem prowadzonym przez prawosławnych została do Watykanu przekazana przez administratora apostolskiego Kaukazu dla katolików obrządku łacińskiego ks. bp. Giuseppe Pasotta w czasie jego wizyty "ad limina". Ten list w swoim tonie jest doprawdy dramatyczny. Młodzi piszą do Benedykta XVI: "Chcemy powiedzieć Ci w skrócie o trudnościach, które mamy z Kościołem prawosławnym, Kościołem, do którego należy większość mieszkańców naszego kraju, który chcemy uważać za Kościół siostrzany, ale który w rzeczywistości robi wszystko, by nas uśmiercić", napisali gruzińscy katolicy. I opisali kilka konkretnych przykładów, które potwierdzają te słowa:

"1. Gdy ktoś z nas się zakocha i chce poślubić osobę prawosławną, jeśli pójdzie do kościoła prawosławnego, by tam wziąć ślub, musi najpierw ponownie się ochrzcić, natomiast jeśli chce wziąć ślub w kościele katolickim, strona prawosławna zostaje ekskomunikowana. Nie ma żadnej możliwości pobrania się w kościele bez wyrzeczenia się swojej wiary. Co powinniśmy robić? Pozwalać przechrzcić się? Oszukać księdza prawosławnego, mówiąc, że jesteśmy prawosławni? Nie zakochiwać się w prawosławnych? 2. Gruziński Kościół Prawosławny nie uznaje żadnego katolika jako ochrzczonego chrześcijanina. Dlatego wykorzystuje wszystkie możliwości i całą presję psychologiczną, aby dokonywać przechrzczeń - podczas pogrzebów i przy innych okazjach - obecnych tam katolików. Chrzczone są powtórnie zarówno dzieci, jak i starcy, często także wbrew ich woli, a następnie powtórnie udziela się im innych sakramentów. Co robić, jeśli sakrament, który jest fundamentem wiary, nie jest uznawany? Czy Wasza Świątobliwość może nam pomóc? 3. Wiele razy zdarzało się, że katolik, który wszedł do kościoła prawosławnego, był wyrzucany. Często dzieje się tak, że dzieci, ale także my, młodzi, w szkole jesteśmy dyskryminowani. Katolikowi jest coraz trudniej znaleźć miejsce pracy, gdzie nie byłby naciskany, by zmienił wiarę. Mass media zawsze są po stronie Kościoła prawosławnego. Prawosławni kontynuują rozpowszechnianie literatury wrogiej względem nas i względem Waszej Osoby i Waszego Urzędu. Ostatnio zaczęli przyjeżdżać do wiosek katolickich, aby nauczać i rozdzielać pomoc humanitarną. Właśnie w wiosce katolickiej budują cerkiew prawosławną, aby nawrócić wioskę na prawosławie. My, katolicy, nie mamy zgody na budowę nowych kościołów i nie zwracają nam naszych, zbudowanych przez naszych przodków. Co robić?". Opisane przykłady obrazują, jak ciężka jest realna sytuacja katolików w Gruzji. "Ojcze Święty! Mamy poczucie bezsilności (które często jest udziałem także naszych księży i pasterzy) wynikające stąd, że nie chcemy odpowiadać tymi samymi metodami, którymi jesteśmy atakowani. Dlatego prosimy Cię o wsparcie, abyśmy to, co mamy najcenniejszego i najpiękniejszego - naszą wiarę - mogli zachować i świadczyć o niej z radością. Prosimy Cię, abyś usunął z naszych serc to poczucie opuszczenia, które w obliczu tych trudności nas ogarnia, i dał nam jasne wskazania, jak mamy postępować", napisali młodzi katolicy z Gruzji, zapewniając Ojca Świętego o modlitwie i pragnieniu, aby zawsze być w jedności z Papieżem i Kościołem katolickim (cytat za KAI). Pracujący w Gruzji księża przyczyny antykatolickiego nastawienia prawosławnych do katolików upatrują głównie w obawach Cerkwi przed prężnie działającym Kościołem katolickim, a także w rozbudzonym nacjonalizmie, którego wybuch leżał też u podstaw konfliktu w Abchazji i Osetii Południowej. - Dotychczas Gruzin i Abchaz żyli obok siebie w zgodzie. Nagle zaczęli się zabijać za to, że jeden jest Gruzinem, a drugi Abchazem. Nacjonalizm wciągnął w swoją orbitę prawosławie, które jest sercem kultury gruzińskiej. Katolicy często słyszą więc te bardzo bolesne dla nich słowa: "Ty nie jesteś Gruzinem, ale jakimś Ormianinem, Polakiem, Rosjaninem albo jeszcze kimś innym.

Gruzin jest tylko prawosławny" - mówił w czerwcu br. w wywiadzie dla KAI ks. Maciej Mamaj, polski duszpasterz od ponad dwóch lat pracujący w południowej Gruzji. Zwracał też uwagę na mocne powiązanie państwa z Gruzińską Cerkwią Prawosławną i uleganie temu, co ona mówi. - Pod koniec rządów Eduarda Szewardnadzego planowano zawarcie konkordatu ze Stolicą Apostolską i podobne umowy z innymi wyznaniami. Ale tuż przed podpisaniem odwołano to i umowę podpisano tylko z Patriarchatem - przypomniał. Brak osobowości prawnej Kościoła katolickiego w Gruzji sprawia, że o ile plebanie i mniejsze kościoły formalnie należą do konkretnych księży, o tyle duże świątynie w świetle prawa są niczyje. - Sam prezydent Micheil Saakaszwili nie zwraca uwagi na mniejszości wyznaniowe. Jego żona Holenderka była katoliczką, ale zasugerowano jej przejście na prawosławie, aby nie stwarzać konfliktów w rodzinie. W naszym regionie Meschetia władze są tak uległe wobec Kościoła prawosławnego, że pod wpływem biskupa nie zgodziły się na budowę katolickiej świątyni w Achalcyche, gdzie na razie, podobnie jak w innych miejscach, istnieje tylko kaplica urządzona w prywatnym domu - informował polski kapłan kilka miesięcy temu. Dziś, po tych dramatycznych wydarzeniach wojennych, których skutki jeszcze przez lata będą o sobie dawać znać, rodzi się pytanie, co dalej z katolikami w tym kraju. Czy solidarność Kościoła katolickiego z ofiarami wojny i konkretna pomoc płynąca ze strony kościelnych organizacji skłoni zarówno władze, jak i Cerkiew prawosławną do zmiany swego nastawienia? Trudno powiedzieć. Myślę jednak, że Gruzini dziś, bardziej niż kiedykolwiek, nie chcieliby słyszeć słów, które wypowiedział parę miesięcy temu ks. kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, że najtrudniejsza sytuacja w dialogu ekumenicznym z prawosławiem jest teraz nie w Rosji, ale w Gruzji. Osoby i instytucje, które chcą wspomóc akcję pomocy poszkodowanym, mogą dokonywać wpłat na konto: Caritas Polska, skwer kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa Bank PKO BP SA 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 Bank Millennium SA 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 z dopiskiem: Gruzja Wyślij sms o treści pomagam na numer 72902, koszt 2,44 zł z VAT Darowizny w walutach obcych można przekazywać na następujące konta: Bank Millennium SA Al. Jerozolimskie 133, 02-304 Warszawa, S.W.I.F.T. BIGBPLPWXXX euro (EUR): PL 23 1160 2202 0000 0000 3436 4677 dolar amerykański (USD): PL 57 1160 2202 0000 0000 6663 1212 funt brytyjski (GBP): PL 36 1160 2202 0000 0000 7232 7236 z dopiskiem: Gruzja