Potrzebna modlitwa!

Monika Łącka

publikacja 25.01.2014 23:09

Dwie misje katolickie prowadzone przez braci kapucynów z prowincji krakowskiej w Republice Środkowoafrykańskiej zostały zaatakowane.

Potrzebna modlitwa! Br. Benedykt Pączka OFM Cap. Republika Środkowoafrykańska cierpi!

Około dziesięć godzin temu br. Benedykt Pączka OFM Cap napisał na swoim profilu na Facebooku, że oddziały uzbrojonych rebeliantów z oddziałów Seleka znów jadą w stronę polskiej misji i że rozpoczyna się ewakuacja. Od tego czasu nie pojawiły się żadne nowe wiadomości. Bracia kapucyni proszą o nieustanną modlitwę.

To już kolejny atak na misję w ciągu ostatnich kilku dni. Wcześniej w miejscowości Ngoundaye uzbrojeni w broń maszynową i wyrzutnie rakiet bandyci ostrzelali budynki, zażądali też oddania telefonów i pieniędzy. Na szczęście żaden z Polaków nie został ranny. Po splądrowaniu pomieszczeń rebelianci uciekli w stronę granicy z Czadem. Chwile grozy przeżyły też polskie siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Również i one nie ucierpiały fizycznie. Poprzednią noc bracia i siostry dla bezpieczeństwa spędzili poza zabudowaniami misji, w buszu.

Potrzebna modlitwa!   Br. Benedykt Pączka OFM Cap. Mieszkańcy zaatakowanych przez Seleka wiosek schronienia szukają w misjach prowadzonych przez kapucynów, jednak i one musiały zostać ewakuowane Także na misji w Bocaranga napięcie trwa – i w tym miejscu bracia kapucyni przeżyli atak rebeliantów. W wyniku ostrzału zginęły trzy osoby, kilka osób – mieszkańców okolicznych wiosek, którzy schronili się na misjach – zostało rannych. Z kolei jedna z pobliskich wiosek została doszczętnie zniszczona przez Seleka. Jej mieszkańcy –  mężczyźni, kobiety i dzieci – w pośpiechu uciekali do buszu. Rebelianci cały czas prowadzili ostrzał z broni ciężkiego kalibru. Później wchodzili do pustych domów i kradli wszystko, co napotkali. Po wyjściu podpalali domy. W sumie, w wiosce liczącej 300 zabudowań, spalili 206 domów. Obrabowany został także ośrodek zdrowia. Rebelianci wyważyli drzwi, wzięli mikroskop służący do analizy próbek krwi, kilka narzędzi chirurgicznych, materace z łóżek, krzesła, fotele i lekarstwa na sumę 500 tysięcy franków CFA (ponad 3 tys. zł). Większość ludzi mieszka teraz w buszu, bojąc się, co będzie dalej.

Na misji w Bouar bracia kapucyni zrobili spis osób, które znalazły tam schronienie – jest ich ponad 10 tys. Brakuje leków, wody i  żywności. Jeżeli nie będzie dostaw żywności z Kamerunu (który zamknął granice z RCA z powodu zagrożenia bezpieczeństwa), będzie jeszcze gorzej. Nie działają też telefony, które wymagają ładowania prądem, a do generatorów potrzebne jest paliwo.

Rebelianci to obcokrajowcy, pochodzący z Czadu i Sudanu, którzy od ponad roku okupują RCA. Brali udział w obaleniu panującego od 2003 r. prezydenta Francois Bozizego. Ponieważ sami muszą uzbierać sobie żołd i się utrzymać, dopuszczają się aktów przemocy. Od grudnia 2013 r. wojska francuskie otrzymały mandat ONZ w sprawie interwencji w Republice Środkowoafrykańskiej. Obecnie w RCA jest 1600 żołnierzy francuskich i ponad 3 tys. żołnierzy z Gabonu, Kamerunu, Czadu, Konga i Rwandy. Docelowo ma przyjechać 6 tys. żołnierzy (w zależności od rozwoju sytuacji). Na razie stacjonują na południu w stolicy kraju Bangui. Na północy, gdzie są misje kapucyńskie, trwa rebelia.