Wylać dziecko z kąpielą

Joanna Kociszewska

publikacja 29.10.2008 15:06

W mediach pojawiły się dzisiaj informacje na temat wyników prac zespołu bioetycznego. Stworzono dwa odrębne stanowiska: „restrykcyjne" i „pragmatyczne". Zdecydowanie interesuje mnie restrykcyjne, więc czytam je… i niechętnie dochodzę do wniosku, że jego twórcy wylali dziecko z kąpielą

W mediach pojawiły się dzisiaj informacje na temat wyników prac zespołu bioetycznego, który miał przygotować dla premiera rekomendacje odnośnie do ratyfikacji przez Polskę Konwencji Bioetycznej Rady Europy. Czytam, że w wyniku prac stworzono dwa odrębne stanowiska: „restrykcyjne” i „pragmatyczne”. Zdecydowanie interesuje mnie restrykcyjne, więc czytam je… i niechętnie dochodzę do wniosku, że jego twórcy wylali dziecko z kąpielą. W tym stanowisku wymieniono jednym tchem: - „prawo” do zapłodnienia in vitro wyłącznie dla małżeństw - zakaz tworzenia tzw. zarodków zapasowych i mrożenia ich do przyszłego wykorzystania; - zakaz diagnozowania zarodków przed wszczepieniem ich do macicy (chodzi zarówno o wykrywanie chorób genetycznych, jak i wybranie zarodków najlepiej się rozwijających); - zakaz adopcji zarodków; - zakaz użyczania komórek jajowych czy plemników osobom niepłodnym; - zakaz badań nad komórkami macierzystymi, w tym także takimi, których nie uzyskuje się z zarodków. Z jednej strony jest to koncepcja stosunkowo liberalna (dopuszcza zapłodnienie in vitro, choć rozwiązuje największy problem, jakim jest niszczenie ludzkich zarodków), z drugiej zupełnie niepotrzebnie ogranicza możliwości prowadzenia badań tam, gdzie nie ma takiego powodu. Przejdę jednak do zagadnień mniej oczywistych niż sama procedura i kwestia mrożenia/ niszczenia zarodków. Pierwszy to adopcja. Wbrew temu, co można usłyszeć, nie jest to metoda na wykorzystanie zamrożonych zarodków, pozwalająca skutecznie uniknąć pytania, co z nimi zrobić jeśli nie zostaną wykorzystane. W tej chwili jest około 18 000 zamrożonych zarodków, a ich liczba przecież stale rośnie. Nie jest możliwe dokonanie tylu adopcji. Zwłaszcza, że z założenia są to zarodki „gorszej jakości” – uszkodzone, gorzej dzielące się, z wadami genetycznymi. Adopcja niczego nie rozwiąże w skali globalnej – to nie ulega wątpliwości. Stworzyłaby też problem możliwości adoptowania takiego dziecka przez osoby samotne czy żyjące w związkach homoseksualnych. Motywy stworzenia takiego zakazu są zatem zrozumiałe. Drugie zagadnienie warte poruszenia to zakaz badań, mających na celu wykrywanie chorób genetycznych. Jak rozumiem, chodzi nie o badania w ogóle, ale o badania prowadzone na zarodkach przeznaczonych do wszczepienia w trakcie procedury in vitro. Celem takiego badania jest wybór dziecka nieobciążonego wadą a odrzucenie tego, które urodziłoby się chore. Prowadzenie takich badań przy założeniu, że wszystkie zarodki są wszczepiane mija się z celem. W istocie taki zakaz jest zakazem dokonywania selekcji dzieci ze względu na stan zdrowia, czyli procedury eugenicznej. I w końcu kwestia, która budzi mój sprzeciw. Badania na komórkach macierzystych pochodzenia niezarodkowego mogą i powinny być prowadzone, gdyż stwarzają jeszcze jedną szansę leczenia. Nie ma powodów etycznych, by ich zakazywać! Szkoda, że ktoś takie ograniczenie wmontował, bo może ono być przyczyną odrzucenia całego stanowiska jako nieracjonalnego. Tymczasem drugi wariant jest znacznie gorszy, skoro dopuszcza wykonywanie procedury zapłodnienia in vitro bez ograniczeń, dopuszcza tworzenie większej liczby zarodków, wszczepianie najzdrowszych i mrożenie pozostałych.