Rodzice nie chcą lekcji religii w szkole

Polska/a.

publikacja 22.09.2008 06:22

Po osiemnastu latach nauczania religii w szkole polscy rodzice uważają lekcje tego przedmiotu za ważne, ale chcą ich powrotu do salek przy kościołach. To główne wnioski z badania opinii przeprowadzonego na zlecenie Polski przez firmę ARC Rynek i Opinia.

Badania zleciliśmy po naszym czwartkowym tekście, w którym ujawniliśmy, że coraz więcej uczniów rezygnuje z chodzenia na religię. Z naszych danych wynikało, że w dużych miastach na katechezie pojawia się zaledwie połowa uczniów. To wymagało dokładniejszego przyjrzenia się kwestii nauczania religii w wolnej Polsce. I odpowiedzi na pytanie, czy wprowadzenie religii do szkół nie okazało się błędem. Wyniki badań pokazują, że prawie 51 proc. rodziców dzieci w wieku szkolnym chce, by katecheza wróciła do przyparafialnych salek. Znacznie mniej, bo tylko 35 proc. badanych uważa, że lekcje religii powinny zostać w szkole. Obecna sytuacja sprawia, że dla wielu uczniów katecheza wrzucona między matematykę i biologię czy fizykę stała się jednym z wielu nielubianych przedmiotów szkolnych. To nie służy ani szkole, ani Kościołowi. Władze szkolne i kościelne powinny jeszcze raz rozpocząć dyskusję, jak najlepiej zorganizować nauczanie religii. - Wyniki tego sondażu to głos za tym, żeby religia stała się czymś więcej niż jednym ze szkolnych przedmiotów, żeby była nauczaniem życia we wspólnocie parafialnej, kształtowała więź z lokalną społecznością kościelną - mówi ojciec Jacek Prusak, jezuita i katecheta z wieloletnim stażem. Konkretne rozwiązanie tego problemu podaje dyrektor Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski: - Na pewno nie należy całkowicie rezygnować z religii w szkole, ale część lekcji katechezy przeniósłbym do parafii. Taki system mieszany wprowadzili niedawno Litwini, bo zauważyli, że katechizowanie wyłącznie w szkole przynosi za małe owoce. Nie gaśnie spór o to, gdzie powinny odbywać się zajęcia z religii. Choć mija właśnie 18 lat od momentu, gdy katecheza stała się przedmiotem nauczanym w szkołach, Polacy mają wątpliwości, czy była to słuszna decyzja. I zauważają coraz więcej negatywnych konsekwencji tamtych zmian. - Mój syn, choć jest religijny, zupełnie nie interesuje się tym, co się dzieje w naszej parafii - mówi Anna Tomaszewska z Warszawy, matka licealisty. - Do szkoły chodzi w innej dzielnicy, religii uczą go księża z parafii, na terenie której leży szkoła, a rok temu stwierdził, że na niedzielne msze będzie chodził do duszpasterstwa młodzieżowego dominikanów. Efekt jest taki, że syn Tomaszewskiej księży ze swojej parafii widzi tylko raz w roku - gdy przychodzą po kolędzie. - Zupełnie nie czuje się związany z tą najbliższą wspólnotą, nie wie, co się dzieje w jego parafii - mówi. Jej zdaniem taka postawa syna to właśnie efekt uboczny nauczania religii w szkołach, a nie w parafii. - Ja uczyłam się religii w salce przy kościele, dzięki temu byłam zżyta z parafią, angażowałam się w różne inicjatywy, czułam więź z najbliższą wspólnotą - mówi. - Dlatego wrzucenie religii do szkół uważam za błąd, który Kościołowi przyniesie więcej strat niż pożytku. Takie same poglądy ma ponad połowa Polaków. Jak wynika z przeprowadzonego na zlecenie "Polski" badania, aż 50,8 proc. osób uważa, że lekcje religii powinny wrócić do salek katechetycznych przy parafiach. Zdaniem o. Jacka Prusaka tak wysoki wynik w jakimś stopniu można tłumaczyć sentymentem za czasami uczniowskimi. - Ludzie, którzy dziś są rodzicami i chcą, by ich dzieci chodziły na religię do parafii, po prostu miło wspominają czasy, kiedy sami tam właśnie chodzili na religię i idealizują tamten czas - mówi.

Ale w wynikach badań dostrzega też problem, nad którym Kościół powinien się zastanowić. - Rzeczywiście jest tak, zwłaszcza w dużych miastach, że katecheza jest oderwana od życia parafialnego - mówi. - Licealiści, a coraz częściej także gimnazjaliści czy uczniowie podstawówek, uczą się w innych częściach miasta, niż mieszkają, więc za ich katechizację odpowiadają ludzie z "obcych" parafii. A to sprawia, że uczniowie tracą więź z własną wspólnotą. Powrót do uczenia religii w szkołach nie jest dobrym rozwiązaniem tego problemu, ale Kościół będzie się musiał poważnie zastanowić nad tym, jak takich młodych ludzi przyciągnąć do ich własnych parafii, zaangażować w życie lokalnego Kościoła - dodaje o. Prusak. Ale zaznacza, że to będzie wymagało ogromnego wysiłku od księży, żeby wymyślić na tyle ciekawe zajęcia przy parafiach, aby młodzi ludzie, którzy dziś mają ogrom atrakcji do wyboru, chcieli po lekcjach przychodzić do parafii. Innego zdania jest badający od lat religijność Polaków socjolog Józef Baniak, profesor UAM w Poznaniu. Jego zdaniem problem może rozwiązać tylko wycofanie religii ze szkół i przywrócenie ich do salek katechetycznych. - Wasz sondaż mówi, że chce tego połowa rodziców dzieci szkolnych - mówi. - Ja przygotowuję podobne badanie wśród uczniów i wstępne wyniki mówią, że powrotu religii do salek parafialnych chce ponad 70 proc. gimnazjalistów i licealistów. Dlatego zdaniem prof. Baniaka konieczna jest szybka reforma sposobu nauczania religii w Polsce. Czas poświęcony w programie na ten przedmiot trzeba podzielić na zajęcia w szkole i parafii. - W szkole powinny być prowadzone rzetelne zajęcia z religioznawstwa, na których uczono by o wszystkich ważnych religiach świata, pokazywano by ich założenia teologiczne, filozoficzne - proponuje prof. Baniak. A część zajęć, które zostałyby przeniesione do salek parafialnych, powinna zostać poświęcona ćwiczeniom katechetycznym, praktykom religijnym, budowaniu wiary. - Ostatnio episkopat rygorystycznie nakazał, żeby na lekcjach religii przekazywać i oceniać wiedzę, a nie chodzenie do kościoła czy na pielgrzymki, i taka właśnie powinna być ta część katechezy w szkole - mówi. - Ale z moich badań wynika, że młodzi potrzebują też atmosfery sakralności, na którą w szkole nie ma miejsca, dlatego przydałyby się lekcje wiary na parafii. Pytanie o to, gdzie powinna być nauczana religia, nie było jedyną kwestią, jaką zbadaliśmy w sondażu. Ale inne nie wywołały takich emocji. Ciekawe wyniki przyniosło pytanie o wpisywanie ocen z religii na świadectwie i wliczaniu jej do średniej. Co ciekawe, w rok po wprowadzeniu tych zmian coraz mniej Polaków jest im przeciwnych. Rok temu, kiedy rozporządzenie MEN nakazujące wliczanie stopnia z katechezy do średniej ocen wchodziło w życie, dobrze oceniało ten pomysł jedynie 36 proc. Polaków, a aż 60 proc. było przeciwnych (sondaż GfK Polonia dla "Rz"). Dziś za wliczaniem religii do średniej jest ponad 43 proc. badanych, a odsetek przeciwników zmalał do 45 proc. Badanie pokazało też, że rodzice uczniów chodzących na lekcje religii bardzo wysoko cenią kwalifikacje katechetów. O tym, że księża i świeccy nauczyciele religii są dobrze przygotowani do nauczania, jest przekonanych prawie 70 proc. Polaków. Źle ocenia ich tylko 18 proc. badanych. Zdecydowana chęć przeniesienia religii ze szkół do kościołów nie łączy się kwestią odebrania katechetom pensji nauczycielskich. Niemal 60 proc. badanych uważa bowiem, że nauczyciele religii powinni być wynagradzani z budżetu państwa niezależnie od tego, czy lekcje religii odbywać się będą w szkołach czy w przyparafialnych salkach.