Rosjanie wściekli na Kaczyńskiego

PAP |

publikacja 03.12.2013 13:43

Zasadniczym błędem Unii Europejskiej w stosunkach z Ukrainą było to, że przygotowanie dokumentu o stowarzyszeniu Kijowa z UE zleciła ona Polakom - ocenia we wtorek rządowa "Rossijskaja Gazieta".

Rosjanie wściekli na Kaczyńskiego Roman Koszowski /GN Jarosław Kaczyński

"Przecież historyczne animozje między sąsiadami nie wyparowały. To samo dotyczy jawnych i skrywanych roszczeń terytorialnych wobec drugiej strony, a także relacji w formacie +pan - wasal+" - wyjaśnia dziennik.

Zwołane przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęcone Ukrainie "Rossijskaja Gazieta" określa jako "otwartą ingerencję w sprawy wewnętrzne suwerennego państwa", "bezpośrednią groźbę pod adresem ukraińskich władz" i "zachętę dla opozycji do kontynuowania sprzecznych z prawem działań".

Natomiast byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego moskiewski dziennik oskarża o nawoływanie ukraińskiej opozycji do dokonania zamachu stanu. "Gdy były szef polskiego państwa Aleksander Kwaśniewski oświadcza, że Warszawa nie może zostawić ukraińskiego społeczeństwa; że powinna zapewnić pomoc studentom i organizacjom pozarządowym, to co to jest, jeśli nie wezwanie opozycji do dokonania zamachu stanu na Ukrainie z przyzwolenia polskich władz?" - konstatuje "Rossijskaja Gazieta".

Dziennik atakuje też prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. "Gdy Jarosław Kaczyński, który załgał się we własnej ojczyźnie, +pełznie+ po majdanie z liderami opozycji i obiecuje poparcie ze strony Warszawy dla demonstrantów napadających na budynki rządowe w Kijowie, to co to jest, jeśli nie akt agresji w stosunku do Ukrainy?" - wskazuje.

"Rossijskaja Gazieta" podkreśla, że "cel takich prowokacji ze strony warszawskich polityków jest oczywisty - pokazać dążącej do przejęcia władzy przy pomocy majdanu garstce politykierów, że Europa popiera ich działania".

Zdaniem moskiewskiego dziennika "po nieoczekiwanej decyzji, jaką eurointegratorzy otrzymali od prezydenta Wiktora Janukowycza na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, trudno było oczekiwać, że zostawią Kijów w spokoju; że pozwolą Ukrainie, by samodzielnie zdecydowała, z kim chce budować współpracę".

"Ta liczna gromada drugorzędnych europejskich polityków, pragnących choć w czymś i choć gdzieś odegrać pierwsze role, dzisiaj faktycznie staje się głównym ideologiem ukraińskich opozycjonistów" - podkreśla "Rossijskaja Gazieta". "Kształtuje wśród nich poczucie bezkarności; przekonuje, że Europa nie pozwoli władzom na zaprowadzenie porządku w stolicy" - dodaje.

Dziennik informuje, że "obecnie w Kijowie przebywają deputowani do Parlamentu Europejskiego, byli politycy z krajów wschodnioeuropejskich, w tym poprzedni przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i były premier Polski Jarosław Kaczyński". "Ludzie ci szantażują ukraińskie władze, występując z szumnymi oświadczeniami o możliwości zastosowania przez UE sankcji przeciwko kierownictwu Ukrainy, łącznie z zamrożeniem rachunków bankowych" - przekazuje.

"Rossijskaja Gazieta" zauważa również, że "zaangażowani w polityczne machinacje na Ukrainie zachodni politycy mówią o niedopuszczalności szantażu ze strony Rosji". "Wszelako grożąc sankcjami sami bezwstydnie szantażują ukraińskie władze" - konstatuje.

Dziennik podaje także, że posiedzenie Rady Ministrów Spraw Zagranicznych Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) odbędzie się w Kijowie w dniach 5-6 grudnia, "nie bacząc na podjęte przez szefa dyplomacji Polski Radosława Sikorskiego próby zerwania tego międzynarodowego forum".

Według "Rossijskiej Gaziety" "rosyjska delegacja z Siergiejem Ławrowem na czele poruszy tam temat brutalnego łamania praw człowieka w Europie i USA".

"Przy rozpędzaniu manifestacji po obu stronach Oceanu Atlantyckiego policja aktywnie używa armatek wodnych i pałek przeciwko demonstrantom niezadowolonym z polityki gospodarczej swoich rządów. Z tymi, którzy zajmują budynki administracyjne w Londynie i Paryżu, rozmowa jest krótka - więzienie. Jednak czyny uważane na Zachodzie za przestępstwa są zupełnie inaczej oceniane przez europejskich polityków, gdy w grę wchodzi Ukraina" - pisze moskiewski dziennik.