Obrońcy głodnych pielgrzymów

ks. Artur Stopka

publikacja 10.07.2007 11:51

Jedna z gazet wpadła na wyjątkowo perfidny pomysł - zawiadomiła czytelników, że z powodu zakazu handlu w święta ucierpią... jasnogórscy pątnicy.

Nie komentowaliśmy w portalu Wiara.pl podjętej niedawno przez Sejm decyzji o zakazie handlu w dwanaście świątecznych dni. Uznaliśmy, że za cały komentarz wystarczy tytuł, jaki nadaliśmy informacji na ten temat „W święta już jest, teraz czas na niedziele”. Dla nas sejmowa decyzja to niewielki krok w bardzo dobrym kierunku. Przecież od kilku lat prowadzimy akcję, w której nie nawołujemy handlowców do zamykania sklepów, lecz klientów do omijania w niedziele i święta sklepów z daleka. Wydawało się, że media, broniące z zaangażowaniem godnym większych spraw otwartych w niedzielę i święta hipermarketów, jakoś tę wiadomość (a nawet sugestie niektórych polityków, że planują uwolnienie niedziel od handlowania) przełknęły bez szczególnego rozdzierania szat. Ale chyba nie wszystkie. Jedna z gazet wpadła na wyjątkowo perfidny pomysł – zawiadomiła czytelników, że z powodu zakazu handlu w święta ucierpią... jasnogórscy pątnicy już w najbliższą uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Według tej gazety grozi im głód, chłód i wszelkie inne nieszczęścia. Od razu przypomniały mi się czasy PRL-u, gdy wrogie Kościołowi władze posługiwały się mediami, aby zniechęcać ludzi do wyruszania z pielgrzymkami na Jasną Górę. Wtedy również w gazetach rysowano czarne scenariusze, wieszczono zagrożenia itp. Dzisiaj podobna argumentacja służy do obrony handlu w święta. Chichot historii? Byłem niedawno w niedzielę w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach. Nie oparłem się pokusie sprawdzenia, czy istniejące tam sklepy są otwarte czy zamknięte. Jeden – księgarnia miejscowego wydawnictwa – był zamknięty. Odnotowałem to z satysfakcją. Reszta była otwarta, ale nie zauważyłem szczególnego oblężenia przez klientów. Denerwują mnie takie kombinacje, do jakich posunęła się wspomniana gazeta. To po prostu nieuczciwe. Przecież wiadomo, że są miejsca, w których nawet w największe święto trzeba umożliwić ludziom kupno nie tylko benzyny, ale również kawałka chleba. Niewątpliwie okolice Jasnej Góry do tej kategorii się zaliczają i miejscowe władze świetnie o tym wiedzą. Pielgrzymi na pewno nie zostaną głodni i spragnieni. Także wtedy, gdy zakaz handlu obejmie również niedziele.