Demokratyczna Republika Konga: Na wschodzie spokojniej

Radio Watykańskie/sx

publikacja 12.01.2009 07:09

Sytuacja w regionie Nord Kivu uległa pewnemu uspokojeniu. Choć na ulicy wciąż widać uzbrojonych rebeliantów i spalone samochody ONZ, to Kongijczycy z nadzieją patrzą w przyszłość. Tę nadzieję przywraca też obecność misjonarzy. Wielu z nich zaczyna właśnie wracać do placówek zniszczonych w czasie działań wojennych w okolicach Rutshuru.

Hiszpańskie józefitki, których dom zniszczył wybuch granatu moździerzowego, by być z potrzebującymi, postanowiły zamieszkać w prowadzonym przez siebie centrum dożywiania. Do leżącego z dala od głównej drogi domu w Ntamugendze na stałe wróciły dwie Polki ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów. W czasie eskalacji przemocy do prowadzonego przez siebie szpitala dojeżdżały z Rutshuru. Z narażeniem życia, wielokrotnie napadane i okradane, niosły pomoc najbiedniejszym. Misjonarze podkreślają, że tutejsza ludność najbardziej potrzebuje nadziei i pokoju. Stąd modlitwa o dar pokoju w Kongu i krajach ościennych zabrzmiała dziś podczas uroczystej Mszy w kościele parafialnym w Rutshuru. W czasie liturgii przez okna wypełnionej po brzegi świątyni dostrzec można było przejeżdżające samochody sił pokojowych i spacerujących z bronią na ramieniu rebeliantów. O tym, że mimo ciągłego napięcia życie powraca do normy, świadczą chociażby dzisiejsze chrzty czy ponad 600 związków małżeńskich, które w sobotę 10 stycznia zawarto w różnych ośrodkach parafialnych w Rutshuru.