Narodowy program leczenia niepłodności zamiast refundacji in vitro

KAI/ jk

publikacja 30.12.2008 20:55

Jestem za tym, aby w Polsce stworzyć narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności - powiedział abp Henryk Hoser. KAI zebrało opinie specjalistów na ten temat.

Przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych wyjaśnił, że zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością. Spowoduje to, że wiele małżeństw, które były niepłodne, staną się płodne i będą mogły cieszyć się dziećmi. Zdaniem abp. Hosera wzrost niepłodności występuje przede wszystkim w krajach technicznie rozwiniętych i przeżywających mutacje kulturowe, związane z przyjęciem kultury antykoncepcyjnej. Najpoważniejszą przyczyną narastającej niepłodności – wyjaśnia arcybiskup, który jest lekarzem - są zachowania w zakresie płciowości ludzkiej, jakie są dziś promowane w postaci nieodpowiedzialnego „uprawiania seksu” A są to: wczesne podejmowanie życia seksualnego i częste zmiany partnerów. Zwiększają one po pierwsze zagrożenie epidemiologiczne, możliwość nabycia chorób przenoszonych drogą płciową. Do tego dochodzi trwające przez lata niszczenie płodności poprzez antykoncepcję systemową: hormonalną bądź śródmaciczną. Jeszcze inną przyczyną problemów związanych z płodnością – podkreśla Hoser - jest późne podejmowanie decyzji o poczęciu dziecka. Coraz częściej zapada ona po trzydziestce, kiedy kobieta jest już mniej płodna. W związku z tym – zdaniem arcybiskupa - pierwszą rzeczą winno być zapobieganie niepłodności poprzez zmniejszenie tego ryzyka, wynikającego z zachowań o jakich była mowa. „Drugą sprawą jest samo leczenie niepłodności. Jest ona najczęściej objawem całego szeregu patologii, znajdujących się w organizmie kobiety czy mężczyzny. Trzeba zidentyfikować co jest przyczyną w konkretnym przypadku, i zastosować odpowiednie leczenie. Skuteczność takiego leczenia obecnie jest o wiele większa niż reprodukcja in vitro. Na dodatek nie rodzi to żadnych kłopotów natury etycznej i nie ma skutków ubocznych” - dodaje. Abp Henryk Hoser mówił o tym w wywiadzie dla KAI z 22 grudnia br. KAI zebrało opinie lekarzy na ten temat . Przedstawiamy je poniżej.

Pomysł utworzenia narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności poparł dr Jerzy Umiastowski, członek zespołu ds. bioetyki działającego przy kancelarii premiera. Zdaniem lekarza leczenie niepłodności winno być refundowane. Utworzenie programu zapobiegania i leczenia niepłodności postulował w niedawnym wywiadzie dla KAI abp Henryk Hoser. „Zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością” – powiedział hierarcha. Dr Umiastowski poparł pomysł abp. Hosera i opowiedział się za refundowaniem leczenia niepłodności, skrytykował zaś refundowanie zapłodnienia in vitro. „In vitro niesie duże ryzyko zdrowotne zarówno dla matki, jak i dla dziecka a także ma szereg negatywnych skutków ubocznych. Natomiast leczenie niepłodności nie niesie ze sobą skutków negatywnych ale pozytywny efekt” – podkreślił b. wieloletni przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej. Zdaniem dr. Umiastowskiego wzorce takiego programu można by zaczerpnąć z doświadczeń międzynarodowych organizacji zajmujących się leczeniem bezpłodności. *** Pomysł otoczenia szczególną opieką osób, które mają kłopoty z płodnością jest jak najbardziej słuszny – ocenił w rozmowie z KAI dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. W ten sposób odniósł się do idei abp. Henryka Hosera o utworzeniu programu zapobiegania i leczenia niepłodności. W niedawnym wywiadzie dla KAI abp Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych wyraził opinię, iż „zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością”. Dr Radziwiłł zwraca uwagę, że istnieją już programy zwalczania chorób nowotworowych czy kardiologicznych, a kwestia płodności ma istotne znaczenie zarówno dla zdrowia Polaków, jak i dla przyszłości Polski. Jako lekarz internista pozostawia specjalistom od niepłodności szczegóły takiego programu, ale sam proponowałby m.in. profilaktykę. „Nie bez znaczenia jest przypominanie Polakom o zdrowym trybie życia: właściwym odżywianiu, odpoczynku, ruchu i niepaleniu, bo to ma wpływ na płodność” – powiedział. Zdaniem lekarza spór o to, czy „in vitro” jest leczeniem niepłodności czy też nie jest wyłącznie sporem semantycznym. „Owszem, ta metoda nie powoduje, że para stanie się płodna, jedynie może pomóc, przy ‘jednorazowym’ urodzeniu dziecka. Jednak w medycynie czasem nazywa się leczeniem coś, co nie prowadzi do wyleczenia choroby, np. w przypadku cukrzycy czy nadciśnienia tętniczego – zwraca uwagę dr Radziwiłł. – Chory otrzymuje insulinę, która nie wyleczy go z cukrzycy, ale pozwoli mu żyć – argumentuje. Zdaniem dr. Radziwiłła, projekt ustawy bioetycznej, jeśli zostanie przyjęty, spowoduje, ze Polska będzie jednym z niewielu jeśli nie jedynym krajem, który gwarantować będzie tak dużą ochronę embrionów.

Sceptycyzm wobec idei Kościoła by utworzyć w Polsce narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności wyraził prof. Marian Szamatowicz z Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. „Programy zdrowotne powinien tworzyć świat nauki a nie Episkopat” – powiedział KAI. Utworzenie programu zapobiegania i leczenia niepłodności postulował w niedawnym wywiadzie dla KAI abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. „Zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością” – powiedział hierarcha. Prof. Szamatowicz, który 1987 r. dokonał pierwszego w Polsce zabiegu zapłodnienia metodą in vitro podkreślił w rozmowie z KAI, że zapłodnienie pozaustrojowe jest niekiedy jedyną szansą na narodziny dziecka. Jego zdaniem promowane przez Kościół leczenie niepłodności metodą naprotechnologii nie zawsze da się zastosować. „Jeżeli, z powodu chorób, młoda dziewczyna ma obcięte obydwa jajowody, to może jej pomóc tylko zapłodnienie pozaustrojowe. Podobnie w wypadku chłopaka, który po przejściu świnki ma poważnie uszkodzoną funkcję nabłonka plemnikotwórczego. Szansę na ojcostwo dają mu wyłącznie techniki rozrodu wspomaganego medycznie” – mówi prof. Szamatowicz. „Programy zdrowotne powinny być tworzone przez świat nauki, natomiast, niestety w polskich warunkach chce je tworzyć Episkopat” – ocenia lekarz. „Jeśli Kościół chce ograniczyć zastosowanie technik rozrodu wspomaganego medycznie, w tym in vitro, to przede wszystkim powinien czynić to poprzez wpływ na katolików, by takiemu leczeniu się nie poddawali” – ocenia prof. Szamatowicz. Dodaje jednocześnie, że dla wielu bezpłodnych par in vitro stanowi jedyną szansę na potomstwo. „W takiej sytuacji ingerencja w medyczne elementy tego typu leczenia jest w moim przekonaniu niewłaściwa” – ocenia profesor białostockiej AM. „W odniesieniu do pozaustrojowego zapłodnienia są, jak słyszę, trzy główne zastrzeżenia: Kościół nie akceptuje masturbacji jako sposobu pozyskania nasienia, nie akceptuje obumierania zarodków (co niewłaściwie nazywa ich zabijaniem) oraz tego, że poczęcia ma charakter techniczny” – wylicza prof. Szamatowicz. I dodaje: „Jeśli wiedza spotyka się z doktryną, to ten dialog jest trudny, ale najczęściej bezowocny”. Pytany, czy włączył by się do dyskusji na temat postulowanego przez abp Hosera narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności prof. Szamatowicz odparł: „Dyskusja jest oczywiście możliwa, ale ja w swoim życiu przeprowadziłem ich bardzo wiele i wiem, że nie ma żadnej szansy dyskusji z doktryną, która jest rzeczą nienaruszalną”. Naukowiec zaznacza te, że jeśli mowa jest o programie, to zapobiegania i leczenia niepłodności, to chciałby wiedzieć, co ten program konkretnie zakłada. „Gdyby do mnie zadzwonił abp Hoser i ustalilibyśmy termin spotkania, to jestem gotów na takie spotkanie” – zadeklarował prof. Szamatowicz. Prof. Marian Szamatowicz jest profesorem w Klinice Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. Leczeniem niepłodności zajmuje się od 1965 r. W 1987 r. dokonał pierwszego w Polsce zabiegu zapłodnienia metodą in vitro. Wedle jego ocen od czasu pierwszego zapłodnienia in vitro, w Białymstoku narodziło się dzięki tej metodzie ponad 3 tys. dzieci. Prof. Szamatowicz był jednym z sygnatariuszy niedawnego listu 30 naukowców, w którym skrytykowali oni treść ustawy bioetycznej przygotowywanej przez zespół ds. bioetyki działający przy kancelarii premiera. Autorzy listu nie zgadzają się m.in. na proponowany w ustawie zapis zakazu tworzenia i przechowywania nadliczbowych zarodków.

Dr Maciej Barczentewicz, prezes Fundacji Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II w Lublinie, zapowiada że fundacja chętnie włączy się w inicjatywę społecznego programu zapobiegania i leczenia niepłodności w Polsce. Zdaniem ginekologa bardzo waznym elementem takiego programu powinna być szeroka kampania informacyjna, pomagająca w profilaktyce niepłodności. W leczeniu należałoby wykorzystać metody naprotechnologii. "Myślę, że trudno zaproponować coś czynnikom oficjalnym i rządowym, zawsze to są instytucje o dużej bezwładności i czynniki biurokratyczne tworzą przeszkody. Powinien to być program społeczny, akcja społeczna, Fundacja Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im Jana Pawła II w Lublinie chętnie włączy się w taką inicjatywę" - podkreśla dr Barczentewicz. Jak zaznacza, wiele malżeństw płodnych ze zdrowotnego punktu widzenia nie ma dzieci lub ma ich tylko jedno czy dwoje z powodu własnego wyboru. "Są niepłodni z wyboru. Cywilizacja, społeczeństwo zmieniło się na tyle, że rodzina płodna, wielodzietna jest postrzegana jako rodzina patologiczna. Trzeba próbować to zmieniać. Powstają na szczęście stowarzyszenia rodzin wielodzietnych - myślę że należy zaprosić je do współpracy. Czyli pierwsza rzecz to docierać do naszej mentalności - zadanie dla duszpasterstwa" - mówi lekarz. Profilaktyka niepłodności to, jego zdaniem, przede wszystkim prawdziwa informacja, dotarcie z tą informacją do społeczeństwa. Dr Barczentewicz podkreśla, że najważniejszym czynnikiem w niepłodności małżeńskiej jest wiek małżonków - odkładanie rodzicielstwa "na później" jest bardzo ryzykowne. Nastepnie: bardzo niebezpieczne są infekcje, choroby przenoszone droga kontaktów płciowych - nieodpowiedzialne relacje seksualne, przedmałżeńskie, zwiększają ryzyko problemów z płodnością. "Promuje sie bardzo szczepionkę przeciw wirusom HPV jako profilaktykę raka szyjki macicy - nie mówiąc jednocześnie o tym, że jedyną prawdziwą i skuteczną profilaktyką pierwotną wszystkich zakażeń wenerycznych ( nie tylko raka szyjki macicy) jest czystość przedmałżeńska i wierność małżeńska" - ubolewa ginekolog. Jak zaznacza, używanie środków antykoncepcyjnych jest szkodliwe dla płodności z co najmniej dwóch powodów. "Po pierwsze odsuwa decyzję o rodzicielstwie w czasie, o czym mówiłem wcześniej, a po wtóre, nie zawsze niepłodność spowodowana przez te środki jest odwracalna. Dla osób używających dwuskładnikowej tabletki antykoncepcyjnej istnieje co najmniej 30% ryzyko późniejszej niepłodności, wkładka wewnątrz maciczna jest bezwzględnie przeciwwskazana u kobiet które nie rodziły, właśnie z powodu możliwych problemów z płodnością, po zastrzykach typu Depo Provera niepłodność może utrzymywać sie do 2-3 lat po ich odstawieniu!" - wyjaśnia. To właśnie - jak podkreśla - są tematy na kampanię społeczną i z tymi informacjami należy docierać do społeczeństwa. Profilaktyką niepłodności jest też rzetelna wiedza kobiety o własnym cyklu - można ją zdobyć tylko prowadząc obserwacje, którąś z metod naturalnego rozpoznawania płodności. Prowadząc obserwacje można problem z płodnością czy ryzyko poronienia przewidzieć jeszcze zanim kobieta wejdzie w związek małżeński. "Informacja, edukacja to podstawa" - zaznacza lekarz. Jego zdaniem, w taki program należałoby włączyć media, reklamę, w końcu parafie i diecezje. "Nauczanie Kościoła dotyczące płciowości i rodziny zawiera wszystkie elementy profilaktyki niepłodności - ważne żeby wykorzystać argumenty nauki do potwierdzania prawdy Nauki Kościoła i odważnie, publicznie je głosić." - twierdzi. "Kolejnym elementem powinno być kształcenie: my zrobiliśmy pierwszy krok rozpoczynając we współpracy z Instytutem Pawła VI w Omaha USA i panią Janina Filipczuk z Kanady kurs NaProTechnology i modelu Creightona na początku grudnia w Lublinie. Poprzez właściwą diagnostykę i leczenie można zrobić o wiele więcej niż przez "in vitro". Moim marzeniem jest powstanie Instytutu, placówki leczniczej, szkoleniowej i naukowej oraz sieci ośrodków w całym kraju gdzie będzie można uzyskać pomoc, leczenie zgodne z etyka i Nauką Kościoła Katolickiego. Temu ma służyć Fundacja którą założyliśmy, z błogosławieństwem naszego metropolity księdza arcybiskupa Józefa Życińskiego. Jest już również zainteresowanie z zagranicy, z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu i Kirgistanu" - opowiada. Jak zaznacza, taka propozycja na pewno wpisuje się w program troski o życie przewidziany przez Episkopat. "Myślę że Fundacja Matercare Polska, z p.Profesorem Bogdanem Chazanem i p.Marią Środoń, która już wcześniej przygotowywała "Program zintegrowanej troski o płodność" mogłaby tu również wnieść bardzo dużo. Czekamy na media katolickie! Niech to będzie zaproszenie do współpracy" - mówi dr Barczentewicz.

Zdecydowanie za diagnozowaniem i leczeniem bezpłodności opowiedział się w rozmowie z KAI endokrynolog prof. Krzysztof Marczewski. W ten sposób skomentował propozycję abp Henryka Hosera o utworzeniu narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności. W niedawnym wywiadzie dla KAI abp Henryk Hoser, który jest przewodniczącym Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych wyraził opinię, iż „zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością”. Zdaniem prof. Marczewskiego z całą pewnością istnieje dziś duży problem leczenia bezpłodności i dobrze byłoby go rozwiązać. „Część osób, które poddają się procedurze zapłodnienia in vitro mogłaby skorzystać z takiego programu leczenia bezpłodności” – mówi profesor pracujący w Publicznym Szpitalu Wojewódzkim im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. Endokrynolog zaznaczył jednocześnie, że raczej rzadko zdarza się, by przyczyną bezpłodności był problem, który można rozwiązać na drodze leczenia. „Bardzo dobrze życzę takiemu programowi, ale powiem też uczciwie, że nie przypuszczam, żeby się udało wyleczyć wszystkie pary dotknięte bezpłodnością” – powiedział. Zdaniem naukowca trzeba myśleć także o profilaktyce bezpłodności, zarówno u chłopców jak i dziewcząt. W przypadku chłopców, program powinien obejmować odpowiednio wczesną diagnostykę jąder, stwierdzającą czy mają one prawidłową budowę, czy nie tworzą się żylaki. „W przypadku profilaktyki bezpłodności u mężczyzn bardzo ważne jest też unikanie stosowania leków upośledzających płodność u chłopców, czego nie wszyscy są świadomi. Ważna jest też profilaktyka chorób zapalnych, wenerycznych, chorób przenoszonych drogą płciową” – podkreśla prof. Marczewski. Jeżeli chodzi o dziewczęta to, jak zaznacza endokrynolog, punktem pierwszym i podstawowym wszelkich działań profilaktycznych jest leczenie i zapobieganie zmianom zapalnym oraz śledzenie prawidłowości cyklu miesięcznego. „U osób, które nie rozpoczęły współżycia seksualnego więcej zbadać nie można” - dodaje. „Młodzież powinna być świadoma, że jedną z konsekwencji wczesnego rozpoczynania współżycia może być późniejsza bezpłodność” – zaznacza lekarz. „Natomiast w momencie, kiedy dana para myśli o małżeństwie, kiedy są jakieś utrudnienia, to tych badań jest już znaczenie więcej i są one ukierunkowane na konkretną osobę m.in. obejmują diagnostykę drożności czy zaburzeń endokrynnych z tym związanych. Tak bym to sobie wyobrażał” – mówi profesor. „Odnośnie do samego programu trudno się wypowiedzieć, bo nie znam jego szczegółów. Co do samego pomysłu – podoba mi się, jest to jak najbardziej godna inicjatywa” – ocenia. Prof. Krzysztof Marczewski jest ordynatorem Oddziału Nefrologii, Endokrynologii, Chorób Wewnętrznych i Metabolicznych Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. Od ponad roku prof. Marczewski jest również członkiem Europejskiej Grupy ds. Etyki w Nauce i Nowych Technologiach (EGE), przy Komisji Europejskiej. To jedyny w tym gremium Polak i lekarz. Podstawową formą działalności grupy jest przygotowywanie opinii dla Komisji Europejskiej dotyczących etycznych aspektów postępu w nauce i stosowania najnowszych technologii. Ponadto Krzysztof Marczewski jest także członkiem zespołu ds. bioetyki działającego przy kancelarii premiera.

Prof. Jan Kotarski, wybitny ginekolog z Lublina pozytywnie odnosi się do zaproponowanego przez abp Hosera pomysłu stworzenia narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności. Jego zdaniem jednak Kościół, który w sprawy nauki silnie miesza swą ideologię, powinien inicjować programy „katolickie” a nie „narodowe”, gdyż nie reprezentuje całej społeczności Polaków. Według prof. Kotarskiego, każda inicjatywa zmierzająca do poprawy obecnej niekorzystnej sytuacji jest cenna. Zaznacza jednak, że program inicjowany przez Kościół powinien być określany przymiotnikiem „katolicki”, a nie „narodowy”. Jego zdaniem w sprawy nauki i medycyny nie powinna wkraczać ideologia, a tak się dzieje właśnie w przypadku Kościoła, który ze względów ideologicznych neguje wiele uznanych w świecie technik wspomaganego rozrodu. Można domniemywać, że programy inicjowane przez Kościół będą podporządkowane jego założeniom i zasadom, które nie musza dotyczyć całej społeczności. Jak podkreśla prof. Kotarski problem niepłodności, choć jest problemem społecznym, nie dotyczy w jakimś szczególnym wymiarze Polaków, wyróżniając ich negatywnie na mapie Europy czy świata. Nie można go też porównywać np. z problemem nowotworów, któremu poświęcono specjalny narodowy program. Zdaniem ginekologa wystarczającym rozwiązaniem kwestii trudności z poczęciem jest stworzenie w Polsce odpowiednich regulacji prawnych i zapewnienie swobodnego dostępu do wszystkich metod leczenia niepłodności. *** Narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności, który obejmowałby zarówno rzetelną profilaktykę, jak i diagnostykę i leczenie schorzeń prowadzących do problemów z poczęciem jest bardzo potrzebny – tak prof. Bogdan Chazan komentuje sformułowaną przez abp Hosera propozycję takiego programu. Prof. Chazan już ponad 4 lata temu przedstawił Ministerstwu Zdrowia konkretny projekt takich działań, który do tej pory niestety nie doczekał się realizacji. Prof. Bogdan Chazan, były krajowy konsultant ginekologii i położnictwa, zwraca uwagę, że program profilaktyki i leczenia niepłodności, ze względu na jej niejednorodną etiologię, powinien być rozbudowany i ukierunkowany na różne przyczyny niepłodności, albo przynajmniej te najważniejsze. Jego zdaniem działania wobec młodego pokolenia powinny być skoncentrowane na zapobieganiu nałogom, chorobom przenoszonym drogą płciowa oraz opóźnianiu inicjacji seksualnej. Jak podkreśla ginekolog, jedną z ważnych przyczyn niepłodności jest późna realizacja planów prokreacyjnych, dlatego ważne byłoby też przekonywanie małżeństw i kobiet, by nie odwlekały zbytnio momentu urodzenia dziecka i informowanie, że może się to wiązać z problemami z poczęciem. Jeśli chodzi o leczenie zaistniałej już niepłodności – prof. Chazan jest zwolennikiem metodyki naprotechnologii, opierającej się na naturalnym cyklu miesiączkowym kobiety. Skuteczność tej metody została udowodniona naukowo, co potwierdzają publikacje w renomowanych, recenzowanych czasopismach medycznych. Jej punktem wyjścia jest rzetelna diagnostyka, która obecnie jest prowadzona w sposób bardzo niesystematyczny. „Często nie przywiązuje się do niej wagi. Uważa się, że to strata pieniędzy – po co diagnozować niepłodność, skoro można od razu dokonać zapłodnienia in vitro. Zamiast diagnozować i leczyć chorobę, której jednym z objawów jest niepłodność –zostawia się schorzenie na boku, a koncentruje się na pokonaniu problemu niepłodności poprzez jego obejście i rozród wspomagany” – mówi profesor. Jak stwierdza, realizacja narodowego program leczenia niepłodności powinna doprowadzić do stworzenia w całym kraju sieci specjalistycznych, wielodyscyplinarnych ośrodków, w których można by było kompleksowo podejść do diagnostyki i leczenia chorób powodujących niepłodność. „Gdyby taki ośrodek powstał przy każdym uniwersytecie medycznym, to na początek mogłoby wystarczyć” – zaznacza lekarz. Dodaje, że metody naprotechnologii – zarówno diagnostyki, jak i leczenia nie są tanie. „Z pewnością jednak tańsze niż in vitro” – podkreśla. „Poza tym jest to rzeczywiste leczenie człowieka, a nie obchodzenie problemu” – dodaje. Prof. Chazan informuje, że w czasie gdy pełnił funkcję krajowego konsultanta ginekologii, już 4 lata temu przedstawił Ministerstwu Zdrowia konkretny program skoncentrowany zwłaszcza na zapobieganiu niepłodności. „O naprotechnologii wówczas nikt jeszcze w Polsce nie słyszał” – wyjaśnia. Program nie doczekał się realizacji. „Zostałem natomiast miesiąc temu poproszony przez ministerstwo o modyfikację celów i metod działania Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny, którego jestem przewodniczącym. Zagadnienie naprotechnologii pojawia się już w tym programie” – mówi profesor. Jakie są szanse realizacji narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności? Wszystko zależy od Ministerstwa Zdrowia. „Mam nadzieję, że doceni ono wagę tego problemu o dużym znaczeniu społecznym” – podkreśla profesor.