In vitro: szansa czy zagrożenie?

Polska/jk

publikacja 13.12.2008 12:40

Szereg artykułów na temat zagadnień związanych z zapłodnieniem in vitro opublikowano na stronie internetowej dziennika "Polska".

Do rekomendacji konserwatywnej Raportu Bioetycznego odnosi się Tomasz Terlikowski. W artykule opublikowanym w "Polsce" czytamy: "Jeśli [...] uznaje się zarodek za człowieka, to nie może być zgody na to, by [...] akceptować niszczenie czy zamrażanie ponadliczbowych zarodków. I nie załatwi się tego problemu tylko ograniczeniem liczby powoływanych do życia zarodków." Projekt konserwatywny "przewiduje bowiem, że matka może odstąpić od implantacji zarodka, a także zawiera zgodę na "utylizację" zarodków niewykorzystanych przez rodziców." "Aby nowe przepisy były rzeczywiście lepsze od panującej obecnie anarchii konieczne jest nie tylko maksymalne zagwarantowanie praw zarodków, ale także praw dziecka (w znacznym stopniu zapisy takie znajdują się w rekomendacji prof. Wróbla)". Konieczne jest także "uznanie, że obywatele mają prawo do odmowy uczestnictwa w procederze głęboko ich zdaniem niemoralnym, co oznacza odmowę refundowania takich działań przez państwo". Na taki kompromis mogliby się zgodzić - wg Tomasza Terlikowskiego - katoliccy politycy. Od Redakcji: Nie wiem, skąd pochodzi zdanie o zgodzie na utylizację zarodków w rekomendacji konserwatywnej - takie stwierdzenie byłoby absolutnie niedopuszczalne. W projekcie czytamy jedynie: "10. Niedopuszczalne byłoby niszczenie zamrożonych zarodków. Konieczne byłoby wprowadzenie systemu trwałego przechowywania zarodków – do czasu wprowadzenia empirycznie sprawdzalnego systemu braku szans przeżycia" » *** "Nie wolno kosztem jednego życia ratować drugiego" - mówi z kolei w wywiadzie Alicja Chybicka szefowa Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, komentując przypadek stworzenia dziecka-lekarstwa - "Jeśli na to przyzwolimy, dojdziemy do wniosku, że możemy rozebrać jedno ciało na części, by uratować dziesięć innych. Życie ludzkie jest bezcenne i nie wolno go niszczyć. Dotyczy to również embrionów, które są żywymi istotami." Czy jednak uprawniony jest wybór urodzenia w wyniku zapłodnienia in vitro dziecka-lekarstwa, jeśli alternatywą jest śmierć starszego rodzeństwa? - zapytała dziennikarka (trzeba zaznaczyć: oznacza to badania genetyczne i dobór dziecka o odpowiednim profilu, przy odrzuceniu pozostałych) "Trudno mi odpowiedzieć na tak postawione pytanie - mówi Pani profesor - Gdyby te embriony zostały zamrożone, a nie unicestwione, łatwiej byłoby mi zaakceptować tę sytuację." Dziennikarka zapytała również o samo zapłodnienie in vitro. Odpowiedź jest konsekwentna: "Nie mam nic przeciwko in vitro, jeśli jest to jedyne wyjście dla ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci. Sprzeciwiam się tylko niszczeniu życia, które już powstało." - mówi Pani profesor - Pozostałe zarodki można przechowywać, "ile się da, bo nie można w nieskończoność...".

O problemie matek zastępczych wypowiada się o. Jacek Prusak SJ, psychoterapeuta: "To dramat dla dziecka, jego biologicznej matki, a także dla ludzi, którzy marzą o byciu rodzicami. To niebezpieczne igranie z ludzkimi namiętnościami." - twierdzi. "Nieporozumieniem jest używanie formuły, że "rodzice mają prawa do dziecka".- podkreśla - Dziecko nie jest niczyją własnością, więc rodzice nie mogą mieć prawa do posiadania go za wszelką cenę." Gdy pojawia się taka metoda jak in vitro, dziecko jest uprzedmiotawiane. - dodaje. Przypomina o konsekwencjach psychologicznych: dla dzieci (nawet świadomość adopcji może być olbrzymią traumą, więzi biologicznej nie da się wyeliminować, "dziecko w takiej sytuacji się miota, jest uwikłane w konflikt lojalności") i matek ("w trakcie ciąży między matką a dzieckiem rodzi się więź. Rozstanie może być potem przyczyną ogromnych dramatów. Podobnych do tych, jakie rozgrywają się przy oddawaniu dzieci do domów dziecka.") *** "Zapłodniona metodą in vitro Brytyjka dostała gwarancję, że jej dziecko nie będzie nosicielem zmutowanego genu" - czytamy natomiast w artykule będącym przedrukiem z "The Times". Mąż kobiety jest nosicielem genu BRCA 1 - Od trzech pokoleń każda kobieta z rodziny mojego męża miała raka piersi, i to w wieku od 27 do 29 lat - mówi kobieta - Gdybym urodziła córkę, która w wieku dorosłym zachorowałaby na raka, nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym zaniedbała takiej możliwości. Na skutek tej decyzji lekarze utworzyli 11 zarodków. Pięć nie miało mutacji w genie BRCA1. Dwa z tych pięciu wszczepiono (przyjął się jeden), obecnie kobieta jest w 14 tygodniu ciąży. Kolejne dwa zamrożono do ewentualnego późniejszego wykorzystania. Od Redakcji Jak rozumiem, sześć zarodków ze wspomnianą mutacją zniszczono od razu. Kto by chciał mieć dziecko zagrożone rakiem piersi?