"W Wielkiej Brytanii wiara stała się tematem tabu"

KAI/ jk

publikacja 23.01.2009 08:42

Wielka Brytania stała się krajem, w którym ludzie boją się mówić o swoich przekonaniach religijnych - uważa kard. Cormac Murphy-O'Connor. Zdaniem arcybiskupa Westminsteru, na wyspach zapanowała „duchowa bezdomność", Anglicy sądzą bowiem, że wiara jest uwsteczniająca.

Marginalizowanie religii skrytykował też Jeremy Vine: „mówienie dziś o Bogu jest traktowane w społeczeństwie jako coś nie do przyjęcia” – powiedział dziennikarz BBC. „Religię traktuje się dziś raczej jako dziedzinę potrzeb osobistych, a nie prawdę, która niesie absolutne i uniwersalne przesłanie” – powiedział kard. Murphy-O'Connor, pełniący funkcję Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Anglii i Walii. Podczas wykładu wygłoszonego w westminsterskiej katedrze na temat wiary i życia publicznego zaznaczył, iż na przestrzeni historii nigdy tak duchowości nie sytuowano. „Tylko człowiek współczesny myśli, że religia jest sprawą prywatną, czymś, co jednostka wyznaje w samotności” – stwierdził. „Nasze wspólne życie w Wielkiej Brytanii nie może toczyć się w strefie wolnej od Boga. Nie możemy pozwolić, by nasz kraj stał się miejscem pozbawionym wiary i jej bogatego wkładu na rzecz wspólnego dobra” – powiedział. Zaapelował w ten sposób do przedstawicieli rożnych wyznań chrześcijańskich i innych religii, by wspólnie uświadamiali zlaicyzowanemu społeczeństwu religijne wartości. Purpurat skrytykował również tych, którzy sądzą, że chrześcijaństwa nie da się pogodzić z rozumem. Zauważył, że przez wieki wiara i sposoby jej wyrażania były właśnie „wykwitem intelektu”, a nie jego zaprzeczeniem. Jak zaznaczył jednak, doskonale zdaje sobie sprawę z trudności zwerbalizowania wiary – „wierzący zawsze zauważa, że mówienie o Bogu jest trudne i ma charakter próbny”. Stwórca bowiem nie jest „faktem w świecie”, który może być „empirycznie badany”, po czym zaakceptowany lub odrzucony „na podstawie obserwacji”. Tendencję do prywatyzowania wiary zganił również Jeremy Vine, dziennikarz BBC. "W pracy zaszkodziłoby mi, gdybym mówił o mojej wierze w Boga” - przyznał. Jak zaznaczył, jest zmuszony oddzielać życie prywatne od zawodowego, gdyż "między jego praktyką gorliwego anglikanina i pracą w radiu stanął swoisty mur".