Dwa tygodnie walki o święto Trzech Króli

Polska/a.

publikacja 20.09.2008 17:01

Przed nami dwa tygodnie walki o święto Trzech Króli. W tym czasie ma się rozstrzygnąć, czy 6 stycznia spędzimy w pracy, czy przy rodzinnym stole - pisze dziennik Polska.

Dopiero na początku października Sejm zdecyduje, czy ustawa o wprowadzeniu kolejnego dnia wolnego trafi do kosza, czy do prac w komisji. Przez ten czas prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki będzie namawiał posłów, by święto Trzech Króli było jednak wolne od pracy. To właśnie on jest głównym inicjatorem tego pomysłu i to on rozpoczął zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem. Na razie PO jest przeciwna, PSL sceptyczne, a Lewica ma własny pomysł - dzień wolny mógłby sobie każdy wybrać dowolnie. Tylko PiS entuzjastycznie popiera projekt. Kropiwnicki chce się spotkać z przedstawicielami wszystkich klubów. Najważniejsze będzie spotkanie z PO - tylko głosy tej partii mogłyby sprawić, że projekt zostanie zaakceptowany. - Władze PO mówią twardo, że są przeciwne wprowadzeniu tego święta, ale wiem, że wielu posłów ma dylemat. Chcieliby zagłosować za wprowadzeniem święta, a może im w tym przeszkodzić partyjna dyscyplina - mówi "Polsce" Kropiwnicki. Czeka go niełatwe zadanie - nawet premier Donald Tusk powiedział już, że wolałby, żeby Polacy pracowali w Trzech Króli. Dodatkowy wolny dzień kosztowałby gospodarkę 4 mld zł. - Skracanie czasu pracy w Polsce jest nieodpowiedzialne - mówi Arkadiusz Rybicki (PO). Jego zdaniem Polacy i tak świętują Trzech Króli, nie muszą mieć do tego dnia wolnego.