publikacja 26.03.2006 13:36
Za tydzień minie rok od śmierci Jana Pawła II. Coraz częściej słychać o tym w mediach, ludzie rozmawiają ze sobą jak uczcić tę rocznicę.
Znowu będzie wielki medialny (i nie tylko) hałas i szum – specjalne nabożeństwa, znicze układane w kształt serc i krzyży, spontaniczne marsze i wiele innych symboli. I to wszystko jest ważne i może wielu z nas potrzebne, bo chcemy wyrazić jak ważny był dla nas Ojciec Święty. Ale czy forma nie weźmie góry nad treścią? Ja też mogę o sobie powiedzieć, że należę do pokolenia JP II. Jestem dumna, że dane mi było żyć w tych czasach i móc uczyć się świętości od Jana Pawła II. Ale tak mi się wydaje, że ciągle coś nam umyka. Mówi się, że młodzież kochała papieża. Dzisiaj bardzo często używamy tego słowa, nie rozumiejąc go chyba do końca. Czy ja kochałam papieża? Nie mogę tego powiedzieć z całą szczerością. Na pewno go podziwiałam, jego wiarę i pełne zaufanie Bogu, ale to chyba nie jest miłość. Zresztą, myślę, że jemu nigdy nie chodziło o to, żeby być przez ludzi kochanym. On zawsze wskazywał na Jezusa, na Boga. Chciał wszystkim ludziom, może zwłaszcza młodym pokazać, że to Jezus ma być w centrum naszego życia, że to Jezusa mamy poszukiwać i pokochać. A myślę, że wielu z nas nie zrozumiało tego przesłania. Widzę jak młodzi ludzie masowo uczestniczą w uroczystościach ku czci Jana Pawła II. Bycie na pochodach, masowych Mszach – to nawet stało się modne. Po prostu wypada iść, bo wszyscy tak robią. Ale jednocześnie te same osoby mówią, że nie były dawno w niedzielę w kościele, bo księża mówią nudne kazania, albo że zachowanie takiego czy innego księdza kogoś denerwuje czy po prostu jakoś tak czasu nie było. Dochodzi czasem do tego, że przyznanie się do regularnego uczestnictwa w niedzielnej Mszy Św. (nie mówiąc o takiej w dniu powszednim) staje się prawdziwie heroicznym czynem w naszych czasach. Czy tego uczył nas papież? Co z tego, że Polacy go „kochają”? Co mu po takiej „miłości”? On prosił nas, żeby się za niego modlić, my natomiast obchodzimy tylko kolejne rocznice – wyboru na stolicę apostolską, śmierci itp.
Było słychać wiele wypowiedzi, że po tamtych bolesnych, zeszłorocznych wydarzeniach wielu ludzi się nawróciło. Księża mówili, że wysłuchali wielu szczerych i bardzo głęboko przeżytych spowiedzi. I z pewnością tak było. Nie chcę uogólniać i mówić, że śmierć papieża nic w nas nie zmieniła, ale w jakim kierunku poszły te zmiany? Obserwując środowiska w których funkcjonuję, nie widzę zmian w porównaniu z rokiem ubiegłym. Owszem – Jan Paweł II pozostał kimś o kim jeszcze bardziej niż za jego życia wypowiadamy się z wielkim szacunkiem, jesteśmy mu wdzięczni za to jaki był. Ale nasz stosunek do Boga nie zmienił się. Rozmowy o wierze są dalej tematem tabu, bo to jest „prywatna sprawa” każdego człowieka. Ciągle krytykujemy – Kościół, księży, przykazania. Bo za trudne, bo niewspółczesne, może warto byłoby je zreformować – przecież świat idzie naprzód, a Kościół wciąż uparcie stoi w miejscu. Wybieramy z wiary to co jest dla nas wygodne, co nam jest potrzebne, a resztę odrzucamy, bo przecież jesteśmy wolni. Sami chcemy o sobie decydować. Ochrzcić dziecko trzeba – no bo co rodzina powie, ale ślub – przecież to takie niemodne, nie można być przecież pewnym czy ten partner to tak na stałe, a potem to tylko problemy, bo Kościół nie daje rozwodów. Antykoncepcja, aborcja, in-vitro – trzeba iść z duchem czasu, korzystać z osiągnięć nauki! I to właśnie wypowiedzi ludzi młodych, tego pokolenia JP II, młodych ludzi kochających papieża! Ja w takim razie chyba nie chce o sobie mówić, że należę do tego pokolenia. Myślę, że wiele osób czytając to pomyśli sobie, że to bardzo krytyczna i nieprawdziwa opinia. A pomyśli tak dlatego, że osoby, które zaglądają na portal wiara.pl wiedzą jaka jest różnica między miłością do Boga, a miłością do Jana Pawła II i dlatego te moje uwagi ich nie dotyczą. Natomiast ci, o których myślę pisząc te słowa, nawet nie zadadzą sobie trudu aby zajrzeć na katolickie strony internetowe, a nawet jeśli, to czytając taki tekst, pewnie pomyślą, że ich to nie dotyczy. Dlatego mam olbrzymią prośbę do wszystkich, którzy te słowa przeczytali. Pomódlmy się za tych ludzi, którzy nie mają wiary i patrząc na Kościół widzą tylko ludzi, a nie widzą w Nim Boga. Poprośmy Boga, aby szczególnie teraz w czasie Wielkiego Postu, dał im łaskę nawrócenia i spojrzenia na siebie oczami pełnymi prawdy.
Komentarze Mam 35 lat i uważam się za pokolenie JP2. Miałam kilka lat gdy Go wybrano papieżem i było dla mnie zawsze oczywiste, że nim jest, jestem więc pokoleniem JP2 bardziej niż pokolenie Barbie, playstation i MTV. A czy śmierć Jana Pawła II coś we mnie zmieniła? Szczerze powiedziawszy - tak. Wpierw postanowiłam dokładniej postudiować Jego teksty, ale stwierdziłam, że są dla mnie zbyt trudne i zbyt abstarkcyjne. Trzeba mieć łeb jak sklep, żeby je zrozumieć. Zmieniłam więc podejście - zadałam sobie pytanie, co najbardziej ze słów Jana Pawła II do mnie osobiście przemawia i stwierdziłam, że nawoływanie do budowania cywilizacji życia i przeciwstawiania się cywilizacji śmierci. Dlatego zaangażowałam się w ruch pro-life. Sama jestem matką dwójki dzieci i wiem, jak delikatne są, bezbronne i jak bardzo potrzebują miłości już od momentu, gdy rozwijają się pod sercem mamy. Warto walczyć o dobro niewinnych, którzy sami nie mogą się obronić. Bogna Droga Ewo zgadzam się z Tobą w 100% Właśnie zdałam sobie sprawe z tego że po śmierci Jana Pawła II nic sie chyba w moim życiu nie zmieniło albo nie potrafie tego dostrzec, zdefiniować co sie zmieniło. W każdym bądź razie chciałabym sie zmienić, chciałabym zeby w moim życiu najważniejszy był Bóg , tak jak tego chciał Papież. Wszystkim życze "sukcesów" w tej dziedzinie. Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za to że dzięki WAM, którzy redagujecie te strony ( WIERZE i tym którzy tu piszą) rozwijam sie i ucze. Modle sie za Was Agnieszka