Lustrować czy nie?

Rzeczpospolita/ Gazeta Wyborcza/ Polska/ jk

publikacja 15.01.2009 13:40

Ostatnie publikacje "lustracyjne" Rzeczpospolitej spowodowały serię komentarzy, których sens można sprowadzić do tytułowego pytania: lustrować czy nie?

Tomasz Terlikowski w dzienniku "Polska" we wtorek postawił tezę, że jest "statystycznie niemożliwe", by żaden z zarejestrowanych biskupów nie współpracował z SB i narzekał, że kolejne publikacje "odbijają się coraz słabszym echem medialnym". Do jego sposobu argumentacji odniosła się dziś krytycznie Katarzyna Wiśniewska z "Gazety Wyborczej". Piotr Semka w "Rzeczpospolitej" prostuje natomiast nieścisłości zawarte we wczorajszym jej komentarzu w "Wyborczej" dotyczącym lustracji metropolity Sawy, m.in. wskazując na nieuczciwość zestawienia "przedwojennego nadzoru administracyjnego i policyjnego" z powojenną inwigilacją Kościoła Prawosławnego przez Służbę Bezpieczeństwa. Dodaje przy tym, że "usprawiedliwianie [...] współpracy z SB 'wrogim katolickim otoczeniem' jest niebezpieczną metodą polemiczną" - w taki sam sposób usprawiedliwiano czasem kolaborację z Niemcami. Do dyskusji na łamach Rzeczpospolitej włączył się Roman Graczyk - polski dziennikarz i publicysta, autor m.in. książki "Tropem SB. Jak czytać teczki". W obszernym tekście krytykuje stanowisko zespołu ekspertów Kościelnej Komisji Historycznej w sprawie abpa Kowalczyka, głównie za - jego zdaniem - przesądzenie oceny. "Skoro – jak się wydawało 6 stycznia – nie zachowały się żadne materiały osobowe agenta o pseudonimie Cappino, w takim razie to, co się zachowało, stanowiło zbyt wątłą podstawę do wysuwania jednoznacznych ocen. Zarówno w tę, jak i w tamtą stronę." - pisze. I wnioskuje, że Komisja powinna raczej milczeć i "szukać w drobiazgach". W komentarzu Romana Graczyka pojawia się nieścisłość o niewielkim znaczeniu - sprawa dokumentu, który opublikowała "Rzeczpospolita", a o którym Graczyk pisze: "Wiśniewska twierdzi, że komisja go z IPN nie dostała, rzecznik IPN – przeciwnie". IPN stwierdził, że obu komisjom dostarczył te same dokumenty, natomiast Rzeczpospolita wyjaśniła, że otrzymała ten dokument z innego źródła. Argument polemiczny podważający wiarygodność komentarza w Gazecie Wyborczej nietrafiony. Gazeta Wyborcza i jej antylustracyjne nastawienie zajmuje sporą część wspomnianej publikacji. Komentarz - Joanna Kociszewska Tekst Romana Graczyka to piękny przykład prolustracyjnego w założeniu komentarza, który... jest argumentem przeciw tym, których ma poprzeć. Jeśli Komisja Historyczna nie miała wystarczających podstaw, by wydać opinię "istniejące materiały nie zawierają żadnych przesłanek wskazujących na współpracę ks. prał. Józefa Kowalczyka z organami bezpieczeństwa PRL", to tym bardziej dziennikarz "Rzeczpospolitej" nie miał prawa publikować tekstu stawiającego zarzut współpracy. Jeśli dokumentacja, która się zachowała, jest zbyt wątła, by stawiać jednoznaczne oceny, to w sytuacji, gdy oskarżenie niszczy dobre imię człowieka należało najpierw tę podstawę wzmocnić lub zaniechać publikacji. Innymi słowy: "w drobiazgach" powinien pogrzebać przede wszystkim dziennikarz "Rzeczpospolitej", nie - nota bene nie istniejąca już - Kościelna Komisja Historyczna". Przed publikowaniem czegokolwiek na ten temat.