Szpiedzy w sutannach

Polska/jk

publikacja 03.02.2009 17:03

Polski Kościół niechętnie podchodzi do problemu lustracji. Komisja kościelna "zakończyła" pracę i nawet ustaliła, że jeden biskup został zarejestrowany jako agent wywiadu. Bez przeprowadzenia dokładnej analizy tych dokumentów - ironizuje dziennik "Polska".

"Historycy z komisji nie zbadali w ogóle archiwów innych służb specjalnych Układu Warszawskiego - zauważa dalej gazeta - A właśnie tam - zwłaszcza w Urzędzie ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD - znajdują się tysiące dokumentów dotyczących Kościoła i Watykanu." Tymczasem - kontynuuje "Polska" - to w aktach Stasi zachowała się informacja, że wśród najbliższych współpracowników Pawła VI działał polski szpieg. Nie został jeszcze zidentyfikowany, podobnie jak "Prorok". Przekazał bezpiece wiele meldunków - m.in. na temat kulisów polityki Watykanu. Dzięki takim kościelnym informatorom wywiad PRL miał dobre informacje na temat Watykanu. I w swoich raportach powoływał się najczęściej na"wiarygodne, sprawdzone źródło w Kurii Rzymskiej" - dodaje dziennik. "W Święto Trzech Króli 6 stycznia gremium złożone z niektórych członków komisji kościelnej i kilku innych niezwiązanych z nią osób wydało werdykt, że obecny nuncjusz papieski nie wiedział, iż był zarejestrowanym przez bezpiekę informatorem" - dowiadujemy się dalej z artykułu. Temat nie jest jednak rozwijany. W następnej kolejności czytamy omówienie działalności Departamentów I i IV, a także sposobów werbowania księży (m.in. przy występowaniu o paszport, by wyjechać na zagraniczne studia). Prokuratorzy z katowickiego IPN, którzy prowadzą śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II, liczą na akta zagranicznych służb - pisze autor tekstu. - Odmawiają natomiast odpowiedzi na pytanie, czy wpadli na ślad "polskiej agentury w Watykanie". "Nie ma wątpliwości, że komisja kościelna stoi przed trudnym zadaniem. Opinia publiczna została poinformowana, że nie przebadała ona w ogóle akt wywiadu PRL. Nie zajęła się też aktami innych wywiadów. Stąd jej raport końcowy o jednym agencie wywiadu staje się coraz bardziej niewiarygodny. Księża historycy nie mają wyboru, jak tylko za przykładem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przekopać wszystkie akta i wyłowić agentów kościelnych. W polskich i zagranicznych archiwach." - konkluduje "Polska".