Ojczyzna nie może być terenem ustawicznej walki

KAI/jk

publikacja 01.11.2008 21:57

"Dla uzgodnienia stanowiska w ważnej sprawie dobra wspólnego, trzeba wznieść się ponad partykularne interesy partii czy grupy zawodowej" - powiedział kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy św., jaką odprawił dziś na Monte Cassino. "Ojczyzna nie może być terenem ustawicznej walki". - dodał.

Za KAI publikujemy cały tekst homilii: 1. „Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (Mt 5, 12). Bracia i Siostry – czyż nie jest paradoksem, że słyszymy te słowa w miejscu, które przypomina nam o śmierci i które zdaje się zachęcać raczej do smutku, albo przynajmniej do melancholijnej refleksji o kruchości naszej egzystencji na ziemi? Zanim Jezus wypowiedział słowa: „cieszcie się i radujcie”, poprzedził je wielokroć powtórzonym słowem: „błogosławieni”. Kim są „błogosławieni”, czyli „szczęśliwi” w oczach naszego Pana? Błogosławionymi są ci, którzy przyjmują Jego program życia, Jego skalę wartości, Jego spojrzenie na świat, Jego styl życia i działania. O jaki program życia chodzi? O jaką skalę wartości? O jakie spojrzenie? O jaki styl? Odpowiedź na te pytania znajdujemy w słowach samego Jezusa, uzasadniających nazwanie kogoś „błogosławionym”. Jezusowi chodzi przede wszystkim o pewną wewnętrzną postawę człowieka „ubogiego w duchu”, to znaczy człowieka, który nie szuka swego bezpieczeństwa w rzeczach materialnych, przemijających, ale który swoje najgłębsze nadzieje złożył w Bogu. Taki człowiek nie czuje się samowystarczalny. Taki człowiek powierza się Bogu. Taki człowiek nie koncentruje się na sobie, ale zaczyna żyć dla Chrystusa i dla Jego Królestwa. Taki człowiek jest przejrzysty, „czystego serca”. Taki człowiek pośród wszystkich trudności, napięć, a nawet prześladowań zachowuje spokój ducha, wprowadza pokój, gotów jest cierpieć dla sprawiedliwości. Innymi słowy, taki człowiek nie żyje już dla siebie, ale dla Tego, który za niego umarł i zmartwychwstał. Owocem takiego życia jest życie bez końca. To jest nagroda. To jest ostateczna pieczęć na tym wszystkim, kim byliśmy i co uczyniliśmy w naszym życiu tutaj – na ziemi. 2. Liturgia dzisiejszej uroczystości przypomina nam, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Inaczej mówiąc, wszyscy jesteśmy powołani do życia w Bogu. Święty Jan wyraził to w sposób najprostszy: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1). Być dzieckiem Bożym to znaczy uczestniczyć w życiu Boga. To znaczy uczestniczyć w Jego miłości. To znaczy promieniować Jego dobrocią, Jego miłością, Jego bliskością. Musimy przyznać, że pośród wszystkich spraw codziennego życia zapominamy o tej rzeczywistości. Pochłaniają nas codzienne obowiązki, praca, spotkania. Tymczasem nasze życie, zanurzone w doczesności, zmierza ku czemuś, co przekracza nasze możliwości pojmowania. Nasze życie zmierza i stopniowo zanurza się w przestrzeni życia bez końca. Zanurza się w Transcendencji. Zanurza się w Bogu. Zanurza się w Miłości. 3. Dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi Apokalipsy przekonuje nas, że świętość to nie odosobniony, rzadki przypadek. To nie coś nieosiągalnego. Świętość to nasze powszechne powołanie. Świętość to uczestnictwo każdego człowieka w życiu Boga. Święty Jan przemawia dziś do nas słowami Księgi Apokalipsy: „Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem” (Ap 7, 9). Ten wielki tłum to niezliczona rzesza naszych świętych braci i sióstr adorujących Boży Majestat, uczestniczących w pełni w życiu i świętości samego Boga. Bracia i Siostry, na każdym cmentarzu spoczywają święci i grzesznicy. Spoczywają chrześcijanie nadzwyczajni, a także ludzie, którzy z trudem realizowali ewangeliczne przesłanie. Taka jest prawda o naszych braciach i siostrach. Taka jest również prawda o nas samych. W każdym z nas możemy rozpoznać ewangeliczne postawy, ale i takie, które wymagają oczyszczenia i uporządkowania. Dlatego dzisiejsza uroczystość stanowi wezwanie do nawrócenia, do wyraźniejszego opowiedzenia się po stronie Miłości. Zachęca nas także do solidarnej modlitwy za naszych zmarłych, by dostąpili Bożego miłosierdzia i mogli oglądać Boga twarzą w twarz.

4. Bracia i Siostry, z Góry Błogosławieństw nad jeziorem Galilejskim powróćmy na górę, na której się znajdujemy - na Monte Cassino. Od szóstego wieku jest ona górą życia i modlitwy duchowych synów św. Benedykta. Jest to zarazem góra, która w maju 1944 r. stała się miejscem wielkiej bitwy, zwanej Bitwą o Rzym, pomiędzy wojskami alianckimi a Wehrmachtem. Miejscem walki, która pochłonęła dziesiątki tysięcy ofiar po obu stronach. Są wśród nich nasi rodacy, bohaterscy żołnierze 2 Korpusu Polskiego, których ponad tysiąc spoczywa na tym cmentarzu ze swoim generałem Władysławem Andersem, zmarłym w 1970 r. Nad ich grobami ustawiono krzyże łacińskie i greckie, a także tablice z gwiazdami Dawida. Różnej narodowości, religii i kultury, opcji politycznych byli wiernymi synami jednej Ojczyzny – Polski. W umysłach i sercach ludzi nawiedzających to miejsce, zwłaszcza młodych, spontanicznie rodzi się pytanie, dlaczego ci polscy żołnierze ponieśli śmierć i spoczywają w ziemi włoskiej, a nie w swej ojczystej ziemi. My wiemy, że jest to jedno z tragicznych następstw napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę w dniu 1 września 1939 r. Wojna rozpętana przez Niemców nie tylko objęła całą Europę, ale także przeniosła się poza nią. Stała się drugą wojną światową z dziesiątkami milionów ofiar i straszliwymi zniszczeniami. Nie doszło do niej z woli walczących narodów, które - jak podkreślił Ojciec Święty Jana Paweł II - „zostały...wciągnięte siłą w tę wojnę przez system, który wbrew Ewangelii i tradycjom chrześcijańskim został z bezlitosną siłą narzucony niektórym ludom jako program, zmuszając tym samym inne spośród nich do zbrojnego oporu” (Jan Paweł II, Homilia, 17.05.1979, p. 2). Historia uczy, że tak dzieje się zawsze, ilekroć człowiek stawia siebie na miejscu Boga, uznaje się za pana świata i ludzi, odrzuca przesłanie moralne Ewangelii, którego syntezą jest Kazanie na Górze. 5. W następstwie napaści na naszą Ojczyznę także Związku Radzieckiego, wielu naszych rodaków, szczególnie z Kresów Wschodnich, zostało wywiezionych na Sybir. Jednak ani gułagi, ani głód i poniewierka na „nieludzkiej ziemi” nie zdołały zabić ich ducha, żyjącego miłością Boga i Ojczyzny, wolą walki o wolność. Dzięki tej sile ducha, pod wodzą generała Władysława Andersa, mogli przemierzyć daleką drogę z mroźnej Syberii przez żar Afryki, by tu - na Monte Cassino - stoczyć z hitlerowskim okupantem bohaterską walkę o wolność Ojczyzny. Droga do tej wolności, naszej wolności, prowadziła przez wolność „waszą” – wolność narodów zniewolonych przez hitlerowskiego najeźdźcę, w tym także narodu włoskiego. Żołnierzom 2 Korpusu Polskiego spoczywającym na tym cmentarzu, nie było dane przemierzyć całej drogi do wolności Ojczyzny. Polegli niemal u jej kresu, ale przez swoją bohaterską śmierć otworzyli ją swoim braciom-rodakom, a więc i nam. Uczestnicząc w tej Najświętszej Ofierze, dziękujemy Bogu za wiernych synów naszej wspólnej matki Polski. Dziękujemy także im za najwyższy akt miłości, za ofiarę życia, bo - jak powiedział nasz Zbawiciel - „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). I modlimy się za nich, aby Ojciec miłosierdzia nagrodził życiem wiecznym ich ofiarę życia doczesnego. Pragniemy także przyjąć i wypełnić ich polecenie: „Przechodniu, powiedz Polsce, że tu leżymy wierni jej służbie do końca”. Zdajemy sobie sprawę, że nie chodzi tylko o informację, o przekazywanie następnym pokoleniom pamięci o nich i ich bohaterskiej śmierci. Są to słowa wielkiego zobowiązania ważnego na dziś i dla każdego z nas. Przede wszystkim powinniśmy wysoko cenić, okupioną ich krwią, możliwość życia i realizowania się w wolnej Ojczyźnie. W czasie pielgrzymek do Polski czy innych spotkań z rodakami Ojciec Święty Jan Paweł II stale wzywał nas do odpowiedzialnego korzystania z daru wolności. Przypominał, że wolność jest nam nie tylko dana, ale i zadana – także jako solidarna troska o Ojczyznę, która jest naszym wspólnym dobrem. Przemawiając w polskim Parlamencie, Ojciec Święty wskazał na potrzebę „refleksji nad darem wolności «danej» i równocześnie «zadanej». Wolności wymagającej nieustannego wysiłku w jej umacnianiu i odpowiedzialnym przeżywaniu. Niech wspaniałe świadectwa miłości Ojczyzny, bezinteresowności i heroizmu, jakich mamy wiele w naszej historii, będą wyzwaniem do zbiorowego poświęcenia wielkim narodowym celom, gdyż «najwspanialszym wypełnieniem wolności jest miłość, która urzeczywistnia się w oddaniu i służbie» [Redemptor hominis, 21]” (Jan Paweł II, Przemówienie, Warszawa, 11.06.1999, n. 8).

„Przechodniu, powiedz Polsce, że tu leżymy wierni jej służbie do końca”. Może być tak, że wierność tej służbie będzie wymagać najwyższej ofiary życia. Najczęściej jednak chodzi o wyrzeczenia mniejszej wagi. Dla uzgodnienia stanowiska w ważnej sprawie dobra wspólnego, trzeba wznieść się ponad partykularne interesy partii czy grupy zawodowej. Ojczyzna nie może być terenem ustawicznej walki. Ze służbą Ojczyźnie są nie do pogodzenia także postawy roszczeniowe, kiedy stawia się jej żądania, uchylając się od wszelkich powinności wobec niej. 6. Drodzy Bracia i Siostry, pozwólcie, że na zakończenie przywołam słowa Ojca Świętego Jana Pawła II z homilii wygłoszonej w tym miejscu 17 maja 1979 r. Papież wyznał, że wiele razy chodził po tym cmentarzu i czytał napisy na grobach. I dodał: „Te napisy z tyloma miejscami ziemi polskiej, ze wszystkich stron, od wschodu do zachodu i od południa ku północy – nie przestają wołać tu, w samym sercu Europy, u podnóża opactwa, które pamięta czasy świętego Benedykta – nie przestają wołać tak, jak wołały serca walczących tu żołnierzy: «Boże, coś Polskę, przez tak liczne wieki...»” (Jan Paweł II, Homilia, p. 6). Podobne wołanie, błagalną modlitwę zanosili do Boga polscy żołnierze, którzy oddali swoje życie za życie Ojczyzny i spoczywają na cmentarzach w Loreto i w Bolonii, i na wielu innych miejscach świata. Dziś chylimy czoła przed bohaterskimi synami naszej Ojczyzny. Ogarniamy ich wszystkich naszą modlitwą i powierzamy Maryi, Matce miłosierdzia, by ich okazała swojemu Synowi. „Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie”. Amen.