Pokusa

ks. Artur Stopka

publikacja 20.07.2007 07:42

Czy polityka nabrała dystansu do Kościoła? Wydarzenia ostatnich kilku lat jasno pokazują, że nie.

Przed rokiem 1989 uprawianie polityki z kościelnych budynkach i przy udziale duchownych było nie tylko czymś oczywistym. Było powszechnie rozumianą koniecznością. Nikogo nie dziwiła ani nie irytowała obecność księży w Magdalence i przy Okrągłym Stole. Ale potem coś się stało. Okazało się, że zaangażowanie Kościoła i jego hierarchicznych przedstawicieli w działania polityczne jest czymś niewłaściwym, i to nie tylko w oczach „elit”, ale również w przekonaniu znacznej większości Polaków. Ponieważ księża i biskupi nie od razu się zorientowali w sytuacji, boleśnie sparzyli się przy okazji pewnych wyborów... Od tego czasu Kościół katolicki w Polsce, a zwłaszcza jego hierarchowie, generalnie nabrali do polityki dystansu. Czy jednak polityka nabrała dystansu do Kościoła? Wydarzenia ostatnich kilku lat jasno pokazują, że nie. Instrumentalne traktowanie Kościoła dla części polityków jest czymś tak zwykłym, jak przed rokiem 1989 czymś zwykłym były polityczne spotkania w salkach katechetycznych. W ramach tej instrumentalizacji Kościoła odbywa się kuszenie księży przez polityków. Ma ono miejsce na szczeblu gminno-parafialnym, i ma miejsce na szczytach władzy. Politycy pojawiają się „po cichu” w rezydencjach duchownych lub „przypadkowo” spotykają się z nimi na przykład na Jasnej Górze. Tomasz P. Terlikowski wymienia w Rzeczpospolitej polskich hierarchów, którzy w ostatnich kilku latach udzielali politykom gościny w swych rezydencjach, bo mogli dobijać politycznych targów. Ma im to bardzo za złe. Sugeruje, że zbyt jednoznacznie pokazują swoje polityczne sympatie i że ma to wpływ na kształt katolicyzmu w naszej Ojczyźnie. Pokusa odegrania jakiejś roli w działaniach politycznych dotyka nie tylko polskich duchownych. Informacje pokazujące jednoznacznie polityczne zaangażowanie księży i biskupów nadchodzą ze wszystkich stron świata. Bywa, że to zaangażowanie nie budzi oburzenia, a nawet wydaje się niezbędne. Tak, jak wydawało się w Polsce jeszcze dwadzieścia lat temu. Benedykt XVI w czasie swego pontyfikatu już kilka razy mocno podkreślał, że polityka nie jest tą sferą, w której powinni działać biskupi i księża. Co nie znaczy, że Kościół uważa politykę za coś złego, czego jego członkowie nie powinni dotykać. Wręcz przeciwnie, Kościół chce zaangażowania katolików w politykę. Ale katolików bez koloratek.