Wotum zaufania dla Soboru

Rzeczpospolita/Zbigniew Nosowski/a.

publikacja 02.11.2005 12:15

Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, z pewnością nie był to synod krytycznego rozliczenia z Soborem Watykańskim II.

Eucharystia powinna być właściwie uznana za najbardziej medialne wydarzenie świata. Cóż bardziej przyciąga ludzi, i to z tak wielką regularnością? Czyż dzienniki telewizyjne co niedziela nie powinny się rozpoczynać od słów: "Dziś ponownie miliony ludzi na całym świecie gromadziły się w kościołach, aby brać udział w ofierze Chrystusa i żywić się Jego Ciałem pod postacią chleba"? Jeśli jest inaczej, to również dlatego, że spowszedniało nam to, co najświętsze. Największy skarb Kościoła to Eucharystia. Dlaczego zatem część katolików traktuje niedzielną mszę jako przykry obowiązek albo ignoruje ją zupełnie? Dlaczego czasem księża celebrują ją tak, jakby im na niej nie zależało? Co zrobić, żeby wierzący na całym świecie mieli łatwy dostęp do Chleba życia? Czy w obecnej liturgii należy coś zmieniać? W jaki sposób skutecznie ukazywać związek Eucharystii z życiem codziennym? Te pytania to jedne z wielu, na jakie próbowali znaleźć odpowiedź katoliccy pasterze Kościoła z całego świata zgromadzeni na synodzie biskupów. Zwołał ich do Rzymu jeszcze Jan Paweł II, obradom przewodniczył już Benedykt XVI. Przyjechało ponad 250 ojców synodalnych - delegaci krajowych konferencji episkopatów, przedstawiciele kurii rzymskiej i największych zakonów - oraz kilkudziesięciu ekspertów i audytorów. W Kościele katolickim synod to nie sobór powszechny. Nie podejmuje on uchwał precyzujących formuły dogmatyczne czy wprowadzających reformy. Synod ogłasza jedynie ogólne orędzie do ludu bożego, a podsumowanie swych dyskusji przedstawia w formie propozycji składanych papieżowi. W ręku biskupa Rzymu są decyzje, które z sugestii weźmie pod uwagę. Tym razem po raz pierwszy propozycje te zostały opublikowane - pod wpływem doświadczeń z poprzednich lat, gdy i tak pojawiały się przecieki do prasy, czasem zniekształcone.

Zmiany - w głąb, a mnie wstecz

Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, z pewnością nie był to synod krytycznego rozliczenia z Soborem Watykańskim II (a zbliża się 40. rocznica zakończenia obrad Soboru). Wstępne wypowiedzi nielicznych biskupów poniekąd wzywały do uznania Soboru za główne źródło nieszczęść, jakie spadły na Kościół w ostatnim 40-leciu. Ton ten stopniowo jednak zaniknął, gdy inni zaczęli podkreślać dobre owoce przemian. W duchu Soboru biskupi skupili się nie tyle na potępianiu nadużyć, ile na cierpliwej formacji, edukacji i wychowaniu. Ważniejsza od samego przestrzegania przepisów liturgicznych jest bowiem świadomość, dlaczego takie normy istnieją. Kluczem do lektury synodalnych propozycji przedstawionych papieżowi jest preambuła zatytułowana "Reforma liturgiczna Soboru Watykańskiego II". Biskupi mówią w niej o błogosławionym wpływie tej reformy na życie Kościoła. Pojawiające się czasem nadużycia są coraz rzadsze i "nie mogą zaciemniać dobra i ważności reformy, która zawiera bogactwa jeszcze nie w pełni odkryte". Jest to mocne potwierdzenie prawomocności i słuszności posoborowych przemian. Wiele osób podejrzewało, że podczas tego synodu powstanie większość skłonna ułatwić sprawowanie liturgii według przedsoborowego mszału. W tej sprawie żaden z biskupów nie zabrał jednak głosu. Owoce synodalnej dyskusji są zatem klęską dla środowisk tradycjonalistycznych. Z pontyfikatem Benedykta XVI wiązały one nadzieje m.in. na odwrócenie przemian liturgicznych, które uznają za początek kryzysu współczesnego Kościoła. Okazuje się jednak, że nawet gdyby - co uważam za bardzo wątpliwe - obecny papież chciał w tym kierunku prowadzić Kościół, napotkałby na powszechny opór. Za cytowanym wotum zaufania dla liturgicznych reform Soboru Watykańskiego II głosowało 98 proc. ojców synodalnych... Biskupi zajęli się też omawianiem konkretnych propozycji ewentualnych zmian w obowiązującej liturgii. Z góry skazane na niepowodzenie były sugestie wyraźnie odwracające kierunek odnowy liturgicznej - np. zgłaszany przez pojedynczych biskupów postulat zlikwidowania praktyki udzielania komunii świętej na rękę. Wszystkie zaaprobowane sugestie zmian wyraźnie chcą prowadzić rozwój liturgii nie wstecz, ale w głąb. Dotyczą one m.in. odpowiedniego umiejscowienia znaku pokoju, dodania aklamacji powtarzanych przez wiernych podczas modlitwy eucharystycznej czy wzbogacenia obrzędów rozesłania. "Reforma reformy" oznaczałaby zatem mądre pogłębienie obecnej liturgii, a nie powrót do tej sprzed Soboru.

Stanowczo i łagodnie

Najbardziej medialnie eksponowane tematy synodu to ewentualność wyświęcania żonatych mężczyzn na księży czy możliwość dopuszczenia do komunii świętej osób rozwiedzionych, żyjących w powtórnych związkach małżeńskich. Nad zniesieniem obowiązku celibatu dyskutowano w auli synodalnej, ale nie w ramach realizacji postulatu liberalizacji Kościoła, lecz w trosce o zapewnienie wszystkim wiernym dostępu do Chleba życia. Brak księży w niektórych regionach świata (zwłaszcza niewielkie wyspy rozrzucone na Pacyfiku, rozległe kraje Ameryki Łacińskiej) jest tak dotkliwy, że uniemożliwia mieszkającym tam katolikom regularne uczestnictwo we mszy. W synodalnych dyskusjach dominował pogląd, że głównym powodem braku księży jest nie obowiązek celibatu, lecz kryzys wiary i niekorzystne przemiany kulturowe, np. niechęć do angażowania się na całe życie. W grupach językowych uczciwie dyskutowano jednak nad postulatem udzielania święceń dojrzałym żonatym mężczyznom. Znalazł on niewielu zwolenników. W końcowych propozycjach wyraźnie stwierdzono, że tą drogą iść nie należy. Troskę o nowych księży należy zacząć od modlitwy o powołania kapłańskie i dobrego duszpasterstwa powołaniowego. Tegoroczna dyskusja wydaje mi się pierwszą poważną wewnątrzkościelną rozmową na ten temat na tak poważnym szczeblu. Atmosfera synodu wskazuje, że sprawa święceń dla żonatych mężczyzn będzie wracała w kolejnych latach. Nawet najgorętsi obrońcy obowiązkowego celibatu nie wykluczali zmiany stanowiska w przyszłości, jeśli okaże się, że nie ma innego sposobu nakarmienia ludzi spragnionych eucharystii. Charakterystyczne, że w wypowiedziach obrońców powszechnego celibatu księży obok (a czasem zamiast) stanowczego "nigdy nie można pozwolić na zmianę" pojawił się na tym synodzie ton "gdybyśmy już mieli na to pozwolić, trzeba się zatroszczyć o to, aby nie spadło zrozumienie znaczenia celibatu kapłańskiego". Nie była też kluczową sprawą tego synodu kwestia dopuszczenia do komunii świętej osób rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach małżeńskich. Momentami dyskusje na ten temat były gorące, ale synod nie zasugerował zmiany obowiązującej dyscypliny. Biskupi uznali natomiast za niezbędne zmiany w trybie pracy trybunałów kościelnych, które mogą stwierdzać nieważność małżeństwa zawartego sakramentalnie. Powinny one działać sprawnie, a także brać pod uwagę współczesne przemiany antropologiczne i ich konsekwencje w ludzkiej świadomości.

Innymi słowy, należy poważnie przemyśleć, czym jest dziś tzw. wadliwy akt woli powodujący nieważność związku małżeńskiego. Odnowionej interpretacji wymaga zwłaszcza przepis mówiący o przyczynach natury psychicznej, które uniemożliwiają podjęcie istotnych obowiązków małżeńskich. Stanowisko synodalnej większości cechuje się tu - charakterystycznym także dla pontyfikatu Jana Pawła II - połączeniem dwóch cech: doktrynalnej stanowczości i duszpasterskiej łagodności. Potwierdzając wymagający charakter nauki Kościoła, biskupi wiedzą, że mają do czynienia z ludźmi takimi, jacy są, a nie takimi, jacy powinni być.

Źródło życia

Uczestnictwo we mszy dla chrześcijanina to nie udział w magicznym akcie rytualnym. Słowa najczęściej powtarzane w auli synodalnej to "zachwyt cudem eucharystii". Oto Bóg zechciał w tak dotykalny sposób, w tak kruchej postaci, ofiarować się ludziom. Ten zachwyt może i powinien być inspiracją do codziennego życia w duchu eucharystii. Będąc świadkami przeistoczenia chleba w Ciało Chrystusa i wina w Jego Krew, uczestnicy liturgii są wezwani do przemiany swego życia. Dlatego synod mocno apeluje o dostrzeganie społecznego wymiaru eucharystii - chodzi o stosunek do ubogich, chorych, niepełnosprawnych, migrantów; chodzi o ekologię, sprawiedliwość i życie publiczne. Im mocniej kochasz, tym bardziej powinieneś siebie ofiarowywać - to jest postawa eucharystyczna, którą człowiek wierzący powinien wyrażać w całym życiu. Tym sposobem sprawa tak, wydawałoby się, wąsko religijna jak wiara w obecność Chrystusa pod postacią chleba, okazuje się mieć potężne konsekwencje. Oby rzeczywiście je miała w życiu i konkretnych katolików, i całego Kościoła. ZBIGNIEW NOSOWSKI, Redaktor naczelny miesięcznika "Więź" z nominacji papieskiej był jedynym z Polski świeckim audytorem październikowego synodu biskupów Obszerniejszą relację Zbigniewa Nosowskiego z synodu zamieści grudniowa "Więź"