Fałszywka naukowości

Franciszek Kucharczak


GN 04/2014 |

publikacja 23.01.2014 00:15

Jak sprawić, żeby o idiotyzmie mówiono poważnie? Zrobić z niego doktorat.

Fałszywka naukowości rys. Franciszek Kucharczak

Znajomy, który był radiestetą, tłumaczył mi kiedyś, skąd wie, gdzie należy kopać studnię. Otóż umiał on wskazać odpowiednie miejsce, przesuwając dłoń nad mapą, a nawet nad odręcznym rysunkiem przedstawiającym plan posesji. Ale najczęściej szukał wody metodą „naturalną”, czyli na miejscu. Chodząc po terenie, coś tam odczuwał. – A skąd wiesz, jak głęboko jest ta woda? – spytałem. – No bo tak: trzeba stanąć na żyle wodnej, iść prostopadle do jej przebiegu i znaleźć odbicie. Ponieważ promieniowanie kosmiczne odbija się od żyły wodnej i rozprasza pod kątem 45 stopni, więc obliczam tangens – i gotowe – wyjaśnił.

Później znajomy zrozumiał, że jest igraszką ciemnych mocy i porzucił swój fach. Nie było to łatwe, bo diabeł nie chce oddać swoich ofiar. Po czasie jednak w życiu tego człowieka pojawiły się światło, radość i pokój, jakie dać może tylko Chrystus.

Ale ja często wracam myślą do tamtego „naukowego” tłumaczenia. Znajomy był przekonany, że wszystko, co robi, jest bardzo poważne. Zaliczył przecież odpowiednie kursy, zdobył urzędowo potwierdzone kwalifikacje.
 Coś tam przecież obliczał, jakieś promieniowanie, jakieś tangensy…

Tak działa Zły: wmawia ludziom, że są fachowcami i podsuwa im pseudonaukowe argumenty. A oni bez cudu Bożej łaski nie przyjmą prawdy, że te ich kwalifikacje nie trzymają się kupy. Że to wszystko mamienie siebie, gdy należałoby puknąć się w łeb i powiedzieć: to nie powinno działać, a skoro działa, to znaczy, że manipuluje mną jakaś inteligencja.

Ten sam mechanizm (i pewnie ten sam autor) stoi za karierą ideologii gender. To dowód, że da się zrobić coś „poważnego” z kompletnego nonsensu. Trzeba tylko swoją teorię przepchnąć jako naukę. Trzeba zrobić z tego kierunek studiów. Kolejne pokolenia studentów będą gwarantem powodzenia, bo który absolwent gender, nawet gdyby przejrzał na oczy, podetnie gałąź, na której uwił sobie życiowe gniazdko? Zwłaszcza jeśli zdobył w tej dziedzinie tytuły naukowe? Ktoś taki będzie bronił teorii nawet przed przebłyskami własnego rozsądku.

Zresztą cały system jest tak ustawiony, żeby przebudzona świadomość znalazła ukojenie w myśli: ale przecież my prowadzimy badania nad wieloma rzeczami, na przykład nad rolą mężczyzny w kulturze, społeczeństwie i polityce. 
I to prawda, tylko że te wszystkie dodatkowe rzeczy, jakimi zajmuje się gender, to socjologia. Nie trzeba było tworzyć nowego kierunku, żeby badać zjawiska społeczne.

Ale bo też nie o te badania chodzi. To tylko zasłona dymna, która ma zakryć fakt, że w swojej istocie „nauka” ta nie ma fundamentów. Że stoi na takich wziętych z sufitu założeniach, na jakich opierają się teorie speców od żył wodnych i innych szarlatanów.

Teraz poważni ludzie zapraszają „specjalistów” gender, bo oni „się przecież znają”. To ja mam propozycję. Zanim taki spec zacznie mówić, niech bez kręcenia odpowie na któreś z podstawowych pytań. Na przykład: Czy para tej samej płci może założyć rodzinę? Genderyści mówią „tak”.

Czy więc ma sens mówić o kolejnych piętrach, gdy nie ma zgody co do fundamentów?


A było nie pytać


Ponad 90 „autorytetów” (przykładowo Kinga Dunin, Kazimiera Szczuka, Agnieszka Graff, Maria Janion, Tomasz Polak, Magdalena Środa) podpisało się pod petycją do premiera, w której w autorytatywnym tonie przestrzegali Donalda Tuska przed „kampanią przeciw »ideologii gender«”. Kampania ta – jak stwierdzili – „nosi cechy mowy nienawiści”. Z dokumentu widać, że autorzy listu uważają się za dysponentów prawdy i słuszności, i nie zaprzątają sobie głowy stosunkiem społeczeństwa do tej kwestii. Ponieważ jednak Fundacja Gender Center opublikowała ten list na stronie petycje.pl, społeczeństwo samowolnie wyraziło swój do niego stosunek, korzystając z możliwości wyrażenia nie tylko poparcia, ale również sprzeciwu. W ciągu jednego dnia liczba głosów „przeciw” przewyższyła liczbę głosów z poparciem petycji. Gdy sprzeciwiających się było już ponad dwa razy więcej (stosunek 682 do 1690), petycję na wniosek autorów usunięto. Jak widać, naród ciemny jest i mądrych ludzi nie rozumie. Następnym razem żadnego głosowania nie będzie. Pójdzie zarządzenie, że Polacy chcą gender i koniec gadki.


Rasistowskie żelki


Firma Haribo wycofała produkowane od lat żelki Skipper Mix o kształcie afrykańskich, indiańskich i azjatyckich masek. To skutek afery, jaka wybuchła w Danii i Szwecji. Tamtejsi klienci uznali czarne żelki za… rasistowskie. W internecie wybuchła histeria, że poniżają one czarnoskórych. „Uznaliśmy, że możemy zatrzymać na rynku produkt, usuwając jedynie te jego części, które klienci uznali za obraźliwe” – powiedziała szefowa Haribo w Szwecji. Wygląda na to, że im dalej od Afryki, tym większa troska o godność jej mieszkańców. Którzy zapewne z chęcią zjedliby „obrażające” ich żelki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.