Abp Życiński o konflikcie mediów

Gazeta Wyborcza/jk

publikacja 27.02.2009 10:43

"W zeszłym tygodniu jedno z pism codziennych wydrukowało atak na drugą gazetę, oskarżając, że tam są Żydzi, to oni wszystko potrafią, a do tego wykorzystując instrumentalnie do wywiadu chorego, który przeżywa poważne problemy psychiczne" - napisała "Gazeta Wyborcza" cytując homilię abpa Życińskiego wygłoszoną w Środę Popielcową.

Tego typu prowadzenie walki o czytelnika, w której wszystkie chwyty są dozwolone i nawet osoba chora może być potraktowana instrumentalnie, przekracza dopuszczalne granice kultury - mówił arcybiskup. "Więc dlatego, jako znak nadziei i właściwej reakcji odebrałem wczoraj reakcję jednej z osób zasłużonych dla polskiego filmu. Reżyser, która przed laty reprezentowała kino niepokoju moralnego, nakręciła przed laty film o księdzu Popiełuszce "Zabić księdza", a teraz do redakcji, która nie stosowała żadnych zasad moralnych i sądziła, że to jest metoda walki o czytelnika, właśnie ta zasłużona twórczyni kultury przysłała z zagranicy list, że już nigdy więcej nie udzieli wywiadu tej redakcji, że nigdy nie poda ręki naczelnemu, ani temu, kto prowadził wywiad, i że jest zażenowana, że można znaleźć antysemityzm na tym poziomie w prasie, która pretenduje do miana europejskiej. To są właśnie czytelne reakcje, że nie tylko popiół jest realny, że nie tylko to co prymitywne musi stanowić polski pejzaż" - cytuje dalej "Wyborcza" homilię arcybiskupa. Od Redakcji Nie znam na tyle sprawy, by wypowiadać opinię o samym konflikcie. Mój zdecydowany sprzeciw budzi jednak pochwała reakcji wyrażonej słowami: "Już nigdy nie podam mu ręki!". Być może zachowanie jednego medium wobec drugiego wymagało wyraźnego potępienia. Być może trzeba było napisać o zerwaniu kontaktów zawodowych. Niemniej stwierdzenie: "nie podam ręki" znaczy: "potępiam CZŁOWIEKA i nigdy mu nie przebaczę". A to już nie jest postawa, którą należałoby chwalić. Szczególnie w środę popielcową. Joanna Kociszewska