publikacja 26.02.2006 19:58
To było do przewidzenia. To nie mogło przejść bez protestu. „Chrześcijanie chcą głośno mówić o tym, że ich bracia w wierze są prześladowani? Niedoczekanie! Dotychczas cierpieli w milczeniu, po co więc zmieniać tę wygodną dla otoczenia sytuację?"
W poznańskich tramwajach pojawiają się plakaty przypominające, że wśród licznych osób, które są na świecie prześladowane z powodu wyznawanej przez nie religii, znajdują się również chrześcijanie. Miały się też pojawić w Warszawie, ale zostały przez kierownictwo tamtejszego przedsiębiorstwa tramwajowego zestawione z karykaturami Mahometa i dlatego spotkały się z odmową. Skojarzenie dziwne, ale prawdziwe. Na alarm bije Gazeta Wyborcza. „No dobrze, ale po co?” - pyta jej komentator i wyjaśnia: „To fundamentalne pytanie zadaję sobie od momentu, kiedy usłyszałem, że w warszawskich tramwajach mają się pojawić portrety chrześcijańskich męczenników, którzy zginęli podczas misji w Azji i Afryce. Ich zdjęcia zawisłyby w starych, zapyziałych tramwajach obok wyciągu z regulaminu, ostrzeżeń przed kieszonkowcami, wlepkami. O ile znam komunikacyjną rzeczywistość Warszawy, od razu pójdą w ruch flamastry i męczennicy zostaną udekorowani wąsami, okularami i irokezami”. Jakoś trudno uwierzyć w tę troskę o integralność plakatów z męczennikami. Dalsza argumentacja przeciw informacjom o współczesnych męczennikach chrześcijańskich jest jeszcze bardziej dziwna: „Coś, co miało być szczytną ideą, obraca się nie tylko w farsę, ale i budzi złość. Akcja jeszcze się nie zaczęła, a już przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Dowód? Opinie naszych czytelników. Na forum internetowym Gazeta.pl pomysł został niemiłosiernie obśmiany, a komentarze, że już niedługo podczas jazdy usłyszymy "Medaliki do kontroli" należą do lżejszego kalibru. Ludzie - i ja też - nie mogą zrozumieć, dlaczego świecki, apolityczny, kompletnie bezstronny światopoglądowo tramwaj ma się zamienić w pojazd religijny. Wolę jeździć neutralnym!” - podsumowuje komentator Gazety. Sugerowanie, że umieszczenie w tramwajach plakatów o męczennikach zamieni je w „pojazdy religijne” to argument o takiej samej wartości merytorycznej jak powoływanie się na głosy z internetowych forów jako miarodajnych dla całej opinii publicznej. Gdyby rzeczywiście komentarze internetowe oddawały stan polskiej religijności, bylibyśmy w czołówce społeczeństw nie tylko ateistycznych, ale także totalnie walczących z Kościołem i wszelką religią jako taką. Akcja firmowana przez christianitas.pl jest kontrowersyjna. Bo nie tylko w Polsce panuje przekonanie, że chrześcijanie (a zwłaszcza katolicy) nie mają prawa bronić swojej godności, że wolno ich opluwać, wyśmiewać, prześladować, zabijać, a oni mają wszystko znosić w milczeniu. Nie. Chrześcijanie też mają swoją godność. Też mają prawo do jej obrony. Jezus, gdy został uderzony w twarz przez jednego ze sług arcykapłana, stanowczo o głośno zaprotestował. Bronił swojej ludzkiej godności. Zabranianie wyznawcom Jezusa rozpowszechniania informacji o ich cierpieniach i męczeństwie jest najzwyklejszą formą cenzury. Niezależnie od tego, jak szczytnych argumentów próbuje się użyć do jej uzasadnienia.
Komentarze internautów Wszystko pięknie. też jestem "za" ale dziennikarz z gazety miał w jednym punkcie rację. Od razu plakaty zostana "obsmarowane" często w niewybredny sposób. Troszkę szkoda żeby Ludzie, którzy zostali zabici za wiarę, niejednokrotnie poniżeni przed śmiercią, mieli jescze zostać poniżeni po śmierci przez jednostki pozbawione elementarnej kultury i wyobraźni. pozdrawiam cepło i serdecznie michał Każdy przejaw publicznej demostracji religii katolickiej w naszym kraju jest szeroko i złośliwie komentowany i atakowany ze strony tzw. społecznych komunikatorów o zabarwieniu ateistyczno-agnostycznym. Dzieje się tak na własne życzenie katolików, którzy miast otwarcie demostrować swoją wiarę, ulegają fałszywemu wstydowi i dają się tyranizować różnym płatnym dziennikarzom o niskim kościu moralno-etycznym, wmawiającym im ciemnogród, brak wyższego wykształcenia, ksenofobię, antysemityzm, zaściankowość, dewotyzm, moherowe berety itp. Ale co mogą mówić pojedyńczy ludzie gdy hierarchowie milczą w obronie religii którą reprezentują, a nawet przyłączają się do niektórych ataków na nią. Od początku transformacji ustrojowej w Polsce obserwuję wzrastającą słabość instytucjonalnego Kościoła Katolickiego i ustępowanie praktycznie w każdym przypadku przed terroryzmem liberalnych mediów, a w szczególności "Gazety Wyborczej". Przykładów można podawać bez liku, wystarczy jednak podać te najwyraźniejsze z okresu ostatniego okresu. Do najgłośniejszych zwycięstw liberalnych mediów niewątpliwie należy: 1. Usunięcie ks. prałata Henryka Jankowskiego z probostwa parafii Św. Brygidy w Gdańsku. Wszelkiego rodzaju media liberalne wielokrotnie z różnych powodów atakowały w/w za rzekome wystąpienia antysemickie, za wystawne życie, za urojoną pedofilię itp., róznymi innymi sposobami podrywając jego autorytet. Schemat ataku za każdym razem był taki sam: - wystarczyło, że jakieś dużurne medium podawało obojętnie czy prawdziwą, czy też fałszywą informację o księdzu, a już rozlegał się jazgot na całą Polskę dosłownie całej liberalnej prasy, radia, telewizji i internetu. Najbardziej żałosne jest to, że nikt z ludzi powołanych do obrony Kościoła Katolickiego w Polsce nie usiłował stanąć w jego obronie. Skończyło się totalną, strachliwą kapitulacją ordynariusza gdańskiego i choć usunął on Prałata ze stanowiska - to jednak prawdziwym przegranym nie został Ks. Henryk Jankowski lecz Kościół Katolicki w Polsce, bowiem wykazał swoją slabość. 2. Przyłączenie się prezydium Konferencji Episkopatu Polski do nagonki na Radio Maryja, Telewizję TRWAM i Nasz Dziennik. Środki społecznego komunikowania zwiazane z Prowincją Redemptorystów w Polsce nigdy nie miały dobrej opinii w liberalnych mediach od samego początku swego istnienia. Wystarczy wspomnieć dar ołtarza na Mszy Św. z okazji 14-lecia istnienia Radia Maryja w postaci ponad 20000 negatywnych wycinków prasowych. Praktycznie od dłuższego czasu nie ma tygodnia, aby nie pojawiała się najczęściej fałszywa informacja o katolickich mediach związanych z Prowincją Redemptorystów, która w większości przypadków przeradza się w bezpardonowy atak. Jak dotychczas nie przypominam sobie aby kiedykolwiek w sprawie obrony Radia Maryja, Telewizji TRWAM i nnych wypowiadał się Rzecznik Prasowy KEP, nie mowiąc już o jej Prezydium. Całość tych ataków jest głęboko niesłuszna i zmanipulowana i aż się prosi, aby przestać milczeć. A bojaźliwość, strach i fałszywa obawa przed opinią liberalnych mediów zamykają usta tym, którzy powinni odważnie reagować na wszelkie przejawy oczerniania i dezawuowania dobrego imienia jednej z form katolicyzmu w naszym kraju. Bowiem należy raz na zawsze uznać, że dzieło stworzone przez Ojca Tadeusza Rydzyka jest dziełem Kościoła Katolickiego w Polsce, pamiętając o tym, o czym nauczał nas nasz Pan Jezus Chrystus iż "ludzie nie posłuchają falszywych proroków", co tu ma miejsce i należy tego bezwględnie bronić. A zamiast tego medialni hierarchowie i duchowni wylewaja na to dzieło całą swoją urojoną złość i frustrację. Kuriozalne było zatem to upomnienie Prezydium KEP bowiem przykładało się do nagonki liberalnych mediów na Radio Maryja i Telewizję TRWAM, a jego autorzy zapomnieli o oczywistej prawdzie, że opowiedzenie się przeciwko komuś, jest poparciem drugiej strony, a więc upomnienie Prowincjała Redemptorystów za fakt rzekomego opowiedzenia się po stronie jednej partii (co jest z gruntu blędne, gdyż występowały tutaj trzy partie) jest jednocześnie przyłączeniem się do nieuzasadnionych ataków na te media oraz poparciem dla tych ugrupowań, które nie weszły do paktu stabilizacyjnego. Niestety "tercium non datum". Celowo pokazałem te dwa przykłady aby uzmysłowić oczywisty fakt, że nie szanuje się tych, którzy nie potrafią się szanować. Wiara katolicka nie może funkcjonować tylko w domu i w miejscach kultu, ale aby oddziaływać ma na otoczenie, musi być widoczna i w tramwajach, i na tablicach ogłoszeń, i w szkole, i w miejscach pracy, i w miejscach wypoczynu i zabawy. Wszak katolicki znaczy powszechny i wszedzie powinno to być widoczne. Jeżeli ulegniemy medialnemu terroryzmowi liberalnej Gazety Wyborczej i przyłaczających się do niej innych dzienników i czasopism, radia, telewizji publicznej i prywatnej, portali internetowych z ziejącymi nienawiścią do katolików internautami, to okażemy słabość, która w końcowym efekcie przyczyni się do stopnienia ilości wierzących i praktykujących. Wtedy każą nam usuwać krzyże ze szkól, urzędów, zakładów pracy i innych drogich nam miejsc. Mogą kazać nam usuwać krzyże, figury i przydrożne kapliczki, które w polskim krajobrazie od wieków wyznaczają właściwe miejsca Polaka, Ojczyzny I Naszego Boga. My jako Kościół Katolicki w Polsce nie możemy na to pozwolić. Należy również modlić o siłę dla niego oraz o to aby BÓG WSZECHMOGĄCY jeszcze raz dał mu przywodcę zdolnego powiedzieć: "non possumus", bo już najwyższy czas na to.. jerzyszpak@wp.pl