Wielka Brytania: Nie wszyscy muzułmanie to ekstremiści

Gazeta Wyborcza/k

publikacja 18.02.2009 10:17

Kto popiera szariat, wierzy w zbrojny opór muzułmanów, w tym opór Palestyńczyków wobec Izraela lub zgadza się że homoseksualizm to grzech ten może być uznany za ekstremistę, czytamy w powołującej się na „The Guardian" „Gazecie Wyborczej".

Założenia nowej strategii walki z terroryzmem, w ramach której ostro ścigani będą duchowni muzułmańscy siejący nienawiść, propagujący podziały społeczne albo przekonujący, że demokracja jest sprzeczna z zasadami islamu, mają być ujawnione w Wielkiej Brytanii dopiero wiosną, ale do mediów już wyciekły niektóre z nich wywołując prawdziwą burzę. Chodzi o określenie, kto miałby być uznany za ekstremistę. Według "Guardiana" każdy, kto "ma poglądy sprzeczne z wartościami brytyjskimi", a więc wszystkie wyżej wymienione. Ponieważ nie ma wielu muzułmanów nie podpadających pod którąś z tych kategorii przeciwnicy zaostrzenia przepisów przekonują, że w ten sposób brytyjski rząd doprowadzi do uznawania za ekstremistę niemal każdego muzułmanina mieszkającego na Wyspach, czytamy w „Gazecie Wyborczej” - Takie poszerzenie pojęcia ekstremizmu tylko pogorszy sytuację, zniechęci do nas wszystkich muzułmanów - mówi "Guardianowi" anonimowe źródło w rządzie, dodając, że ludzie uznani za ekstremistów choć nie będą traktowani jak kryminaliści, będą jednak marginalizowani i odcinani od publicznych pieniędzy, informuje „GW”. - Efekt będzie odwrotny od zamierzonego, bo zamiast uspokajać sytuację, rozzłości ich i nakręci postawy radykalne - ostrzega Inayat Bunglawala, były rzecznik Muzułmańskiej Rady Wielkiej Brytanii.