publikacja 05.12.2013 00:15
Sześć światowych mocarstw zawarło z Iranem porozumienie w sprawie programu nuklearnego.
MARTIAL TREZZINI /EPA/pap Po podpisaniu porozumienia radość wszystkich negocjatorów była wielka. Kto jednak może mówić o prawdziwym sukcesie?
Niezależnie od rzeczywistych intencji Iranu oraz tego, czy umowa w ogóle będzie przestrzegana jest to dobra wiadomość dla świata, a szczególnie dla kipiącego od konfliktów Bliskiego Wschodu. Trudniej odpowiedzieć na pytanie, czy tym samym Iran opuszcza niechlubne grono „państw zbójeckich” i nie będzie już częścią osławionej „osi zła”? Porozumienie zakłada wstrzymanie przez Irańczyków uruchamiania nowych instalacji nuklearnych i zgodę na kontrolę międzynarodowych obserwatorów. W zamian za to złagodzone zostaną dotkliwe sankcje gospodarcze. Genewski kompromis wydaje się korzystny zarówno dla Iranu, jak i dla krajów negocjującej z nim grupy „5+1”, czyli USA, Rosja, Chiny, Francja Wielka Brytania plus Niemcy (niebędące członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa ONZ).
„W 30 godzin więcej niż w 30 lat”
Ostatnie miesiące to pasmo porażek Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, także na Bliskim Wschodzie. Syryjski satrapa Baszar al-Asad atakiem chemicznym otwarcie zignorował groźby samego Baracka Obamy.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.