Idziemy za nim! (komentarz po Mszy św. na pl. Piłsudskiego)

ks. Artur Stopka

publikacja 26.05.2006 12:12

Tego się nikt nie spodziewał. Po Mszy świętej odprawionej na warszawskim placu Piłsudskiego Benedykt XVI wracał do zakrystii nie na końcu procesji biskupów i kapłanów, lecz na czele wielkiego tłumu wiernych.

I nie chodzi o to, że wszystkie służby się pogubiły. Chodzi o to, że w ten spontaniczny sposób polscy katolicy pokazali, kim jest dla nich następca Jana Pawła II. Jest pasterzem. Jest przewodnikiem, za którym chcą iść. Za którym po prostu idą. Papieska Msza i homilia na historycznym placu, który nosił nazwę placu Zwycięstwa, gdy dwadzieścia siedem lat temu Jan Paweł II wołał na nim „Niech zstąpi Duch Twój, niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” – była nie tylko nawiązaniem do tamtego wydarzenia, ale była jego kontynuacją i pogłębieniem. Nie bez powodu Benedykt XVI miał na sobie czerwony ornat, a formularz mszalny był o Duchu Świętym, chociaż do uroczystości Zesłania Ducha Świętego jeszcze ponad tydzień. Ojciec święty w homilii zrobił krótki wykład na temat wiary. Wypunktował jasno i prosto, czym wiara jest i jakie jest jej miejsce w życiu zwykłego człowieka. „Wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd dotyczących tajemnic Boga, człowieka, życia i śmierci oraz rzeczy przyszłych. Wiara polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem, relacji opartej na miłości Tego, który nas pierwszy umiłował” – powiedział. I dodał, że przeżywać własną wiarę jako relację miłości do Chrystusa znaczy również być gotowym do rezygnacji ze wszystkiego, co stanowi zaprzeczenie Jego miłość. Benedykt przypomniał, że jesteśmy dobrzy z natury i przylgnięcie do Jezusa tę dobroć w nas potęguje. Homilia Papieża nie była łatwym prześlizgnięciem się po temacie. Była niezwykle precyzyjna i konkretna. Papież jasno wyznaczył polskim katolikom zadanie: „Proszę was, pielęgnujcie to bogate dziedzictwo wiary poprzednich pokoleń, dziedzictwo myśli i posługi wielkiego Polaka, Papieża Jana Pawła II. Trwajcie mocni w wierze, przekazujcie ją waszym dzieciom, dawajcie świadectwo łasce, której doświadczyliście w sposób tak obfity przez działanie Ducha Świętego w waszej historii”. Po Mszy Benedykt XVI zrobił coś, co zaskoczyło nie tylko dziennikarzy i jego ochronę. Najpierw podszedł spontanicznie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a potem skierował się w stronę tłumów. Jaka była odpowiedź Polaków? Najpierw otoczyli Papieża ciasnym kołem, a potem gremialnie ruszyli za nim. To bardzo dobrze. To znaczy, że potrafimy iść za kimś, kto przypomina nam podstawowe wartości i zasady, a w dodatku stawia w imię Jezusa wymagania. Jan Paweł II z pewnością będzie z nas dumny.