Kongo: Dzieci wojny apelują do wielkich tego świata

Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie)/jk

publikacja 05.11.2008 20:32

Kongijskie dzieci wystosowały dramatyczny apel o pokój do wielkich tego świata. Podpisały się pod nim dzieci, które schroniły się w mieście Goma, w regionie Nord Kivu, gdzie doszło w ostatnich dniach do eskalacji przemocy.

Wokół miasta stacjonują rebelianckie odziały Laurenta Nkundy. Mimo zapowiedzi otwarcia korytarzy humanitarnych na objęte walkami tereny nie dociera żadna pomoc. W mieście działa salezjański ośrodek pomocy dzieciom, który objął opieką już 3800 dzieci, do nich należy doliczyć ok. tysiąca dzieci które wraz z matkami schroniły się w mieście w ostatnich dniach. Właśnie dzieci z tego centrum wystosowały apel, w którym piszą, że oddadzą wszystkie skarby Konga za pokój. „Prosimy by żołnierze przestali strzelać; by już nie trzeba było uciekać z jednego obozu uchodźców do drugiego, w obawie że pochwycą nas i uczynią dziećmi-żołnierzami. Prosimy o pokój, by nikt już nie przychodził pod osłoną nocy, by nas wykorzystać, byśmy nie musieli być dziećmi ulicy, ponieważ nie mamy rodziców; by nikt nas już więcej nie bił, źle traktował czy uważał za małych czarowników” – piszą kongijskie dzieci mieszkające kilkanaście kilometrów od linii frontu. Zwracając się do walczących ze sobą wojsk piszą dalej: „Darujemy wam wszelkie złoto, diamenty, koltan, miedź i inne bogactwa naszej ziemi. W zamian chcemy tylko być szczęśliwe, uśmiechać się, bawić zabawkami, każdego dnia chodzić do szkoły, jeść czekoladę i pieścić się z mamą. Jeśli to prawda, że istnieje pokój, to my go chcemy. Pragniemy przyszłości w pokoju”. UNICEF bije na alarm, że co minutę jedno dziecko umiera w Kongo z powodu głodu i chorób, którym umiemy zapobiegać. Dzieci codziennie stykają się z przemocą, gwałtami i śmiercią. Są siłą wcielane do wojska lub zmuszane do niewolniczej pracy. Prawie połowa z nich nie chodzi do szkoły. I tak już bardzo dramatyczną sytuację kongijskich dzieci pogłębia tocząca się wojna.