publikacja 18.09.2008 09:06
Po raz kolejny otrzymaliśmy sprytnie spreparowaną relację, otwierającą furtkę dla wielu domysłów i hipotez.
Oto pojawiła się w Kościele grupa biskupów, nie liczących się z wolą papieża, wyrażoną w motu proprio Summorum Pontificum. Czytając całość czytelnik może się domyślać, dlaczego wielu z nich stwarza przeszkody w realizacji wskazań wyżej wymienionego dokumentu. Winna jest protestantyzacja katolicyzmu i nie liczący się z nią Mszał Pawła VI, przekształcający Mszę św. w zgromadzenie celebrujące samego siebie. Gubiąc się w domysłach czytelnik pyta, dlaczego ten zły Mszał w końcu stał się dobry, tylko celebracje sprawowane niezgodnie z jego przepisami, stały się trudnymi do wytrzymania deformacjami. Brnąc dalej w gąszczu wątpliwości może zacząć zastanawiać się, czy aby za tym wszystkim nie kryją się ulokowani w jakimś kącie Kongregacji ds. Biskupów masoni, wysuwający do zatwierdzenia kandydatów o orientacji wybitnie protestanckiej. Tych graniczących z absurdem pytań i wątpliwości można było uniknąć. Po pierwsze – prawdopodobnie wystąpienie Ks. Camille Perla na rzymskim sympozjum nie ograniczyło się do wymienienia wyłącznie przeszkód, stawianych przez biskupów, zagrożeń ze strony teologii protestanckiej i wskazania po raz kolejny niedopuszczalnych nadużyć. Tymczasem autor relacji, nie wiedzieć czemu (można domyślać się, że nie celowo), inne aspekty wystąpienia sekretarza watykańskiej komisji przemilcza. Po drugie – jeśli sympozjum, to z pewnością zabierało głos więcej prelegentów. Być może byli wśród nich biskupi, widzący realne problemy i zagrożenia, jakie pojawiły się na styku dwóch tradycji liturgicznych. Być może stawiali pytania i prowokowali do dyskusji. Być może wyciągnięto jakieś wnioski, które za kilka miesięcy zaowocują oficjalnymi dokumentami i wskazaniami. Niestety, skazani jesteśmy na „być może”, bo te inne aspekty referatu Ks. Perla i wystąpienia pozostałych prelegentów zostały pominięte, dzięki czemu czytelnik pozostał sam na sam ze swoją bujną wyobraźnią. Nie ulega wątpliwości, że ta relacja będzie przysłowiową wodą na młyn dla wielu dyskusji na internetowych, i nie tylko, forach. Właściwie nawet nie dyskusji. Stanie się przyczynkiem dla często niewybrednych ataków, gdzie argumentem będzie „papież chce”, „Watykan chce”, tylko przez złą wolę biskupów i księży wielu wiernych nie może uczestniczyć w dobrodziejstwie Mszy trydenckiej. Zamiast oczekiwanej jedności, pogłębi podziały i wzbudzi nieufność. W soborowym Dekrecie o środkach społecznego przekazu czytamy: „Społeczność ludzka posiada zatem prawo do informacji o tych sprawach, które – stosownie do warunków każdego człowieka – odnoszą się bądź do pojedynczych ludzi, bądź do społeczności. Właściwe wykorzystanie tego prawa wymaga jednak, aby przekaz był zawsze prawdziwy co do swego przedmiotu oraz integralny, przy zachowaniu sprawiedliwości i miłości” (DSP 5). Takiego przekazu oczekuje od mediów Kościół. Zwłaszcza gdy dotyczy on sprawy dla Kościoła najważniejszej, źródła i szczytu – świętej liturgii.