Czas braci

Piotr Legutko

GN 51/2013 |

publikacja 19.12.2013 00:15

W rzeczach koniecznych panuje między nimi jedność, w wątpliwych wolność, a we wszystkich miłość.

Kaplica w podkrakowskich Przegorzałach to miejsce comiesięcznych spotkań braci. Drugi z lewej w pierwszym rzędzie ks. Wit Pasierbek SJ roman koszowski /gn Kaplica w podkrakowskich Przegorzałach to miejsce comiesięcznych spotkań braci. Drugi z lewej w pierwszym rzędzie ks. Wit Pasierbek SJ

Są wśród nich posłowie, dyrektorzy ważnych instytucji, nauczyciele akademiccy, trener reprezentantów Polski, redaktor naczelny, radni. Spotykają się w Krakowie w ramach bractwa, którego celem jest „propagowanie doktryny Kościoła katolickiego” w konkretnych środowiskach. Po siedmiu latach pracy nad sobą, umacniania i pogłębiania wiary uznali, że są gotowi do zaistnienia w życiu publicznym jako Fraternitas Jesu. – Teraz, po rejestracji, stanowimy już oficjalnie świeckie wsparcie Kościoła krakowskiego. Wspólnota się zawiązała i kardynał może nami dysponować – mówi ks. Wit Pasierbek SJ, wikariusz generalny bractwa.

Od Benedykta do Ignacego

Ta historia zaczyna się wiosną 2006 roku. – Pamiętam pierwsze, jeszcze sondażowe spotkanie w naszym domu w Przegorzałach. Bardzo się ucieszyłem, że oto kształtuje się grupa inteligencji katolickiej, która chce się czuć odpowiedzialna za Kościół w tych nowych, trudnych czasach – wspomina ks. Wit. Byli to ludzie nieprzypadkowi, ważni w swoich środowiskach, mocno już zaangażowani w życie publiczne, „z przeszłością”, w większości dawni opozycjoniści m.in.: Jan Franczyk, Ryszard Terlecki, Marek Lasota, Jerzy Lackowski. Spotkanie założycielskie odbyło się już w gmachu Akademii Ignatianum, 30 czerwca. – Data ważna i nieprzypadkowa, bo to święto 12 apostołów, choć tylu nas jeszcze wtedy nie było – zauważa wikariusz bractwa, a na co dzień dziekan wydziału pedagogicznego jezuickiej uczelni. Na początku przyjęli nazwę Bractwo św. Benedykta. Z dwóch powodów: bo to był czas papieża Benedykta XVI, a i osoba patrona Europy, z jego maksymą „Ora et labora”, bardzo odpowiadała braciom programowo zwalczającym „próżniactwo”. Pierwsze lata spotkań, konferencji, często burzliwych rozmów były poszukiwaniem własnej drogi i kształtowaniem się charyzmatu. Droga wiodła od św. Benedykta do św. Ignacego. Bracia doszli bowiem do wniosku, że model ignacjański bardziej odpowiada ich oczekiwaniom. Swoją dewizą uczynili słowa z tej duchowości zaczerpnięte: „Contemplativus in actione” (być kontemplacyjnym w działaniu). Nazwę „Fraternitas Jesu” podsunął prof. Tadeusz Borkowski, dziś kanclerz generalny bractwa. Jej brzmienie łacińskie pojawiło się z dość prozaicznego powodu. Polskie było już zajęte, także przez pewną grupę rockową.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.