publikacja 28.12.2005 13:38
Piszę tego maila, gdyż dręczy mnie kwestia absurdalnego zachowania księży.
Droga redakcjo wiary.pl Piszę tego maila, gdyż dręczy mnie kwestia absurdalnego zachowania księży. Wiadomo, że są normalni księża, ale dlaczego ludzie kompletnie nie nadający się do pełnienia tak ważnej funkcji w Kościele robią to? Księża nieraz zamiast budować Kościół i poszerzać liczbę wiernych zniechęcają ludzi, by być 100-procentowym katolikiem. Jest dużo takich, którzy w spowiedzi krzyczą na człowieka. Ich obowiązkiem jest tylko i wyłącznie wysłuchać grzechów i dać rozgrzeszenie, jeśli ktoś nie popełnił zbyt wielkich grzechów. Dlaczego więc krzyczą? Ostatnio w Wigilię poszłam do spowiedzi. Dotarłam do Kościoła o godz. 11:30. W takie święta są zazwyczaj kolejki, ale trudno, trzeba wystać. O godz. 12:00 jeden z księży wyszedł z konfesjonału i powiedział: „przerwa do 14”. Byłam bardzo zdenerwowana, bo mam daleko z Kościoła do domu. Inne osoby też się burzyły, była wielka kolejka, ale ksiądz nie zwracał na to uwagi i poszedł. Ja przepraszam... ale jaka przerwa?!?! Czyżby na obiadek?! W WIGILIĘ?!?!?!?! 2- godzinny?! Jakby musiał iść do toalety to mógł powiedzieć, że za 10min wraca. Czyżby łamał zasady, które sam powinien bronić? Jak ludzie mają brać przykład z księży, którzy w Wigilię nie potrafią wytrzymać do wieczora i w południe jedzą sobie obiadek? Z resztą nie wiem po co była ta przerwa, lecz ten ksiądz był bardzo niemiły i w ogóle nie przypominał mi (i innym ludziom) kogoś, kto ma przekazywać Słowo Boże, kto ma być świadectwem tego, iż można być dobrym i pomocnym dla bliźnich. On nie chciał pomóc ludziom chcących być rozgrzeszonymi... między innymi przez arogancję i po prostu... czyste chamstwo Polacy niechętnie chodzą do kościoła, niechętnie wierzą w czystość słów księży. Kiedy już dotrwałam do 14.00, w końcu byłam w spowiedzi... hmmm... no niby byłam... tak naprawdę się nie wyspowiadałam. Przede mną w kolejce stała moja koleżanka i kiedy wracała już w konfesjonału na ucho podeszła i powiedziała mi: „nie przyznawaj się do ciężkich grzechów”. Tak też zrobiłam, gdyż słyszałam, jak ksiądz ciągle wrzeszczał- niezależnie od tego, czy spowiadał staruszkę, czy młodą osobę, czy kogoś pobożnego czy kogoś kto pierwszy raz jest w kościele. Po prostu wrzeszczał. Podeszłam do konfesjonału, byłam bardzo zdenerwowana i przejęta tym, że na mnie też na głos przy całej kolejce ludzi nakrzyczy. I rzeczywiście zrobił to właściwie za błahostkę. Na samym początku, gdy powiedziałam, że moja ostatnia spowiedź była 3 miesiące temu, on wydarł się, że powinnam chodzić co miesiąc, nie co 3. Chciałam odwarknąć, że przykazania kościelne mówią, że przynajmniej raz do roku w okresie wielkanocnym powinno się iść do spowiedzi, lecz nie chciałam się naprzykrzać, jak najszybciej chciałam odejść z tego miejsca... chciałam wyjść z kościoła.
Zaczął mnie wyzywać od leni śmierdzących. Potem wypytywał czy chodziłam w niedzielę do kościoła, czy poszczę piątki, czy się codziennie rano i wieczorem modlę, czy w pierwsze piątki miesiąca chodzę do kościoła... Na każde pytanie usłyszał twierdzącą odpowiedź, więc nie miał się czego uczepić. Oczywiście w niektórych kwestiach skłamałam i jestem świadoma tego, że to nie była prawdziwa spowiedź, tylko obrona przed atakiem szalonego, niewyżytego księdza, dla którego ryczenie po ludziach jest przyjemnością (takie to zrobiło na mnie wrażenie). I na dodatek, gdy mówiłam o innych grzechach (po cichu szeptem tak jak to się robi), on rzekł: „czy możesz mówić głośniej?”. Wrzeszczał tak głośno, że własnych myśli nie słyszałam po to, aby mnie „ujaić” i na dodatek kazał mi głośniej mówić, żeby wszyscy ludzie słyszeli. Spowiadałam się jemu, a nie tym osobom. To było koszmarne. Nie czułam się upokorzona, ale wściekła! Dostrzegłam dopiero wtedy, że księża nie dość, że mają swoje kuchareczki, piękne plebanie i nie muszą nic robić prócz odprawiania mszy i udzielania spowiedzi, to jeszcze są takimi wyrodnymi upierdliwcami, którzy są niemili dla ludzi. I ktoś taki mówi o miłości do bliźniego... Na dodatek ksiądz mnie spowiadający wyzwał mnie od leni... ok, może jestem leń, ale niech on sam tą cechę dostrzeże u siebie. 2-godzinną przerwę potrzebował, nic nie robi przez cały tydzień, msze sobie odprawi i cały dzień sobie siedzi! Podczas gdy inni ludzie muszą ciężko pracować, uczyć się i tak ich życie jest marne. I taki ksiądz ma czelność nazywać ludzi leniami?!?! Bezczelność! Poza tym dręczy mnie pytanie, dlaczego dochodzi do sytuacji, iż niektórzy księża nie godzą się na pochówek samobójców. Oni prowadzą swoją parafię według własnych zasad, a nie według zasad Kościoła! Nie zważają na to, że ktoś, kto się zabił mógł mieć kłopoty psychiczne, mógł się załamać i nie myślał normalnie. Nie do ludzi należy zadanie sądzenia ludzi, tylko Bóg ma prawo to zrobić! I niech księża nie myślą sobie, że oni mogą... bo oni też są ludźmi, nie Bogiem. Powinno się chować samobójców i modlić się za nich, bo gdy robili ten czyn, mogli nie być świadomi tego... a ludzie żyjący na Ziemi powinni się modlić o litość boską.... księża nie mogą tego zabraniać. Dlaczego więc niektórzy to robią? Jest dużo przykładów zachowań księży, którzy robili coś wbrew prawu kościelnemu i moralnemu. Myślę, że Państwo jesteście tego świadomi. Czyny tych księży są przeciwne do ich słów, dlatego też ludzie przestają im ufać. Dlaczego nie można by było zreformować swobód księży, ograniczyć ich samowolę... jednym słowem... „przytemperować”? Pozdrawiam Redakcję wiary.pl z poważaniem Kasia K. Wypowiedzi internautów na następnych stronach
Dyskusja Witam, Nie za bardzo rozumiem dlaczego na portalu, który cenię za bardzo dobre artykuły daliście taką dziwną wypowiedź? Sezon ogórkowy, czy co? W ogóle co to za podejście do spowiedzi? Czy szanowna pani Kasia zdaje sobie choćby trochę sprawę, że jej spowiedź jest nieważna? Skąd w ogóle pomysł, żeby kłamać na spowiedzi? To po co ta spowiedź? Zabieg magiczny jakiś, czy co? Nieważne, że kłamię, formułka odklepana, spowiedź jest, czuję się dobrym pobożnym katolikiem? No dobra, raz mnie ksiądz na spowiedzi rozwalił. Była to spowiedź przedślubna. Spowiadam się, a on mi "a ile razy pani współżyła z narzeczonym?" - żadne takie nawet "przepraszam, ale muszę spytać też o sprawy seksualne" tylko z grubej rury. A ja mu na to "e, nie było okazji", bo stwierdziłam, że jak ma taką wizję świata, to mu nie będę tłumaczyć, że zachowanie czystości do momentu ślubu jest dla mnie i narzeczonego ważne. No ale, ta jedna wpadka nie sprawia, żebym się od razu obrażała na księży. Co do drugiej sprawy, tzn. twierdzenia, że ksiądz to ma luzackie życie. Mam malutki wgląd w to, co robi mój proboszcz i będąc matką dwójki małych dzieci uważam, że w porównaniu z nim mam mnóstwo luzu i wolnego czasu. Wysłuchiwanie z cierpliwością dziesiątków osób, które przychodzą mu pomarudzić na swój los i powylewać żale na kościół katolicki to tylko ułamek tego co robi. A słucha każdego, bo zależy mu na każdym, nawet takim, co na Kościół się obraził za to, że ksiądz na spowiedzi powiedział, że matka ma rację nie pozwalając na sprowadzanie sobie kochanki na noc do domu (znam takiego). Caritas, regularne odwiedziny chorych z Najświętszym Sakramentem, czuwanie nad kilkoma grupami duszpasterskimi działającymi przy parafii, pisanie artykułów... To ten drobny ułamek zajęć proboszcza, które znam. Mój proboszcz jest dla mnie autorytetem, serio. Nie posiada nawet telewizora, ma bardzo skromne mieszkanko, pozbawione jednej choć rzeczy, która byłaby luksusem. Owszem - ma komputer, bez tego już się nie da zarządzać parafią, ale nie ma np. telewizora i telewizji nie ogląda. Co mogę dodać? Nawet tego wrzeszczącego księdza z maila pani Kasi w obronę bym wzięła. W małym miasteczku (a ton listu pani Kasi wskazuje na takie miejsce zamieszkania) zwykle ludzie wiedzą co kto robi i z kim sypia. Nie dziwię się człowiekowi, któremu nerwy puszczają po wielu godzinach spowiedzi, gdy kolejna osoba żyjąca w konkubinacie spowiada się , że paciorka nie zmówiła, ale nie uważa za stosowne wspomnieć seksu pozamałżeńskiego, antykoncepcji itp. Ksiądz też człowiek. Może żyję w niezwykłym miejscu, ale wszyscy księża, których znam starają się żyć godnie i po Bożemu, nie bzykają bynajmniej swoich kuchareczek i nie jeżdżą wypasionymi samochodami. No i tyle, bo za bardzo się rozpisałam. Z poważaniem Bogna BiałeckaWitam, Jestem praktykującym katolikiem, i jeżeli chodzi o kwestię spowiedzi to muszę przyznać że natrafiłem na bardzo różnych księży w konfesjonałach. Jeden bardzo miły, drugi mniej, a jeszcze inny bardzo surowy w ocenie postępowania, podobnie jak w przypadku pani Kasi. I tutaj trzeba się zastanowić nad dwiema rzeczami: PO CO idę do spowiedzi oraz KOMU się spowiadam. Ja wiem że przystępuję do sakramentu pokuty po to aby otrzymać rozgrzeszenie, ale także wysłuchać krótkiej nauki. Nie powinno się oczekiwać że ksiądz pochwali penitenta za jego grzechy, dla mnie naganne słowa pod moim adresem w czasie spowiedzi są tym, co mnie przebudza z bylejakości i mobilizuje do szczerej poprawy. Druga sprawa - spowiadam się nie księdzu (jak tu pani Kasia stwierdziła), tylko Bogu za pośrednictwem tego właśnie księdza. I jeżeli Bóg sobie wybrał właśnie takiego pośrednika i dał mu możliwość odpuszczania grzechów, to mi nie pozostaje nic innego niż pokorne wyznanie WSZYSTKICH grzechów i wysłuchanie nauki z przekonaniem że jest to nauka Kościoła Świętego. Nie zdecydował się bym na świętokradzką spowiedź tylko ze względu na to że trafiłem na nieuprzejmego księdza . Ksiądz nie jest maszynką do udzielania pochwał i dawania rozgrzeszenia. Ma też swoje obowiązki o których pani Kasia raczej nie ma pojęcia . Wigilia jest dniem w którym ksiądz zazwyczaj odwiedza chorych, domy starców, domy dziecka, a snucie domysłów że akurat poszedł sobie na obiadek przygotowany przez gosposię, albo poleżeć, jest po prostu nietaktem i brakiem kultury, tym bardziej że tak ważnej sprawy jak spowiedź nie powinno się odkładać na ostatnią chwilę. I nie do pani Kasi należy ocenianie co jest a co nie jest obowiązkiem księży. Równie dobrze mogła pani iść do innego księdza a nie czekać na tego "nieuprzejmego", pisze pani przecież że wyszedł jeden z księży... Trzeba by się też zastanowić nad tym, czym jest spowiedź, sakrament pokuty. Otóż jest to odpuszczenie grzechów, darowanie winy. Jestem pewien, że jakby pani Kasi bank chciał darować kredyt w wysokości chociaż trzech tysięcy złotych, nie byłaby oburzona czekaniem "aż dwóch godzin" gdyby dyrektor banku poszedł na obiadek, ale raczej stałaby do skutku z nadzieją że oto daruje się jej dług. A tu Bóg daje nieporównywalnie więcej - daje Swoje Przebaczenie, daje ŚWIĘTOŚĆ. Tak więc rada ode mnie dla pani Kasi - pomyśleć w duchu pokory nad tym kim jest Bóg, czym jest grzech i co to jest spowiedź. Moim zdaniem ten list nie powinien się tutaj znaleźć. Pozdrawiam - Piotr
Ich obowiązkiem jest tylko i wyłącznie wysłuchać grzechów i dać rozgrzeszenie, jeśli ktoś nie popełnił zbyt wielkich grzechów. A skąd Pani Kasia wie co jest "ich" obowiązkiem skoro sama nie wie co jest jej obowiązkiem. "Świętymi bądźcie bo i ja jestem święty" mówi Bóg. A Pani woli palić Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Też trafiłem na księdza, który wprost wysyłał mnie do psychiatry tak głośno, że chyba wszyscy słyszeli, a inny oznajmił wprost nie mogę udzielić rozgrzeszenia. Były to spowiedzi wyjątkowe, które stanowiły całkowity zwrot ku Bogu w moim życiu. Może Pani Kasi przydałby się taki o.Pio który powiedziałby jej grzechy, albo wygonił z konfesjonału w celu szczerego nawrócenia. A tak znowu ZABIŁA PANI CHRYSTUSA. JAK DŁUGO JESZCZE Czaruś
Witam! Pozwolę sobie i ja zabrać głos w tej coraz ciekawszej dyskusji nt. księży. …Ja chciałbym powiedzieć Pani Kasi następującą rzecz: rozumiem Pani żal, złość, wzburzenie, zniechęcenie. Ale proszę nie myśleć, że wszyscy księża są tacy. To jakaś zagubiona owca, za którą proponuję się pomodlić. Wiem, że jest Pani zraniona – ale błagam, proszę nie wyciągać pochopnych wniosków. Kościół to święta nierządnica. Proszę mieć to na uwadze. A tak na marginesie - według mnie, w seminariach duchownych powinien być kładziony większy nacisk na naukę teologii sakramentu pokuty, ogólnie na teologię życia wewnętrznego. Nie od rzeczy byłoby też uczenie kleryków przynajmniej podstaw psychologii (ogólnej, społecznej). Obawiam się, że za bardzo uczy się alumnów dogmatów, prawa kanonicznego, teologii – i choć są to rzeczy o znaczeniu fundamentalnym – to przecież po co komu ksiądz z suchą znajomością dogmatów, przykazań, praw, nakazów, przykazań itd.? Ludzie potrzebują dziś DUSZPASTERZY a nie urzędników kurialnych tudzież parafialnych. Wzorem niech będzie sługa Boży Jan Paweł II… Co mogę poradzić Pani Kasi? Pani Kasiu, na przyszłość proszę udać się do innego księdza do spowiedzi. Jest wielu wspaniałych kapłanów. Proszę się rozejrzeć po parafii swojej lub sąsiedniej, a najlepiej niech się Pani uda do jakiegoś zgromadzenia – świetnymi spowiednikami są np. dominikanie, jezuici, franciszkanie, benedyktyni, kapucyni, karmelici bosi… Proszę popytać znajomych. Na pewno Pani pomogą. A ja pamiętam o Pani w modlitwie:)! Proszę niech Pani nie traci nadziei w to, że są święci kapłani! J Bo oni są, tylko trzeba ich znaleźć!! A do poprzedniej wypowiedzi pewnego Pana, w której pojawiło się stwierdzenie, czemu ten mail znalazł się w portalu. Proszę Pana, niech Pan się dobrze zastanowi nad tym, co Pan napisał. Nie wolno nam, wierzącym, zamykać się na problemy ludzi – także te, które są dla nas bolesne i niewygodne! Brawa za odwagę i decyzję dla redakcji portalu wiara.pl, którą w tym miejscu pozdrawiam i gratuluję świetnej strony! Piotr
We wszystkich wcześniejszych wypowiedziach, jak również w zachowaniu księdza wyczuwam jakiś przerost emocji. Domyślam się, że ksiądz spowiadający w Wigilię nie traktuje wiernych tak jak tych, którzy przyszli do spowiedzi wcześniej. Mnie szczerze mówiąc, jeśli już byłam w spowiedzi "na ostatnią chwilę", to zdarzyło mi się odwalenie spowiedzi ze strony księdza. Wymieniam grzechy i zaraz słyszę pukanie. Dziewczyna, która została tak potraktowana w spowiedzi na pewno czuje się bardzo źle i wymyśla na księży bez zastanowienia. W rozmowach z księżmi raczej spotykam się z tym, że dziwią się ludziom z takiej drobiazgowości jak nieprzestrzeganie postu piątkowego. Na pewno zachowanie księdza na pochwałę nie zasługuje, choć w Wigilię na pewno jest dużo innych zajęć niż dwugodzinny obiadek. Księża są bardzo różni, tak jak wiele mają różnych zadań. Niektórym wyjątkowo nie udają się kazania, niektórzy kompletnie nie nadają się na spowiedników, inni mają powołanie do prowadzenia katechez, ale praca w parafii wymaga od nich, aby robili wszystko. Pani Bogna - autorka poprzedniej odpowiedzi też dała ponieść się emocjom. Wiadomo, że księża leniami nie są, ale dlaczego od razu pisać, że list rozgoryczonej Kasi w ogóle nie zasługuje na publikację na stronach portalu? Autorce listu życzę spowiedzi w spokojniejszym okresie, być może w innej parafii, gdzie trafi na księdza lepiej przygotowanego do spowiedzi. I żeby dziwne zachowanie niektórych księży nie miało wpływu na dojrzewanie do bycia, jak to Pani określiła 100-procentowym katolikiem. Marta K.
Szanowni Państwo Przeczytawszy tekst pani Kasi, a takze Państwa odpowiedzi, powstało we mnie pytanie: czy tak trudno przyjąć doprawdy w naszym szczerze żyjacym wiarą, katolickim społeczeństwie, krytykę osoby kapłana? Czytając katolickie strony, niejednokrotnie odnoszę wrazenie, ze oczekuje się w nich niekończącego się "uniebienia" naszej eklezjalnej codzienności, zamiat stąpania twardego po ziemi? A to znaczy, że - wprost pisząc- tak jak świnią potrafi być "pobożna" osoba świecka (i raczej nikt się nie burzy na forum), tak i może sie nią okazać ksiądz (bo co go wyróżnia od innych, to tylko jego kapłańskie "powołanie", nie uwalniające go od ludzkich przywar)... I po co więc tyle świetęgo wzburzenia? Tym bardziej, że z tekstu Kasi nie wynika krytyka "księdzowości jako takiej", nie trącą jej słowa, tak wszechobecnym dziś antyklerykalizmem, ale są zapytaniem: DLACZEGO, pewni ludzie, podejmując się tego trudnego zadania, idą na łatwiznę, nie wkładają wysiłku w budowanie zdrowych relacji, dają sią ponosić emocjom (co jest oznaką pewnego braku dojrzałości, nad którą każdy(!) musi pracować, nie tylko ksiądz). Co znaczy Państwa uwaga, że taki tekst (Kasi) w ogóle nie powinien sie znaleźć na portalu? Czy doprawdy mamy się tylko głaskać po naszych aureolkowych główkach? Mawiamy, że prawda broni się sama. Tak samo dobre czyny, same dają o sobie świadectwo. I jesli jeden czy drugi z respondentów Kasi trafił na dobrego ksiedza, niech Bóg będzie w tych kapłanach uwielbiony. Ja sam znam wielu (bardzo wielu) kapłanów, z których każdy jest człowiekiem godnym zaufania. Ale znam też paru, których traktuję z przymrużeniem oka, pomny na to że są tylko ludźmi. Na krytykę kapłana, nie trzeba od razu reagować niepotrzebną, temu kapłanowi obroną. Krytyka odnosi się do zachowania osoby, a nie do jej funkcji. Jesli ktoś nie szanuje drugiej osoby, i krzyczy, to obojętne czy jest księdzem czy świeckim, może on słusznie jawić sie nam jako zwykły cham, pozbawiony kultury. O tyle tylko gorzej, w przypadku osoby siędza, że jak praktyka pokazuje, zachowanie takiego księdza, często staje podstawą do oceny "kapłaństwa" jako takiego. Ale tego nie dostrzegam w liście Kasi. Wręcz przeciwnie - kapłaństwo jawi się jej jako stan, któremu chce ona zaufać. Tym bardziej rażące są dla niej pewne doświadczenia. Świeccy oraz księża, potrzebują uczyć się wrażliwości wzajemnej. My wszyscy - jako ludzie, jako chrześcijanie - powinniśmy się tego uczyć, i wsłuchiwać się nieustannie w Głos serca, odnajdywać tam ślady Ducha Bożego. Wtedy na pewno będzie łatwiej: księżom pełnić ich posługę, świeckim być wyrozumiałym dla księży. Ale chamstwa i zakłamania (kochanka księdza jest takim samym złem moralnym, jak kochanka świeckiego chrześcijanina; lenistwo księdza nie jest "grzeszniejsze" od lenistwa świeckiego" etc) nie tolerujmy u żadnej ze stron. Krzysztof B.
Przeczytałam list Pani Kasi K do Redakcji portalu Wiara Z jednej strony rozumie zdenerwowanie autorki listu – bo przychodzi się do Kościoła, mnóstwo ludzi w kolejce do spowiedzi, a Ksiądz na 2 godziny wychodzi z konfesjonału na przerwę. Z tego co przeczytałam chyba Pani Kasia zdaje sobie sprawę że jej spowiedź jest nie powiedziałabym nieważna – bo jeśli ksiądz udzielił rozgrzeszenia to ważna ale powiedziałabym raczej że nieszczera. Z własnych obserwacji czy to u siebie w parafii czy w ościennych przed świętami, ważnymi uroczystościami ludzie tłumnie kroczą do konfesjonałów. Chociażby z wypełnienia przykazań kościelnych – kierują się zasadą raz w roku. Jednak o świętach nie dowiadujemy się z dnia na dzień wiemy o tym. Rozumie ludzi którzy nie maja możliwości z wcześniejszego (w czasie) przystąpienia do sakramentu pokuty i zostają im tyko dni ostatnie Wigilia, Wielka Sobota etc. Z drugiej strony dziwię się, że tam gdzie była Pani Kasia spowiadał tylko jeden Ksiądz bo tak to zrozumiałam. Zrobił sobie przerwę i trzeba było czekać 2 godziny. Z reguły nawet w malutkich parafiach gdzie jest jeden Ksiądz zaprasza się księży gości by pomogli w pełnieniu posługi sakramentu pokuty. Zastanawia mnie ten fakt Staram się tez zrozumieć tych księży. Przez tyle dni (tzn. cały czas pełnią posługę spowiednika), ale w czasie przedświątecznym ludzie „masowo” przystępują do sakramentu pokuty. Więc statystycznie taki Ksiądz więcej czasu spędza w konfesjonale. To jest też tylko człowiek i nie jest ze stali ani żelaza ileż można słuchać prawie tych samych grzechów, notorycznie powtarzanych przez kolejnego i jeszcze kolejnego penitenta…?? To tak jak słuchanie jednego nagrania non stop Wiem, wiem ktoś powie ale kapłan powinien być cierpliwy…etc Nie zapominajmy o tym że my penitenci jak i kapłani – spowiednicy jesteśmy tylko ludźmi i aż ludźmi Szanujmy siebie Podpisano: człowiek
Trochę todziwnie, że redakcja Wiary zamieściła ten list a może i dobrze bo: w treści listu brak jest jakiejkolwiek pokory - 1. dziwne podejście Pani Kasi do Spowiedzi św.-przecież to sam Chrystus rozgrzesza - i wtedy jest ważna gdy sie mówi o wszystkich przewinieniach 2. dlaczego w Wigilie spowiedz Pani Kasiu, czyż nie było rekolekcji albo spowiedzi przedświątecznej w Parafii, albo w miejscowości gdzie Pani się uczy? 3. Niezrozumiałe pretensje do nieobecności księdza przez 2 godziny, a może wtedy miał zaplanowane spotkanie ze swoją matką albo najbliższą rodziną? Przykry list , bo z jednej strony chce Pani Kasia przedstawić siebie jako kryształowego katolika nawracającego się przed świętami a z drugiej całkowita ignorancja i brak zasad wychowania, pycha, nieład w zyciu, brak dobrych manier - chociazby w stylu wypowiedzi bardzo często używanie pospolitych słów i określenie człowieka starszego mianem " on" awe
Wniosek jest tylko jeden - słuszna jest zasada żeby nie chodzic do spowiedzi w wigilie . Jest to dzień gorączkowych przygotowań przed świątecznych, nawet sklepy są czynne krócej, więc i księżom należy się jakaś ulga w ten dzień. Z moich obserwacji wynika, iz (przynajmniej w mojej parafii) księża są bardzo zapracowani. Na spowiedź jest czas przez cały adwent. Ponadto do spowiedzi nalezy sie odpowiednio przygotować i przystępować z odpowiednim nastawieniem. (Patrze pięć warunków dobrej spowiedzi) Tego nastawienia ani śladu nie widać w wypowiedzi niefortunnej wigilijnej penitentki. Chyba szkoda że upubliczniono tak żałosny tekst. Maria B.
Jest tylu reforamtorów Kościoła ale reformatorów własnego sumienia to jest niestety mało. co tu dużo mówić - jeżeli Ksiądz popełnia błąd to należy go natychmiast ukamienować i wysłać do piekła ale jeżeli TY popełaniasz błąd to należy Cię zrozumieć, wytłuamczyć, wybaczyć i nie pytać o nic bo to jest już poważne przekroczenie kompetencji - czy tak???? Spowiedz to bardzo delikatna i powiedziałabym nawet intymna kwestia i jeżeli podczas tego spotkania Ksiądz podniesie głos lub nakrzyczy to napewno jest to niemiłe i budzi lęk a może nawet i gniew ale nie ma co tak przeżywać tej kwestii - poprostu zmieniam spowiednika a ze spowiedzią nie czekam do ostatniej chwili tylko staram sie znaleźć czas kilka dni przed Świętami. Można by o tym dużo pisać jak i kiedy sie spowiadać. Na koniec chcepowiedzieć jeszcze żebyśmy przestaliwidzieć tylko błędy i grzechy innych a zobaczyli najpierw swoje i zaczęli zmieniać Kościół i świat od siebie a nie od np Księży. Co można jeszcze powiedzieć, dodac do tego o zostało już powiedziane?? Chciałabym teraz usłyszeć zdanie pani Kasi, bo napewno przeczytała wszystkie te komentarze względem swojego maila(?). Pani Kasiu droga, niech sie pani nie zraża tym co Panią spotkało podczas spowiedzi. Niech pani poszuka innego spowiednika i jak najszybciej do niego pójdzie i powie o tym co sie wydarzyło podczas ostatniej spowiedzi która jest nieważna z racji świadomie zatajonych grzechów. To w tej chwili jest najważniejsza sprawa,a nie to jaki jest ksiądz po co poszedł i gdzie i z kim itd. Niech w tej sprawie pani myśli tylko o sobie i o dobrym spowiedniku. Nie jest dobrze odkładać spowiedzi na ostatnią chwile, bo wtedy wkrada sie właśnie taka nerwowość i pośpiech i niepotrzebne emocje. A co do zamieszczania tego typu problemów na stronie WIARY to jestem za ponieważ można wiele spraw wyjaśnic, wyprostować i nauczyć sie. No bo przecież ze znajomymi czy przyjaciólmi rozmawiamy na różne tematy, także trudne i nieprzyjemne. Pozdrawiam i czekam na wiadomości od Pani Kasi Agnieszka
Szczęść Boże! Uważam, żę powinno się poruszać wszelkie interesujące tematy, problemy, itd. Jeżeli ktoś pragnie dobrej spowiedzi to można poprosić kapłana wybranego przez siebie, aby był stałym spowiednikiem i umawiać się z nim na spowiedź świętą. Także podczas przystępowania do sakramentu pokuty w "zwyczajny" sposób zachęcam, aby to czynić w czasie, gdy nie ma kolejek przed konfesjonałem, bo wtedy kapłan nas spokojnie wysłucha, poradzi i porozmawia. Natomiast w sytuacji natłoku penitentów jest na ogół pośpiech w spowiadaniu, nerwowa atomosfera, itd. Pozdrawiam! Andrzej J.
W ramach pewnego dodatku: Godziny spowiedzi są zwykle podawane z pewnym wyprzedzeniem - wiadomo więc od której godziny do której trwa sprawowanie sakramentu. Dla przykładu - u nas w parafi przerwa była od 11:00 do 14:00 w tym czasie od 11:00 do 12:00 - byłem w Domu Pomocy Społecznej spowiadając tamtejszych pensjonariuszy od 12:00 do 13:00 - na spotkaniu opłatkowym z Dziećmi Maryi o 13:00 - z Komunią i Namaszczeniem u chorej o 13:30 - zjadłem posiłek tak więc wyglądają owe "obiadki" księży a to, że niektórzy ludzie mają ważniejsze sprawy - takie jak sprzątanie, zakupy w hipermarketach, strojenie choinki i wiele innych rzeczy, natomiast spowiedź zostawiają na ostatnią chwilę, nie zainteresując się nawet w jakich godzinach się ona odbywa - kończy się zazwyczaj kolejkami, zdenerwowaniem i tego typu komentarzami o "obiadkach" ks. Adam Sekściński
Witam serdecznie.Tak się składa, że sam jestem kapłanem i ostatni tydzień spędziłem właściwie "za kratkami" :). Od razu na początku chcę zaznaczyć, że nie popieram zachowania owego księdza, który, jak to napisała pani Kasia - "wrzeszczał w konfesjonale" - jest ono co najmniej nieodpowiednie.Nie mogę jednak się zgodzić również w wypowiedzią pani Katarzyny.Może warto sobie uświadomić, że: 1. Spowiedź we Wigilię, nie jest najwłaściwsza. Na przygotowanie się do świąt Narodzenia Pańskiego mamy cały Adwent. Odkładanie spowiedzi na ostatnie chwile przed świętami może świadczyć, o pewnym niezrozumieniu istoty tego sakramentu i niedocenieniu łaski spotkania z przebaczającym Chrystusem (nie jest On dla mnie kimś najważniejszym), a także z pewną niewiarą w łaskę sakramentu ("bo znowu nagrzeszę"). 2. Co więcej, siedząc w konfesjonale, słuchając tych spowiedzi, po prostu wpadałem w przygnębienie - bo wielu penitentów, szczególnie właśnie tych wigilijnych przychodziło do sakramentu nieprzygotowanych, po pół, czy ponad pół roku przychodzą do sakramentu nie zrobiwszy nawet rachunku sumienia. Jako kapłan stawałem wtedy wobec problemu, odesłać tę osobę, by się przygotowała, czy też narazić godność sakramentu i udzielić rozgrzeszenia. Nikomu nie życzę takiego dubium. 3. Wielu penitentów wigilijnych przychodzi do spowiedzi "przy okazji" - jestem na zakupach, no to jeszcze do spowiedzi. 4. Ksiądz nie spowiada tylko w dzień wigilii, ale przez cały mijający tydzień. I proszę też zrozumieć, że w tym czasie chodził jeszcze do szkoły, miał spotkania z grupami itp. itd. (w każdym razie, tak to wyglądało w moim przypadku). Tydzień przedświąteczny jest po prostu tygodniem wyrwanym z życiorysu. 5. Sam zwyczaj spowiadania się we Wigilię, dla mnie jest niezrozumiały. W moim domu rodzinnym rano i popołudniu trwają ostatnie przygotowania do Wieczerzy, i nie ma czasu na stanie w kolejkach, po dwie trzy godziny. Wystarczy pójść do spowiedzi TYDZIEŃ wcześniej i uniknie się kolejek, zdenerwowania, zmęczonego i wnerwionego księdza... Nie broniąc zachowania kapłana, pokazuję jednak kilka może niezbyt składnych myśli, niejako z drugiej strony. Myślę, że warto je uwzględnić. Życzę ciągłego odkrywania na nowo piękna sakramentu pokuty. Pozdrawiam wszystkich czytelników i redaktorów portalu wiara.pl x. Marcin
Przepraszam za tego księdza! Sam jestem kapłanem, od 14 lat.Naprawdę nie powinno się to zdarzyć i nie ma co usprawiedliwiać jego postępowania. Jeśli musiał wyjśc , to na krótko,albo znaleść zastępcę, jeśli miał wyjść na dłużej. Ludzie czekają do spowiedź, a więc trzeba dla tych ludzi poświęcić swój czas, ofiarować im siebie,mimo zmęczenia, niezjedzenia obiadu,naprawdę u mnie w parafii tak robimy. Są jakieś priorytety! Posługa w konfesjonale jest trudna i męcząca, ale przecież to tylko kilka dni w roku, gdy ludzie oblegają konfesjonały, więc ma rację Kasia,ze nie przemęczamy się zbytnio ( no, może katecheza w szkole). Po drugie nie powinien krzyczeć, jesli juz zadaje pytanie, winien zrobic to delikatnie, a tak na marginesie najważniejsze słowa w spowiedzi to słowa rozgrzeszenia, natomiast tzw. nauka spowiednika jest świadectwem jego świętości,wiary, modlitwy, albo wyrazem jego zmęczenia, frustracji, ludzkiej słabości, która może zgorszyć niż pomoć w nawróceniu penitenta. Pozdrawiam ks. Stanisław PS. Dobrze,że tentekst się pojawił!
Księża też ludzie, a przed świętami, jak wszyscy są szczególnie zapracowani i przemęczeni. Stąd, uważam, wynika złe zachowanie spowiednika. Nie pochwalam tego, ale postawy Pani Kasi ani jej koleżanki także nie pochwalam. Dlaczego spowiedź w ostatnim momencie, jakby rzutem na taśmę, bo tak trzeba na święta? A gdyby to zrobić wcześniej, spokojnie i bez kłamstwa? Na pewno kapłan byłby spokojniejszy, bo nie musiałby myśleć o jeszcze innych sprawach, które trzeba przygotować na Święta, by było dobrze, miło i po Bożemu w te dni w Parafii. A i penitentce byłoby bardziej komfortowo spowiadać się bez naporu kolejnych penitentów zdenerwowanych, śpieszących się i napierających na konfesjonał. Nie musiałaby kłamać, przez co popełniła spowiedź świętokradzką i w całości trzeba ją powtórzyć. (lepiej by było gdyby takiej spowiedzi nie odprawiała, bo nie byłoby tak strasznego grzechu świętokradztwa a po świętach też można przystąpić do spowiedzi i to równie ważnej jak przed Świętami a w przypadku P. Kasi byłaby to spowiedź pełnowartościowa a nie erzac i to oszukany. Nie można tak oszukiwać swego sumienia - termin spowiedzi nie jest ważny, ale jej ważność jest bardzo istotna.) Zaś za kapłanów, w tym za spowiedników szczególnie, należy się modlić i z nimi współpracować a nie im życie utrudniać i tylko od nich wymagać (często nie wiadomo czego). Na pewno każdy Parafianin zna rozkład pracy swoich kapłanów i wie dobrze kiedy można spokojnie skorzystać z ich posługi. Tego życzę wszystkim kapłanom, żeby mieli rozumiejących ich Parafian i Parafianom, by mieli czytelnych (dobrze zorganizowanych) Duszpasterzy. Szczęść Boże. Henryk R.
Witam wszystkich serdecznie. Cieszę się, że w tej dyskusji zabrali głos księża. Dzięki temu mit, dotyczący życia kapłanów, został obalony. Myślę, że takich rozmów powinno być i więcej i powinny odbywać się częściej. Można w ten sposób wiele wyjaśnić, jak i wiele zrozumieć. List Kasi do redakcji wiary odebrałam jako podzielenie się problemem z przyjaciółmi. Dobrze się stało, że napisała o tym, dobrze, że miała do kogo się z tym zwrócić. Jest on przepełniony żalem i smutkiem, ponieważ spotkało ją coś nieoczekiwanego i przykrego zarazem. W odzewie padły słowa i serdeczne, wskazujące drogę rozwiązania kłopotu na przyszłość, jak i słowa szorstkie - "nie lubimy mieć problemów". Jest to cecha dojrzałości (bądź jej braku) nie tylko chrześcijańskiej, ale dojrzałości wogóle. Krytyka sama w sobie nie jest złem, jest ona konieczna dla rozwoju człowieka. Pytanie, jak podchodzę do słów krytyki i jak ją odbieram? Bo jeżeli wywołuje we mnie falę negatywnych emocji, to może lepiej jest wtedy pomilczeć...? Serdecznie pozdrawiam. Anna
Przykre jest to co pisze pani Kasia... Moim zdaniem to należy jej jedynie współczuć i modlić się za nią. Ta osoba po prostu nigdy nie doświadczyła Miłości Boga, nie zdaje sobie sprawy z tego jaka moc i radość płynie z pojednania z Chrystusem niezależnie od tego jaki ksiądz siedzi "za kratkami". Co nie zmienia faktu, że kapłan, który musi przed świętami wyspowiadać długą kolejkę penitentów, a na dodatek jeszcze spełnić masę innych obowiązków nie jest w stanie poświęcić odpowiednio dużo czasu każdej osobie, nawet jeśli bardzo by tego chciał. Jednak wina leży tu nie po jego stronie, ale po stronie takich jak pani Kasia, która o potrzebie pojednania się z Bogiem przypomniała sobie w ostatniej chwili... Oczywiste jest że zniecierpliwienie i zdenerwowanie wpłynęły na spojrzenie na księdza i jego zachowanie. Jednakże jeżeli na prawdę zależałoby jej na spowiedzi poszła by wcześniej, albo poprosiła kapłana o rozmowę. Niestety wiem, że wielu moich znajomych idzie do spowiedzi celowo na ostatnią chwilę, żeby było krócej i cieszą się że ksiądz "wypuszcza" ich bez nauki i "nie czepia się". Radzę pani Kasi zastanowić się czy przypadkiem nie o to jej chodziło. Mam nadzieję że czytając wypowiedzi innych ludzi oraz księży pani Kasia zastanowi się nad swoim zachowaniem. Jezus na pewno wybaczy jej to jeśli tylko zdobędzie się na tyle pokory aby przyznać się do błędu, wzbudzić sobie żal i wrócić do konfesjonału. Jezusek czeka i tęskni, a czas Jego narodzn jest wspaniałą okazją aby pojednać się z Nim i zobaczyć ogrom Miłości wypływający z serduszka Nowonarodzonej Dzieciny :) Z modlitwą Ola K.
Witam! Ja także pragnę zabrać głos w przedmiotowej sprawie. W tym miejscu wyrazy wielkiego uznania dla twórców portalu, za zamieszczenie wypowiedzi Kasi, która została potraktowana przez spowiednika w ten, a nie inny sposób. Nie wydaje mi się, żeby celem tegoż portalu było przedstawianie samych zalet i doskonałości nas katolików, gdyż byłoby to obłudą, ale również pokazywanie naszych wad, błędów zarówno katolików świeckich jak i duchownych, aby je stopniowo eliminować i wspónie dawać świadectwo PRAWDZIE! Jestem katolikiem, mam prawie 40 lat, w mojej rodzinnej parafii za mojego żywota pracowało już około 40-50 księży, poprzedni ksiądz proboszcz mając tzw. "układ" w kurii potrafił zmieniać księży wikariuszy nawet co pół roku, a wymieniał moim skromnym zdaniem, jak również zdaniem innych wiernych, tych najlepszych kapłanów, w dosłownym tego słowa znaczeniu, a pozostawiał tych, którzy jemu odpowiadali. Nie ważne było w tym momencie żadne dobro obiektywne Ludu Bożego! Liczyła się tylko własna, prywatna wizja i wygoda. Można by postawić w tym miejscu pytanie: Czy nikogo w kurii nie zastanowiło przez tyle lat dlaczego tak się dzieje? A może nie należy się zastanawiać? Ktoś z Was, kochani pisał o konieczności przeprowadzenia reformy w Kościele i chyba czas ku temu najwyższy. Zanim dojdę do sakramentu pokuty, jeszcze kilka uwag i przemyśleń. 1. Nie wiem jak w innych diecezjach, w naszej kapłan idący na pieszą pielgrzymkę lub jadący np. na oazę, czyni to w ramach własnego urlopu wypoczynkowego!!! Nonsens. Jeden jedzie na wczasy, a drugi zasuwa w ramach swojego urlopu, gdyż jest porządnym kapłanem! Ciekawe kiedy braknie księży idących w pielgrzymce, jadących na oazę... 2. Jedni z naszych kapłanów jeżdżą dwa razy do roku na urlop, a inni ani razu. Powód: brak zastępstwa, brak funduszy... 3. Jedni kapłani śpią na wodnych łóżkach, jeżdżą wypasionymi furami, a inni zastanawiają się czy kupić chleb czy węgiel na zimę? Jeżeli nie ma jedności pomiędzy kapłanami to jak budować ją pomiędzy duchowieństwem a laikatem? Przykłady można by mnożyć, ale nie w tym rzecz. Reforma, a przynajmniej ta w postrzeganiu przez nas świeckich i przez duchownych Kościoła i jego części składowych jest konieczna!!! Kościół to nie jest prywatny folwark, a kapłani są z ludu i dla ludu!!!!!!!!!!!! Jeżeli zaś chodzi o spowiedź, dla mnie jest ona bardzo ważnym sakramentem. Spotykałem w swoim życiu różnych spowiedników, ale pozostawałem na tyle na ile to było możliwe przy tych, którzy wytykali mi moje grzechy, pouczali oraz zachęcali do poprawy. Porzucałem spowiedników, którzy nie odnosili się do moich grzechów oraz tych, których pouczenia brzmiały za każdym razem dziwnie tak samo. Porzucałem również tzw."akordzistów-stukaczy". Nie do nas dzięki Bogu, należy ocena zarówno Kasi jak i spowiadającego Ją kapłana. Zadaję sobie jedynie w tym miejscu abstrakcyjne pytanie, gdyby Kasia nie spowiadała się np. od 10-ciu lat i łaska Boża zadziałała akurat w wigilię Narodzenia Pańskiego, a co za tym idzie zapragnęła pojednać się z Bogiem, to czy można na Nią krzyczeć i Ją wyzywać. Wszyscy przecież jesteśmy grzesznikami, ale to Chrystus uzdrawia nas w sakramencie Pojednania, a czas na to zawsze jest odpowiedni. Skoro zaś Ona i inni czekali na kapłana dwie godziny to najprawdopodobniej zależało im na tym pojednaniu. A z kolei kapłan nawet ten najbardziej zmęczony, zabiegany a nawet poddenerwowany może grzecznie powiedzieć, że przerwa spowodowana jest tym, czy tamtym i byłoby po problemie. A tak na marginesie mój przyjaciel kapłan spowiadający przez 4 godziny, bez przerwy przeprosił penitentów i zrobił sobie 10-cio minutową przerwę, podczas której poprosił dwóch swoich młodszych współbraci siedzących w swoich pokojach przed telewizorami do pomocy przy spowiedzi, aby penitenci stracili mniej czasu i aby jemu ulżyli w posłudze. Ekekt Jego prośby - spowiadał sam przez kolejne 2-3 godziny! Na koniec pragnę podziękować Panu Bogu za ks.A.H. oraz za wszystkich świętych kapłanów i świeckich, których stawia na naszej codziennej drodze życiowej. Jednocześnie proszę o uświęcenie pozostałych z nas. Módlmy się za siebie nawzajem, ale także upominajmy. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Jarek
Jestem księdzem. Starym księdzem i starym proboszczem. Podoba mi się ta dyskusja i wypowiedzi uczestników, na ogół bez agresji, choć pełne emocji Przed Świętami spowiadałem przez kilka dni przeciętnie po ok. 250 osób dziennie. Zazdrościłem tym z Zachodu wprowadzenia "spowiedzi generalnej" i - po odpowiednim przygotowaniu - możliwości udzielenia rozgrzeszenia ogólnego, bo tak "na oko" jedynie jeden na dziesięciu spowiadających się traktuje ten Sakrament poważnie i wymaga większej uwagi spowiednika. M.in. pytań konkretyzujących pewne sytuacje. Przypuszczam, że - w przypadku tej pani, proboszcz na samą wigilię "najął" do spowiadania jakiegoś - może i zdefektowanego - księdza, bo wigilia to nie jest odpowiedni dzień, aby iść do Spowiedzi. Kiedy ta kobieta miała czas dla rodziny, na przygotowanie wieczerzy, zrobienir fryzury itp. gdy prawie do wieczora warowała przy konfesjonale i narastała w niej złość i agesja, a przecież tydzień wcześniej był przy konfesjonale był luz i wygoda. Myśmy w Przemyślu ustalili, że przez cały niemal tydzień od 20 grudnia spowiadamy od 6.00 do 12.00 i od 14. do 18,00. A w wigilię zamykamy kościoły o godz. 12.00 Myślę, że zrobiliśmy słusznie. Pozdrawiam wszystkich Stary proboszcz
Wiele już napisano w tej sprawie. Myślę, że sporo jest racji w wypowiedziach przedmówców. Mnie się podobało, to, że Kasia o tym napisała.
Po mimo żalu nie jest jednak osobą "obojętną", oczekuje zrozumienia i czeka na odpowiedz. Może to, co napisała wynika z troski o Kościół i tego nie można wykluczyć.
Wszyscy, wszystkich stale krytykujemy zresztą wszędzie i od zawsze, jest to normalne, że widzimy swoje racje i one są dla nas najważniejsze, bo jak się mówi, bliższa jest koszula ciału niż płaszcz.
Tutaj też, Kasia krytykuje księdza, my Kasię i właściwie ten temat z możliwością wypowiedzenia się, też oczekuje na "opinie", które są jakby nie patrzeć pewną formą krytyki.
Kasi refleksje rodziły się dwie godziny, pod wpływem wzburzenia i z tym pozostała na święta i po świętach.
Skrytykowany ksiądz pewnie zostawił ludzi z kolejki z podobnych powodów