Zarodek nie przyjdzie do parlamentu

Joanna Kociszewska

publikacja 13.04.2007 06:58

Trudniej wzbudzić współczucie dla zarodka. Zarodek nie przyjdzie do parlamentu. Zapłaci za to życiem.

Wszyscy demokraci i prawie połowa republikanów w amerykańskim Senacie poparła ustawę zezwalającą na finansowanie z kasy federalnej badań z wykorzystaniem komórek macierzystych - napisała Rzeczpospolita. Od kilku lat w tym kraju nie było możliwości finansowania z funduszy państwowych badań, które wymagałyby niszczenia kolejnych zamrożonych zarodków. Badania takie oczywiście prowadzono, nie było zakazu ich prowadzenia. Finansowały je jednak instytucje prywatne. Nie są to jednak badania tanie, a pieniądze potencjalnie do zagospodarowania duże. Jak podawało prestiżowe pismo medyczne, The New England Journal of Medicine, w roku podatkowym 2005 Narodowy Instytut Zdrowia wydał na badania na komórkach macierzystych pochodzenia zarodkowego 40 milionów USD, a na badania na bardziej zróżnicowanych ludzkich komórkach macierzystych (tzw. „dorosłych”), których nie obejmuje zakaz - 198 milionów USD. Gdyby nie zakaz, proporcja zapewne byłaby odwrotna... W jaki sposób przekonać oponentów? Metoda jest znana od dawna i wykorzystywana w wielu takich sytuacjach - wzbudzić współczucie. Zwolennicy nowej ustawy zaprosili inwalidów, dla których jedyną nadzieją na wyleczenie są nowe metody. Efekt? „Kiedy myślę o komórkach macierzystych, mam przed oczyma cukrzyków uwolnionych od codziennego zażywania insuliny czy cierpiących na chorobę Parkinsona, którzy znów mogą biegać” - przyznał Orrin Hatch, republikański senator z Utah, jednego z najbardziej konserwatywnych stanów Ameryki. Trudniej wzbudzić współczucie dla zarodka. Zarodek nie przyjdzie do parlamentu. Zapłaci za to życiem, to prawda, ale i tak zostałby zabity (chodzi o zarodki pozostałe po zabiegach in vitro i przeznaczone do zniszczenia). Ciekawe, dlaczego tej zasady nie stosuje się wobec osób skazanych na karę śmierci? Przecież zamiast ich „bezproduktywnie” wieszać czy uśmiercać zastrzykiem można od nich pobrać serce i płuca, wątrobę, obie nerki, rogówki, trzustkę... Kilku osobom ocali to życie lub zdrowie, a i tak ten człowiek zostałby zabity - co za różnica, w jaki sposób? Przerażające? Przerażające. A gdyby przyprowadzić do parlamentu kogoś, kto bez przeszczepienia serca umrze? Gdyby przyprowadzić młodego człowieka, który trzy razy w tygodniu musi być dializowany? Gdyby przyszła 40-letnia kobieta umierająca z powodu niewydolności wątroby, z kilkorgiem małych dzieci? Gdyby przyszło kilka osób niewidomych, którym taki zabieg mógłby przywrócić wzrok? Przypominam - przeszczep jest metodą o potwierdzonej skuteczności, nie chodzi o eksperymenty. Na drugiej szali jest skazaniec, który za swoje własne przestępstwa i tak umrze, tylko nie wykorzysta się jego ciała. Absolutnie nie wolno? To prawda - nie wolno, nawet w imię współczucia. Więc dlaczego w innym przypadku współczucie ma przyzwalać na zabijanie? I jakim prawem ktoś ośmiela się w ten sposób wykorzystywać ludzką dobroć?