Kard. T. Bertone: Polityka potrzebuje chrześcijaństwa

KAI/a.

publikacja 01.10.2008 19:21

Kościół nie może i nie powinien podejmować walki politycznej, aby realizować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo.

Nie może i nie powinien stawiać siebie na miejscu państwa. Ale nie może również i nie powinien pozostawać na marginesie w walce o sprawiedliwość. Przypomniał o tym sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone w wykładzie, który wygłosił 30 września w Rzymie w czasie prezentacji najnowszego numeru kwartalnika „Aspenia”, wydawanego przez włoski oddział Aspen Institute. Podkreśliwszy znaczenie polityki, mówca zaznaczył, że aby przekazywać prawdziwe wartości, musi ona szanować ich wymiar nadprzyrodzony i związki z Bogiem. Trudno bowiem przestrzegać wartości będących pokarmem polityki, żyjąc tak, jakby Boga nie było. Polityka potrzebuje religii, choć obie te dziedziny życia pełnią różne role. Gdy jednak pomija się Boga, zanika zdolność poszanowania prawa i rozpoznania dobra wspólnego. Potwierdza to na przykład obecny kryzys finansowy, u którego podstaw tkwi poszukiwanie wyłącznie własnej korzyści – zauważył włoski kardynał kurialny. Jednocześnie, doceniając znacznie tzw. etyki laickiej, która nie czerpie z inspiracji religijnej, zwrócił uwagę, że nie mając podstaw nadprzyrodzonych, jest ona często bardziej narażona na ludzką słabość i wątpliwość. Z tego powodu, mimo głoszonych dziś uroczyście praw człowieka, mamy tak często do czynienia z zaprzeczaniem im w praktyce - dodał kardynał. Przypomniał następnie, że Benedykt XVI ostrzega przed ograniczaniem kultury do wymiaru czysto pozytywistycznego, gdzie pytanie o Boga jako nienaukowe należy jedynie do dziedziny subiektywizmu. Postawa taka stanowiłaby porażkę rozumu, rezygnacją z jego najwyższych możliwości, a tym samym klęskę humanizmu i to o poważnych następstwach. Dlatego też zadaniem chrześcijan jest przekonanie agnostyków o konieczności otwarcia się na moralność zakładającą więź z Bogiem, gdy bowiem brakuje absolutnego punktu odniesienia, działanie człowieka gubi się w nieokreśloności i często kończy w imperium sił zła - podkreślił referent. Zwrócił z kolei uwagę, że we współczesnym społeczeństwie religia jest często elementem spójności oraz sprzyja dialogowi i zgodnej współpracy. Podkreślił, że nie jest to żadne opium dla ubogich, a obserwowanego dziś zjawiska powrotu do religii nie można wiązać z sytuacją gospodarczą poszczególnych państw czy osób. I bogactwo, i bieda mogą zarówno oddalać człowieka od Boga, jak i zbliżać do Niego. Nie ulega jednak wątpliwości, że człowiek stworzony jest na Boży obraz, a serce człowieka jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Bogu – stwierdził kard. Bertone. Podkreślił przy tym, że w obliczu globalizacji polityka potrzebuje nie tylko etyki inspirowanej religią, ale także racjonalności religii. Chrześcijaństwo jest taką właśnie syntezą rozumu i wiary. Ma ono powszechny charakter, świetnie odpowiadając na zjawiska dynamicznie zachodzące we współczesnym zglobalizowanym świecie. Dzięki swej racjonalności może też doskonale służyć dialogowi z innymi religiami i kulturami w dziedzinie etyki. Czynniki te wskazują na ogromne znaczenie udziału chrześcijan w debacie publicznej - podkreślił sekretarz stanu.

Jednocześnie skrytykował sytuację, gdy w społeczeństwie demokratycznym i liberalnym, wbrew zasadom sprawiedliwości politycznej, nie dopuszcza się argumentacji religijnej. „Religia to nie palenie papierosów, które można tolerować w życiu prywatnym, ale w publicznym trzeba poddać ścisłym ograniczeniom” – zaznaczył. Przypomniał, że chrześcijaństwo zawsze odróżniało sferę religijną od społecznej i politycznej, a świadczyli o tym pierwsi męczennicy, którzy oddawali życie, gdyż nie chcieli oddawać cesarzom rzymskim kultu religijnego. Wartości upowszechniane przez chrześcijaństwo nie mają wąskiego charakteru wyznaniowego, lecz odzwierciedlają naturę człowieka, to znaczy jego prawdę i godność. Purpurat wskazał, że prawo pozytywne, stanowione przez człowieka, powinno być zgodne z prawem naturalnym, wszczepionym przez Boga w ludzkie serce. Wówczas można uniknąć zagrożenia instrumentalizacją, która czyni osobę niewolnikiem silniejszego. "Tylko wtedy można zaspokoić zakorzenione w sercu każdego człowieka pragnienie sprawiedliwości i pokoju, a ludzie z poddanych mogą stać się autentycznymi obywatelami. Demokracja albo szanuje zasady moralności, albo jest zaprzeczeniem samej siebie" – zaznaczył kard. Bertone. Wyraził następnie przekonanie, że w systemie demokratycznym konieczne jest respektowanie różnych stanowisk, ale utożsamianie się bądź popieranie decyzji sprzecznych z naturą człowieka jest antyświadectwem wobec godności osoby ludzkiej. W tej perspektywie należy umieścić liczne apele Kościoła w obronie wartości, które nie mogą być przedmiotem dyskusji. Chodzi o obronę życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci, rodziny budowanej w oparciu o małżeństwo kobiety i mężczyzny czy o wychowanie dzieci. Stanowisko Kościoła w tych dziedzinach wynika nie z nieustępliwości czy ciasnoty myślowej, ale z niezmiennej natury człowieka - podkreślił z mocą kard. Bertone. Wyjaśnił też, że częstość wystąpień papieża czy biskupów w tych sprawach wiąże się z nieustannym podejmowaniem tych zagadnień przez polityków i ogromnym oddźwiękiem medialnym, jakie one wywołują. Często dochodzi do manipulacji, usiłujących ukazać owe rozwiązania jako wyzwolenie. „Kiedy polityka próbuje zmienić naturę człowieka a nie jej bronić, muszą interweniować pasterze, aby stanąć w obronie godności człowieka, a w ostatecznym rachunku dobra człowieka i społeczeństwa” – stwierdził kardynał. Zaznaczył, że chodzi nie o niewłaściwą ingerencję Kościoła w obcą mu dziedzinę, lecz o pomoc w ukształtowaniu prawego sumienia, bardziej wolnego i odpowiedzialnego. „Kościół nie poszukuje aplauzu ani popularności, nie chce zwyciężać za wszelką cenę, ale przekonywać lub przynajmniej przestrzec wiernych i wszystkich ludzi dobrej woli przed zagrożeniami, jakie podejmuje człowiek, oddalając się od prawdy o sobie samym” – stwierdził watykański sekretarz stanu.