Zwierzęca miłość wspomagana

ks. Artur Stopka

publikacja 27.11.2007 11:18

Nie Pani Minister. Nie ma powodu, aby promować i wspomagać zjawisko, które Pani sama nazywa miłością „zwierzęcą".

Wiem, jak wielkim nieszczęściem jest niepłodność. I wiem, jak wiele czasu, sił i pieniędzy ludzie potrafią poświęcić, aby ją wyleczyć. Ale wiem też, że żaden uczciwy lekarz nie powie, że metoda in vitro jest leczeniem niepłodności. I wiem, co na jej temat mówi Kościół. Nie wiem natomiast dlaczego nowa minister zdrowia Ewa Kopacz zaczyna swoje urzędowanie (należałoby napisać swoją służbę) od zapowiedzi, że chce z budżetu państwa finansować zapładnianie pozaustrojowe. Pierwszy sygnał dała – co ciekawe – na łamach Trybuny. W wywiadzie dla tej gazety kilka dni temu powiedziała: „Myślę, że trzeba stworzyć taki narodowy program ochrony zdrowia, który uwzględni i tę sferę, w której daje się życie, a nie tylko tę, w której się je ratuje”. To dziwne, bo poprzednik minister Kopacz, a jeszcze nie tak dawno jej partyjny kolega, rozumiał, że istnieje zdroworozsądkowa i naturalna hierarchia wartości, którą trzeba się kierować przy rozdzielaniu zbyt skromnych, jak na istniejące potrzeby, pieniędzy. Powiedział jasno, że jeśli miałby wybierać: „czy płacić za reanimację młodego człowieka, czy za realizację metody in vitro, to opowiedziałby się za ratowaniem życia”. Minister Religa i minister Kopacz oboje są lekarzami. Minister Religa wie, że zadaniem medycyny jest leczenie człowieka i w zagrożeniu ratowanie jego życia. Zdaniem minister Kopacz zadaniem medycyny jest również „dawanie życia”. Pani minister się myli. Dawanie życia jest i będzie domeną i zadaniem Boga. W Dzienniku opublikowano zadziwiające uzasadnienie dla płacenia z podatków wszystkich Polaków, (także tysięcy tych, którzy poważnie traktują nauczanie Kościoła i odrzucają zapłodnienie in vitro), jakie sformułowała nowa minister zdrowia: „Wiele bezpłodnych par niesamowicie pragnie dziecka. Czeka na nie w sposób szczególny. Kochają potem swoje dzieci w cudowny, wręcz zwierzęcy sposób. Dajmy im szansę na tę miłość”. Nie Pani Minister. Nie ma powodu, aby promować i wspomagać zjawisko, które Pani sama nazywa miłością „zwierzęcą”. Jest powód, aby wspierać naturalną, ludzką miłość. Jest powód, aby leczyć niepłodność i bezpłodność. Ale nie ma powodu, aby z moich podatków i podatków tysięcy takich jak ja finansować „zabawę w stwórcę”, która jest sprzeczna nie tylko z moją wiarą, ale również z prawem naturalnym. Nie wiem po co zaczyna Pani swoje urzędowanie od wywoływania kolejny raz poważnego konfliktu dotykającego fundamentalnych kwestii etycznych i moralnych. Mam nadzieję, że nie chodzi o temat zastępczy, żeby odwrócić uwagę od rzeczywistych, dramatycznych problemów polskiej służby zdrowia.