Z nadzieją

Joanna Kociszewska

publikacja 21.12.2007 10:11

Każde przejście ulicami miasta z procesją jest wyznaniem wiary, jest wejściem Boga w normalne, codzienne życie ludzi. Wspólne przejście w procesji ludzi, których dotychczas dzieliła granica państwa, jest zwycięstwem jedności w Bogu.

Wczoraj Polska weszła do tzw. strefy Schengen. Jest się z czego cieszyć. Zniesienie kontroli granicznej to materialny wyraz dążenia do jedności Europy. Słoweński kardynał Franc Rodé mówił wręcz o przywróceniu sytuacji jedności, jaką Europa cieszyła się w średniowieczu. Najbardziej nowa sytuacja cieszy zapewne miasta graniczne, w których zniesienie punktu kontroli w środku miasta przywraca normalne życie - społeczne, rodzinne, ale i duszpasterskie. Proboszcz Cieszyna już snuje plany, by wielkopostna Droga Krzyżowa przeszła ulicami także czeskiej części miasta. To niby niewielkie, a bardzo ważne wydarzenie. Chrześcijaństwo nie jest religią narodową. Jest jeden Bóg, który raz przyszedł do wszystkich ludzi, a wracając do Ojca kazał nieść siebie tym, którzy Go nie znają. Kazał przekraczać granice i tworzyć jedną wspólnotę, która razem przeżywa swoją wiarę. Jan Paweł II powtarzał wielokrotnie, że Polska nie wraca do Europy, ale zawsze w niej była. Jest częścią Europy, a formalne zjednoczenie stwarza szansę, by bardziej uczestniczyć w jej życiu, wnosząc wartości i wnosząc Boga tam, gdzie ludzie próbowali i próbują Go wyrugować. Każde przejście ulicami miasta z procesją jest wyznaniem wiary, jest wejściem Boga w normalne, codzienne życie ludzi. Wspólne przejście w procesji ludzi, których dotychczas dzieliła granica państwa, jest zwycięstwem jedności w Bogu. Często o jedności Europy mówi się jak o utracie suwerenności. To dobre hasło, ale tylko hasło. Sytuacja jest dużo bardziej złożona. Rzeczywiście, dążenie do ujednolicenia prawa w niektórych kwestiach wiąże się ze zmniejszeniem suwerenności państwowej. Celem tych regulacji jest przecież, by żadne z państw-sygnatariuszy nie mogło ustanowić prawa sprzecznego z daną zasadą. Po doświadczeniach XX wieku wydawało się, że takie rozwiązania są potrzebne, gdyż są wyrazem troski wspólnoty międzynarodowej o dobro każdego człowieka. Warto pamiętać, że do takiej troski jesteśmy zobowiązani jako chrześcijanie. Nadal niestety nie można powiedzieć, że te regulacje stały się zbędne. Trzeba jednak roztropności, by dostrzec ewentualne zagrożenia oraz umiejętności i pracy, by ich uniknąć. Trzeba by to, co stanie się wspólnym prawem, było prawem dobrym. Trzeba ciągle uczyć się być wolnym i decyzje, które mają duże znaczenie dla naszego życia podejmować w wolności, także od nacisków, haseł i sloganów. Nie zamykając się na świat, ale wobec niego świadcząc, że prawdziwie wolnym można być tylko w Bogu.