Procenty od grzechu

ks. Artur Stopka

publikacja 16.07.2007 11:43

Sumy, które Kościół w Stanach Zjednoczonych wypłaca jako odszkodowania, robią wrażenie. Są ogromne.

Gdy pięć lat temu w Stanach Zjednoczonych rozpoczynała się wielka sądowa batalia o odszkodowania za molestowanie przez księży, wysoki rangą dostojnik watykański tłumaczył mi, że za wszystkim stoi amerykańskie lobby prawnicze, które znalazło znakomity sposób na zdobycie dużych pieniędzy. Zwracał uwagę, że żądania dotyczą wydarzeń, które miały mieć miejsce wiele lat temu i znaleźć wiarygodnych świadków, którzy zaprzeczyliby mnożącym się oskarżeniom, jest bardzo trudno. Zapewne przypadki molestowania dzieci przez amerykańskich księży miały miejsce. Gdyby w ogóle ich nie było, z pewnością Jan Paweł II nie organizowałby specjalnych spotkań z episkopatem USA, nie wydawał w tej materii dokumentów i nie przepraszał publicznie podczas swego pobytu na kontynencie amerykańskim. Jednak zdaniem watykańskiego dostojnika liczba pozwów znacznie przewyższa liczbę rzeczywistych zdarzeń. Sumy, które Kościół w Stanach Zjednoczonych wypłaca jako odszkodowania, robią wrażenie. Są ogromne. Są tak wielkie, że diecezje muszą masowo wyprzedawać majątek, a nawet ogłaszają upadłość. Jest to poważny cios w podstawy materialne Kościoła katolickiego w Ameryce. Kościoła, który jeszcze dziesięć lat temu uważany był za finansowo ustabilizowany i który wpierał wiele ważnych inicjatyw Kościoła powszechnego, w tym mnóstwo niezwykle istotnych działań charytatywnych. Dziś sam zaczyna mieć problemy materialne, a wspierane przez niego dzieła pozbawiane są dotychczasowej pomocy. Sądowa walka o odszkodowania za molestowanie przez duchownych toczy się już pięć lat. Dotyka kolejne diecezje. I nie widać jakoś zamiaru jej zakończenia. Cała sprawa dowodzi, jak bardzo szkodliwe dla Kościoła powszechnego okazują się grzechy pojedynczych ludzi. Jak wiele zła całemu Kościołowi może przynieść zło wyrządzone przez nieliczną grupę księży. Jest coś przerażającego w tym „procentowaniu zła”. Gdyby w porę zareagowano przed laty, dziś Kościół nie musiałby wypłacać setek milionów dolarów. To, co się dzieje w Ameryce jest kolejnym dowodem, że w Kościele przymykanie oczu na zło, oczekiwanie, że samo się rozwiąże i naprawi, ukrywanie nieprawidłowości i błędów w przesadnej trosce o uniknięcie zgorszenia, przynosi fatalne skutki. Czasami ukryte i zatuszowane zło daje o sobie znać po wielu latach. I uderza ze zwielokrotnioną mocą.