Zginęli lecąc na ratunek

Dziennik/Gazeta/k

publikacja 17.02.2009 13:08

W wypadku śmigłowca, który leciał na ratunek ofiarom karambolu na autostradzie A4 zginęły dwie osoby: pilot i jeden z członków załogi. Ciężko ranny lekarz został przewieziony do wrocławskiego szpitala.

Śmigłowiec rozbił się dzisiaj w sadzie jednego z gospodarstw w Jarostowie na Dolnym Śląsku. Przyczyną tragedii mogła być gęsta mgła, podaje "Dziennik". Maszyna to MI-2, przestarzała radziecka konstrukcja, będąca na wyposażeniu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Śmigłowce te nie powinny latać przy złej pogodzie lub w trudnym terenie, ani nie są przeznaczone do wykonywania lotów nocnych, informuje "Gazeta". Lekarz, który przeżył katastrofę znajduje się w stanie bardzo ciężkim: ma uraz głowy, klatki piersiowej oraz złamania nóg. Pilnie potrzebna jest krew B Rh+. Krwiodawcy mogą zgłaszać się do Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa we Wrocławiu. Krew jest tam oddawana na hasło "dla Andrzeja". Autostrada A4 na odcinku w okolicach Budziszowa (powiat jaworski) w kierunku Wrocławia, gdzie doszło do karambolu jest zablokowana. W tej chwili ruch odbywa się jednym pasem. W wypadku do ofiar któregp lecieli ratownicy uczestniczyło 10 samochodów, w tym dwie ciężarówki i dwa busy. Do szpitala trafiło dziewięć osób. Trzy z nich, w tym kobieta w ciąży zostały już wypuszczone do domu.