O furii feministek i błogosławionych katolikach

Wojciech Teister

Skąd się wzięło 7 tysięcy agresywnych feministek, które chciały sprofanować katedrę w San Juan i zaatakowały obrońców świątyni? Przebieg wydarzeń jest dla świata wyraźnym potwierdzeniem tego, że Ewangelia to nie bajka sprzed dwóch tysięcy lat, ale żywe Słowo, które dokonuje się teraz.

O furii feministek i błogosławionych katolikach

W dniach 23-25 listopada w argentyńskim mieście San Juan odbywała się Krajowa Konferencja Kobiet - zlot kilku tysięcy feministek i przedstawicieli ruchu LGBT. Hasło spotkania: "Wyzwolić spod patriarchalnego terroru".

W trakcie trwania konferencji aktywistki wspierane przez działaczy lobby gejowskiego postanawiają zaatakować katedrę w San Juan, gdyż ich zdaniem to Kościół, stojący na straży tradycyjnych wartości społecznych i modelu rodziny, jest ostoją patriarchalizmu. W marszu na katedrę bierze udział 7 tysięcy osób. Tłum półnagich kobiet i ich sprzymierzeńców demoluje po drodze miasto, wypisując na murach wulgarne hasła i malując farbą m.in. odwrócone krzyże.

Wiadomość o marszu tysięcy bandytów rozchodzi się szybko i dociera do katedry, w której w tym czasie modlą się ludzie. Obecni w świątyni szybko się mobilizują i postanawiają bronić najświętszego dla nich miejsca. Około 1500 osób otacza zwartym kordonem katedrę, by nie dopuścić do jej profanacji. Gdy bandyckie feministyczne bojówki docierają do katedry, dochodzi do starcia. Próbują przedrzeć się przez mur z żywych ludzi, ci jednak trwają niewzruszenie na posterunku, odmawiając w tym czasie różaniec. Napastniczki plują na nich, biją i obrażają i wymalowują na ciałach obrońców odwrócone krzyże, jednak szturm na katedrę nie odnosi skutku. Na otarcie łez feministki palą jeszcze w dzikim rytuale kukłę papieża Franciszka - tego samego, którego polskie feministki chciały ostatnio przekonać, że gender i feminizm to pokojowy ruch, niosący z sobą jedynie dobro.

Obrazy z San Juan przypominają sceny z rewolucji francuskiej i nie mam wątpliwości, że gdyby tylko agresorzy mieli takie możliwości, na opluciu i pobiciu chrześcijan sprawa by się nie skończyła. Wydarzenia te pokazują z jednej strony, czym w istocie jest ruch feministyczny - powołujący się na wzniosłe hasła tolerancji, z tolerancją nie mający jednak nic wspólnego. Ale to, co stało się w Argentynie, pokazuje też drugą stronę medalu: 1500 ludzi, którzy stanęli murem, narażając własne bezpieczeństwo i godność, by bronić miejsca, które jest święte, w którym Bóg staje pośród nas obecny fizycznie, pod postaciami chleba i wina.

"Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami" - te słowa ani trochę nie straciły na aktualności. Ewangelia Jezusa Chrystusa dokonuje się teraz.

Steve Jalsevac Feminists attack Argentina cathedral

Filmy ze zdarzenia zobacz też tutaj: Drastyczne filmy: Feministyczna orgia nienawiści.