Wspólne wartości i kropla relatywizmu

Joanna Kociszewska

publikacja 29.11.2008 10:39

Jeśli dopuścimy relatywizm, on zawsze zwycięży. Największe nawet wartości stają się wówczas jednymi z możliwych: prawo naturalne, religia, to w tym momencie jedno z wielu dopuszczalnych i równocennych źródeł wartości.

Debata na temat Karty Praw Podstawowych jest „nie na czasie”. Ostatnia fala dyskusji na ten temat przetoczyła się rok temu, kiedy zostały podjęte konkretne decyzje, m.in. o przystąpieniu Polski do protokołu brytyjskiego. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii, które na marginesie dyskusji o Karcie się pojawiły. Wiele dyskutowano o wartościach w preambule. Ostatecznie w polskim tłumaczeniu czytamy: „Świadoma swego duchowo-religijnego i moralnego dziedzictwa, Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności ludzkiej, wolności, równości i solidarności; opiera się na zasadach demokracji i państwa prawnego.” Zwracano uwagę na brak odniesienia do Boga, nie słyszałam podjęcia kwestii dużo bardziej podstawowej: czy Karta uznaje wymieniane wartości dlatego, że są „przyrodzone człowiekowi” czyli uzasadnia je prawem naturalnym, czy opiera się na wartościach kulturowych, czyli szanuje wspomniane prawa w wyniku społecznej umowy (która przecież może być zmieniona)? Warto zauważyć coś, na co zwrócił uwagę ks. Piotr Mazurkiewicz: Jeśli dopuścimy relatywizm, on zawsze zwycięży. Największe nawet wartości stają się wówczas jednymi z możliwych: prawo naturalne, religia, to w tym momencie jedno z wielu dopuszczalnych i równocennych źródeł wartości. Czy to przekreśla Kartę? Zapewne nie. Ale warto mieć świadomość, że wartości, które w naszej świadomości są „przyrodzone”, bo wynikają z prawa naturalnego, dokument chroni dlatego, że taka jest społeczna umowa. „Karta jest wyrazem świadomości praw człowieka i chce być wyrazem świadomości europejskiej i elementem europejskiej tożsamości – mówił ks. prof. Sobański. – UE to nie tylko organizacja wolnego rynku, lecz także (w pierwszym rzędzie?) wspólnota wartości.” Wspólnota wartości to rzecz bardzo cenna. Trzeba jednak zauważyć, jak podchodzono do kwestii kontrowersyjnych: Karta jest tak tworzona, by żadnego z państw wchodzących w skład Unii nie trzeba było napiętnować. Poszukiwano wspólnej płaszczyzny dla istniejących już regulacji prawnych, wspólnego mianownika, który z konieczności normy rozmywa. Warto może jednak powstrzymać dalsze ich rozmywanie, przez stworzenie regulacji ogólnoeuropejskich, które zakorzenią się w tożsamości społeczeństw? To bardzo mocna gwarancja. Consensu się nie da zarządzić, trzeba nad nim pracować – mówił ks. prof. Sobański i nie można mu odmówić racji. Wiele mówiono o tym, że interpretację praw tworzy społeczeństwo, bo ono nadaje treść słowom. Dlatego – mówił prof. Piechowiak – źle, że w tej interpretacji polskie sądy nie będą brały udziału. Pozostaje jednak pytanie, zadane też z sali: ostateczną interpretację zawsze daje sąd. W tym wypadku Europejski Trybunał Sprawiedliwości lub Trybunał Praw Człowieka. Jakie znaczenie miałyby wyroki polskiego sądu przed tymi trybunałami? Więcej pytań, niż odpowiedzi. Ale może warto się nad nimi chwilę zatrzymać.