publikacja 08.10.2008 18:22
Wiele ciepłych słów - tak można najkrócej podsumować informacje dzisiejszej prasy o śmierci sosnowieckiego ordynariusza, biskupa Adam Śmigielskiego.
Był zawsze blisko ludzi zatytułował swój artykuł dziennik Polska (Dziennik Zachodni). Od kilku miesięcy było jasne, że stan biskupa jest bardzo poważny - czytamy w artykule Agaty Pustułki. Wierni modlili się w kościołach o jego zdrowie. Do szpitala trafił pod koniec zeszłego tygodnia. Tracił przytomność, cierpiał. Jeszcze w sobotę odprawiał na szpitalnym łóżku mszę świętą. Do końca czuwali przy nim księża. - Towarzyszenie jego cierpieniu to były dla kapłanów rekolekcje - mówi rzecznik kurii sosnowieckiej ks. Jarosław Kwiecień. Biskup, zdając sobie sprawę, ze swojego stanu, kilka razy publicznie deklarował, że chce pełnić posługę do 75 roku życia, a więc do końca tego roku, czyli do czasu, gdy powinien zdać urząd następcy, co reguluje Kodeks Prawa Kanonicznego - czytamy dalej. Papież, który cenił biskupa, przedłużył jego misję o rok. Wszystko zależało od zdrowia duchownego. To jednak pogarszało się z dnia na dzień. Ostatnie dni życia biskup spędził w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu. Do końca, jeśli siły mu na to pozwalały, podchodził do okna i z wysokości dziesiątego piętra spoglądał na panoramę miasta i diecezji, gdzie od szesnastu lat sprawował urząd biskupa. Był jednak nie tylko hierarchą, ale przede wszystkim dobrym, mądrym człowiekiem, który wyróżniał się skromnością, delikatnością i inteligencją. Biskupem został w wieku 59 lat przypomina Dziennik Zachodni. Uroczysty ingres odbył się 30 maja 1992 roku. Tradycyjnym biskupim zawołaniem stały się słowa: Da mihi animas, czyli: daj mi duszę. To jednocześnie zawołanie salezjanów, zakonu, z którego wywodził się biskup. Idee salezjanów, dla których ważne są przede wszystkim edukacja, praca z młodzieżą i kult pracy u podstaw były mu najbliższe. Dlatego właśnie Jemu powierzono stworzenie od podstaw diecezji sosnowieckiej. Już wkrótce okazało się, że wybór był doskonały. Do historii przeszło stwierdzenie biskupa sosnowieckiego, że w kościele nie ma ani lewicy, ani prawicy. - Nie wywoływał konfliktów, dyskretnie uczestniczył w przemianach, promował Zagłębie. Uczestniczył w budowie nowej tożsamości regionu - mówi socjolog prof. Jacek Wódz. Jego rolę trzeba docenić tym bardziej, że Zagłębie Dąbrowskie nie było łatwo. Kościoły nie pękały w szwach jak w sąsiedniej diecezji katowickiej. Biskup Śmigielski do wszystkich wyciągał rękę i we wszystkich widział dobre strony - czytamy dalej w artykule dziennika Polska. Podczas II Synodu Diecezjalnego, który odbył się w 2005 roku przypomniał księżom o ubóstwie, poświęceniu wiernym. - Najbardziej drażni zwykłych wiernych, gdy nie realizujemy prostoty ewangelickiej. Kiedy jadę samochodem, który mam do dyspozycji, często czuję skrępowanie - stwierdził. Organizowane przez kurię dwa razy do roku spotkania lokalnych samorządowców i polityków gromadziły całą reprezentację polityczną. Gośćmi równie mile widzianymi byli posłowie lewicy jak i partii prawicowych. Gdy jeden z księży zadeklarował swego czasu wstąpienie do Sojuszu Lewicy Demokratycznej biskup wezwał go na dywanik i udzielił ojcowskiego napomnienia. Tolerancyjny, wybaczający - takim zapamiętali go wierni.
Największym sukcesem biskupa i najważniejszym wydarzeniem z życia diecezji była wizyta w Sosnowcu Ojca Świętego Jana Pawła II - ocenia dziennik Polska. Przywitał go słowami: Zagłębie jest czerwone, ale miłością do Boga. - Okres organizowania wizyty papieskiej i potem samej uroczystości był najradośniejszym w jego życiu. Przeżyliśmy z biskupem najtrudniejsze chwile w dziejach miasta, gdy doszło do likwidacji kopalń. Biskup włączał się w ich ratowanie, zwłaszcza Niwki-Modrzejów. Zjeżdżał pod ziemię, święcił ściany - wspomina Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca. - Cieszyła go każda nowa inwestycja w mieście. Pomagał, gdy nam opadały już ręce z niemocy. Siedziba Kurii w Sosnowcu była domem otwartym dla wszystkich, a biskup nie zamykał się w czterech ścianach. Lubił uczestniczyć w spotkaniach, rozmawiać z ludźmi. - Zawsze był u nas na Wigilii, dzieląc się ciepłym słowem i opłatkiem. Stałym punktem jego wizyt były wzruszające odwiedziny na oddziale noworodkowym. Będzie nam go brakowało - mówi dr Maciej Ornowski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu. Dziennik Polska zamieszcza także krótki wywiad z rzecznikiem kurii sosnowieckiej, ks Jarosławem Kwietniem oraz wybór myśli zmarłego biskupa sosnowieckiego. Sporo miejsca zmarłemu biskupowi poświęca także Nasz Dziennik. Ksiądz biskup odznaczał się pracowitością, gościnnością i wyrozumiałością - czytamy w poświęconym mu artykule. Był pogodny, otwarty na innych. Zjednywał sobie ludzi życzliwością, połączoną z dyplomacją. Niestrudzenie dążył do wyznaczonego celu. Miał ogromny szacunek do drugiego człowieka, zwłaszcza do ludzi w podeszłym wieku. Był przyjacielem Radia Maryja - czytamy dalej w Naszym Dzienniku. Ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, wspomina, że ks. bp Śmigielski oddany był swojej diecezji i cieszył się, że jej mieszkańcy mogą słuchać Radia Maryja. - On już przed piątą rano słuchał Radia Maryja. Mówił: "Jestem wdzięczny Panu Bogu za Radio Maryja, bo ja śpię, a Radio ewangelizuje moją diecezję" - wspomina Ojciec Dyrektor. Umiłowaną modlitwą ks. bp. Śmigielskiego był Różaniec. Codziennie odmawiał wszystkie cztery jego części, czasem i więcej. Z różańcem nie rozstawał się nigdy, nosił go wszędzie ze sobą. Jak sam wyjaśniał, w poszczególnych dziesiątkach w jego intencjach byli chorzy, cierpiący, grzesznicy, alkoholicy, narkomani; ci, którzy odeszli do Boga; ci, którzy mają się dobrze i źle; ci wszyscy, którzy polecili się jego modlitwie. Wszystkie troski diecezji zawierzał Matce Bożej Wspomożycielce Wiernych czytamy w artykule Naszego Dziennika O śmierci biskupa Śmigielskiego poinformowały także inne polskie dzienniki. Gazeta Wyborcza nazwała go kapłanem szanowanym i lubianym nawet przez niewierzących, a Dziennik przypomniał o jego zaangażowaniu w sprawy społeczne - organizowaniu pomocy dla bezdomnych i bezrobotnych czy wypowiedziach przeciwko karze śmierci.