Prof. Żaryn: "Kontakt informacyjny" absolutnie nie oznacza współpracownika SB

KAI/ jk

publikacja 07.01.2009 21:20

"Można tworzyć wodę i artykuły powiększone o tysiące znaków, ale będzie to absolutnie nieuzasadnione w świetle materiałów źródłowych jakimi dysponujemy" - podkreślił Jan Żaryn dodając, że nadinterpretacja akt ewidencyjnych związanych z ks. Kowalczykiem świadczyłaby o złej woli jej autorów.

Kategoria „kontakt informacyjny” absolutnie nie oznacza, że ktoś był rzeczywistym informatorem SB – podkreślił w rozmowie z KAI historyk prof. Jan Żaryn, nawiązując do oświadczenia ekspertów Kościoła nt. inwigilacji i zarejestrowania przez SB ks. Józefa Kowalczyka, obecnego Nuncjusza Apostolskiego w Polsce. Nuncjusz Apostolski w Polsce, w duchu solidarności z polskimi biskupami, poprosił Komisję Historyczną Metropolii Warszawskiej o zbadanie ewentualnych materiałów w IPN dotyczących jego osoby. „Przewodniczący Komisji jak i zaproszeni specjaliści stwierdzają, że istniejące materiały nie zawierają żadnych przesłanek wskazujących na współpracę ks. prał. Józefa Kowalczyka z organami bezpieczeństwa PRL” – głosi opublikowane 6 stycznia oświadczenie. Prof. Żaryn zwraca uwagę, że zachowane dokumenty – a konkretnie dane ewidencyjne – są bardzo szczątkowe, stąd możliwości interpretacyjne są mocno zawężone. „Sama SB w swoim opisie kategorii ‘kontakt informacyjny’ dopuszczała do zarejestrowania w tej kategorii osoby, która nie musiała być żadnym agentem” – zwraca uwagę dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Jan Żaryn. Historyk powiedział, iż z zachowanych dokumentów wynika jedynie, iż kontakt ks. Józef Kowalczyk został zarejestrowany w grudniu 1982 roku jako kontakt informacyjny o kryptonimie Cappino pod nr 14092. Dodał, że w tzw. zainteresowaniu wywiadu kapłan ten znajdował się od 1971 r. w związku z pobytem w Rzymie. Zapis ewidencyjny informuje, że akta ks. Kowalczyka zniszczono w styczniu 1990 r. zaś on sam został wyrejestrowany. Zgodnie z protokołem zniszczono dwa tomy. „Według instrukcji SB jeden tom powinien zawierać 300-400 stron. Nie oznacza to wcale, że te kilkaset stron składały się z jakichś donosów, broń Boże nie chcę tego sugerować” – podkreśla prof. Żaryn, dodając, że mówi to wyłącznie po to, by powiedzieć wszystko, co powiedzieć może historyk. Dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN przestrzegł jednocześnie przed nadinterpretacją akt ewidencyjnych związanych z ks. Kowalczykiem dodając, że świadczyłoby to o złej woli autorów takich publikacji. „Można tworzyć wodę i artykuły powiększone o tysiące znaków, ale będzie to absolutnie nieuzasadnione w świetle materiałów źródłowych jakimi dysponujemy” – podkreślił historyk. W wydanym 5 stycznia oświadczeniu zespołu ekspertów Kościoła podkreśla się, że abp Józef Kowalczyk, choć nie jest członkiem polskiego Episkopatu, w duchu solidarności z polskimi biskupami poprosił Komisję Historyczną Metropolii Warszawskiej o zbadanie ewentualnych materiałów w IPN dotyczących jego osoby. Nuncjusz apostolski zwrócił się do tego gremium, ponieważ, jak się zaznacza, Kościelna Komisja Historyczna i Zespół ds. Oceny Etyczno-Prawnej dokumentów zgromadzonych w archiwach IPN a dotyczących duchownych katolickich będących obecnie biskupami, zakończyły prace w ubiegłym roku. Ze względu na rangę urzędu nuncjusza do gremium tego doproszono prof. dra hab. Wojciecha Łączkowskiego, przewodniczącego b. Kościelnej Komisji Historycznej, ks. prof. dra hab. Jerzego Myszora, wiceprzewodniczącego tejże Komisji, ks. prof. dra hab. Andrzeja Szostka, przewodniczącego b. Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej i ks. prof. dra hab. Krzysztofa Warchałowskiego, członka tegoż Zespołu. Opublikowane 5 stycznia oświadczenie stwierdza m.in., że ks. prał. Józef Kowalczyk jako pracownik Kurii Rzymskiej został włączony do Zespołu Stolicy Apostolskiej do Stałych Kontaktów Roboczych z Władzami PRL, zaś od 1978 r. był kierownikiem Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu. Autorzy oświadczenia zwracają uwagę, że do obowiązków ks. prałata Kowalczyka należały m.in. rozmowy z przedstawicielami władz PRL, w tym z ich urzędowymi reprezentantami w Rzymie. „Dziś wiemy, że wśród tych osób byli funkcjonariusze tajnych służb PRL. Potraktowali oni ks. Józefa Kowalczyka, oficjalnego uczestnika tych rozmów, bez jego wiedzy i zgody, jako tzw. kontakt informacyjny. Tego rodzaju kontaktów żadną miarą nie można traktować jako działalności agenturalnej” – czytamy w zakończeniu oświadczenia.