Świetlane wizje pani Dunin

Andrzej Macura

publikacja 12.11.2007 11:09

Jestem chyba dość staroświecki. Ciągle uważam, że prawdziwa wolność wypływa z posiadanie siebie w dawaniu siebie. Gdy jednak kolejni ideolodzy chcą mi mówić co mam mówić i myśleć, jednak się irytuję. Nikt nie ma obowiązku się ze mną zgadzać. Ale bardzo bym chciał, by nie próbowano mnie kneblować. W imię jakiejkolwiek świetlanej przyszłości.

W Gazecie Wyborczej pani Kinga Dunin snuje wizje na temat tego, co trzeba zrobić, by Polska stała się nowoczesnym, obywatelskim państwem. Stawiając znak równości między Kościołem, Radiem Maryja, PiSem i zacofaniem postuluje, by radykalnie rozdzielić Kościół od państwa. Choć deklaruje, że nie chodzi jej o walkę z religią, radzi: „Z miejsc publicznych powinny zniknąć krzyże, religia z publicznych przedszkoli i szkół, obchodom świąt państwowych nie powinny towarzyszyć ceremonie religijne. Dla całkowitego wyjaśnienia sytuacji właściwe wydaje się wprowadzenie podatku kościelnego jako podstawy finansowania związków wyznaniowych przez ich uczestników. Chodzi też o wypracowanie takich politycznych obyczajów, by ostentacyjne uczestnictwo w obrzędach religijnych reprezentantów państwa po prostu nie uchodziło”. Nie, to nie namawianie do usunięcia pewnych fasad. To żądanie, by chrześcijanie żyli w świecie schizofrenika. Pani Dunin nie pozostawia co do tego wątpliwości, gdy pisze: Polsce potrzebne jest „stworzenie warunków, w których ludzie swoje potrzeby religijne, a także wspólnotowe czy tożsamościowe, załatwialiby w Kościele i tworzonych przezeń organizacjach, a interesy polityczne - w liberalno-demokratycznym państwie”. Czyli jeśli chrześcijanin chce angażować się w politykę ma swoją wizję moralności, życia społecznego, ukrywać? Swoista to wizja demokratycznego i liberalnego społeczeństwa. Mnie przypomina raczej totalitaryzm, w którym obowiązują jedynie słuszne poglądy. Nie jestem fanem niczym nieograniczonej wolności. Od zawsze jednak miałem taki drobny kaprys. Bardzo chciałem móc mówić co myślę. I by głównym ograniczeniem wolności wypowiedzi było moje sumienie, nie pozwalające mi na mijanie się z prawdą, czy niepotrzebne ranienie bliźniego, a nie konieczność dostosowania się do jedynie słusznych poglądów. Czy naprawdę powinienem ukrywać, co myślę i broń Boże nie próbować zasad, w które wierzę, wprowadzać w życie? Niby dlaczego? Czy liberalne społeczeństwo obywatelskie nie potrzebuje mojego potencjału? Czy katolicy, stanowiący w Polsce większość, naprawdę nie są temu społeczeństwu potrzebni? Pani Kinga Dunin oczywiście wie, jak takie społeczeństwo zbudować: „Wymagałoby to głębokich zmian w edukacji: mądrze prowadzonego wychowania obywatelskiego, kształtowania postaw otwartości i tolerancji, zmniejszenia konkurencji, a za to zwiększenia nacisku na współpracę. Zamiast mundurków można by wprowadzić treningi komunikacji bez przemocy”. No właśnie. Bardzo bym chciał mądrego wychowania obywatelskiego, choć pewnie moja wizja jest inna niż publicystki Gazety Wyborczej. Podpisuję się obiema rękami pod postulatem kształtowania postaw otwartości i tolerancji. I proponuję, by w pewnych środowiskach zacząć od otwartości i tolerancji wobec katolików. Zgadzam się, że trzeba kłaść nacisk na współpracę, nie konkurencję. Co zresztą jako żywo mój Kościół przez wieki nauczania robi. Chętnie zobaczę też w szkołach trening komunikacji bez przemocy. Może kiedyś przełoży się to zmniejszenie przemocy wśród dziennikarzy i publicystów. Bo… Socjologowi jakim jest Kinga Dunin chyba nie trzeba przypominać, że do awantur – w myśl analizy transakcyjnej – dochodzi tam, gdzie mamy do czynienia z relacjami pochyłymi. Mówiąc jaśniej, tam gdzie ktoś traktuje drugiego nie jak partnera dialogu, ale jak wszystkowiedzący rodzic swoje głupiutkie dziecko. Kiedy mądra pani socjolog pisze, że dla dobra Polski powinno się zamknąć usta katolikom, jak ja, katolik z krwi i kości, mam się czuć? Gdy ktoś na tezy pani Dunin zareaguje gwałtowniej, będzie sprawcą przemocy? Dla niektórych wszystkiemu są winni żydzi, dla innych masoni czy jezuici. Dla publicystki Gazety Wyborczej wszystkiemu jest winien Kościół. Choć nie jestem socjologiem, wiem, że wskazanie wspólnego wroga to jedna z metod manipulacji. Czy pani Dunin rzeczywiście o rzeczowy dyskurs na temat przyszłości Polski chodzi?