Ekumeniczny Benedykt XVI

Rzeczpospolita/Tomasz P. Terlikowski/a.

publikacja 13.01.2006 08:49

Niezwykle przyjazna postawa rosyjskiego prawosławia wobec nowego papieża także pozwalała mieć nadzieję na szybkie ekumeniczne postępy - napisał w Rzeczpospolitej Tomasz P. Terlikowski.

Będę służył jedności chrześcijan - to zapewnienie z wygłoszonego po łacinie pierwszego przesłania nowego papieża jest wcielane w życie. Ekumeniczna droga Kościoła pod przewodnictwem Benedykta XVI otrzymuje nowe impulsy, zdecydowanie zmieniają się akcenty prowadzonych dialogów. Ekumeniczne powitanie nowego papieża nie było specjalnie ciepłe. Oficjalne komunikaty w większości były wprawdzie pełne miłych słów, jednak poza nimi pojawiały się mniej oficjalne i zdecydowanie nieprzychylne komentarze wiodących hierarchów Kościołów i wspólnot protestanckich, w których nie sposób było się dopatrzyć choćby śladu życzliwości. Prezydent reformowanego Zjednoczonego Kościoła Chrystusa ze Stanów Zjednoczonych ks. John Thomas w swoim oświadczeniu wprost stwierdził, że jest "osobiście rozczarowany" nowym biskupem Rzymu. - Nowy papież trwał w określaniu statusu Kościołów protestanckich w sposób, który był nie tylko nieczuły, ale i poniżający - podkreślił Thomas i dodał, że zdaniem wielu ekumenistów Benedykt XVI jest "sztywny, konserwatywny i konfrontacyjny". W podobnym duchu wypowiedział się anglikański biskup Oxford Richard Harries. - Jestem rozczarowany tym wyborem. Większość katolików na świecie jest młoda, biedna i płci żeńskiej, dlatego uzasadnione jest pytanie, czy 78-letni Europejczyk z Zachodu jest najlepszym wyborem - zaznaczył. Ten nieprzychylny ton został jednak dość szybko przełamany. Zdecydowana deklaracja Benedykta XVI, że Kościół pod jego przewodnictwem nie zamierza schodzić z drogi ekumenizmu, a także skierowane w pierwszych dniach pontyfikatu pozdrowienia do francuskich protestantów sprawiły, że zmieniła się treść wystąpień hierarchów. Zaczęto przypominać, iż nowy papież jest wybitnym znawcą Lutra i przyjaźni się z wieloma czołowymi protestanckimi teologami Niemiec. Początkowa niezwykle przyjazna postawa rosyjskiego prawosławia wobec nowego papieża także pozwalała mieć nadzieję na szybkie ekumeniczne postępy.

Krótki miesiąc miodowy

Tuż po wyborze Benedykta XVI deklaracje rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, która dotychczas stanowiła główną przeszkodę na drodze pojednania między chrześcijaństwem wschodnim a zachodnim, nie pozostawiały wątpliwości: po okresie chłodu i dystansu rozpoczyna się nowa era ekumeniczna. - Jesteśmy otwarci na rozmowy i przezwyciężenie trudności, które utrudniają współpracę i polepszenie stosunków między Kościołem rzymskokatolickim i rosyjską Cerkwią prawosławną - mówił patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II w wywiadzie dla agencji RIA Novosti. Wtórował mu czołowy rosyjski teolog diakon Andriej Kurajew. - Za Benedykta XVI stosunki prawosławno-katolickie mogą zauważalnie się polepszyć - podkreślał.

Jednak już uzasadnienia tych deklaracji, które zwykle nie trafiały na czołówki gazet, pozbawiały złudzeń. Benedykt XVI miał zapoczątkować nową erę w stosunkach z prawosławiem głównie dlatego, że - zdaniem prawosławnych Rosjan - miał zacząć prowadzić politykę ustępstw tak wobec Cerkwi, jak i samej Federacji Rosyjskiej. - Przeszłość kard. Ratzingera, który w dzieciństwie wcielony został do Hitlerjugend, wymusi na nim ostrożną politykę wschodnią - uznał Kurajew. Te rosyjskie nadzieje nie mogły się spełnić. Dlatego choć Benedykt XVI podkreślał wielokrotnie, że jest otwarty na poszukiwanie jedności w kwestii rozumienia posługi Piotrowej, a także różnorodności tradycji kościelnych (co jest główną przeszkodą teologiczną w zjednoczeniu), miesiąc miodowy w stosunkach z prawosławiem zakończył się dość szybko. I to mimo wizyty w Moskwie arcybiskupa Giovanniego Layolo i zapewnień o wzajemnej współpracy. Patriarcha Aleksy II wrócił do powtarzanej jak refren wypowiedzi, że nie będzie wizyty Benedykta XVI w Moskwie i zbliżenia katolicko-prawosławnego, dopóki nie zostaną rozwiązane wszystkie problemy. A ich lista pozostaje od lat niezmienna: katolicki prozelityzm w Rosji, unickie diecezje na wschodniej Ukrainie, przeniesienie stolicy ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej do Kijowa. Słowem, jest jak zwykle, z jedną istotną zmianą: na poziomie Kościołów lokalnych obie wspólnoty zaczynają się dogadywać: ostatnio prawosławni i katolicy ustalili, że w katolickich sierocińcach w Rosji prawosławne dzieci będą miały dostęp do swoich kapłanów.

Usprawiedliwienie kamieniem węgielnym

Mimo braku tak spektakularnych wypowiedzi spokojniej i bez zbędnych emocji toczy się na powrót dialog protestantów (szczególnie ewangelików) z katolikami. Obie strony przyznają, że wybór kardynała Ratzingera zdecydowanie go ułatwił. Jak wskazuje bowiem biograf papieski John Allen, stosunki z luteranami i ich własna tożsamość to kwestie, które najbardziej leżą nowemu papieżowi na sercu. W jednej z wypowiedzi Benedykt XVI wprost wyraził nadzieję, że ewangelikom augsburskim uda się powrócić do czystej nauki Marcina Lutra. Mimo tak wielkiego zaangażowania w tę sferę dialogu nie ma co liczyć na szybkie rozstrzygnięcia. Podczas wizyty w Niemczech Benedykt XVI wskazał, że bez próby uzgodnienia stanowisk w kwestiach rozumienia Kościoła i jego natury, a co za tym idzie - w kwestii sakramentów, nie ma co liczyć na szybkie pojednanie. A to, dla odmiany, nie jest możliwe bez wyjaśnienia niejasności i kwestii spornych w centralnej dla obu wspólnot nauce o usprawiedliwieniu.

Niejasności te nie przeszkadzają jednak kontynuować drogi rozpoczętej przez Jana Pawła II podpisaniem wspólnej katolicko-luterańskiej deklaracji o usprawiedliwieniu. Pod koniec ubiegłego roku chęć jej podpisania zadeklarowali metodyści. - Metodystyczne i rzymskokatolickie postrzeganie usprawiedliwienia i uświęcenia są bardzo zbliżone. Naszym celem jest pełna komunia z Kościołem rzymskokatolickim - podkreślał w wypowiedzi dla Radia Watykańskiego biskup Walter Kleiber, były zwierzchnik Kościoła ewangelicko-metodystycznego w Niemczech. Benedykt XVI uznał zaś taki gest za "znaczący krok ku pełnej jedności w wierze".

Antropologiczny zwrot

Jednak to nie dogmatyczne kwestie pozostają obecnie w centrum ekumenicznej troski Benedykta XVI. Choć poświęca im niezmiernie wiele uwagi, jednocześnie w niemal każdej ekumenicznej wypowiedzi podkreśla, że konieczne jest wspólne etyczne świadectwo chrześcijan różnych wyznań oraz próba dialogu o antropologii, która mogłaby się stać podstawą wspólnoty chrześcijańskich przekonań moralnych. - Priorytetem niecierpiącym zwłoki są z kolei w dialogu ekumenicznym wielkie kwestie moralne naszych czasów; poszukujący odpowiedzi ludzie współcześni słusznie oczekują tu wspólnej odpowiedzi ze strony chrześcijan. Z powodu sprzeczności na tym polu traci na sile świadectwo ewangeliczne i ukierunkowanie etyczne, jakie powinniśmy dawać wiernym i społeczeństwu, przybierając nierzadko niejasną formę; tak więc jesteśmy winni dać niezbędne świadectwo naszym czasom - mówił Benedykt XVI podczas sierpniowego spotkania ekumenicznego w Kolonii. I choć bez wątpienia w dialogu z wyznaniami protestanckimi głównego nurtu akurat te kwestie pozostają sporne, bowiem w znacznym stopniu wyznania luterańskie i reformowane zaakceptowały już aborcję, małżeństwa gejowskie, a niekiedy nawet eutanazję, to jednocześnie w tych kwestiach łatwo może zostać osiągnięte zbliżenie tak z prawosławnymi, jak i chrześcijanami ewangelikalnymi, do których do niedawna katolikom było niezwykle daleko. Prawosławni już deklarują, że w kwestiach moralnych będą szli ramię w ramię z katolikami. - Ludzie szukają jednak w Kościele nie politycznej poprawności, ale twardych podstaw dla swojego życia i zachowania - podkreślał w wypowiedzi dla agencji Interfax o. Igor Wyżanow. Konserwatywnie nastawieni anglikanie czy luteranie, którym nie po drodze z coraz bardziej liberalną hierarchią - także zaczynają szukać zbliżenia z Watykanem. Pozwala to mieć nadzieję nie tylko na rozwój dialogu ekumenicznego, ale i wspólne chrześcijańskie świadectwo wobec świata.