Komórki macierzyste, polityka i finanse

Joanna Kociszewska

publikacja 26.10.2006 10:33

Kilka miesięcy temu media na świecie zelektryzowała informacja: można pobierać komórki macierzyste z zarodków, nie niszcząc ich. To rozwiązuje problemy etyczne! - pisała m.in. Rzeczpospolita. Niestety, radość okazała się przedwczesna.

Artykuł, który wywołał tę burzę, opublikowało 23 sierpnia 2006 r. na swojej stronie internetowej pismo Nature. Autorzy donieśli o badaniach prowadzonych na 16 nadmiarowych zarodkach ludzkich, pozostałych z procedur zapłodnienia in vitro. Każdy embrion zawierał od 8 do 10 jednakowych komórek. Za pomocą biopsji naukowcy pobrali z zarodków łącznie 91 komórek. W 2 przypadkach uzyskano stabilne linie komórkowe (czyli dwie komórki były zdolne do wielokrotnego powielania się i tę zdolność zachowały w ciągu 8 miesięcy obserwacji). W eksperymentach na zwierzętach potwierdzono, że może z nich powstać wiele rodzajów tkanek. Jak pisze Susan Okie w The New England Journal of Medicine z 19.10.2006, artykuł i wywiady udzielone przez jednego z autorów, Roberta Lanza, spotkały się w Stanach Zjednoczonych ze sporą krytyką, gdyż stworzono wrażenie, że obie linie komórkowe zostały uzyskane bez niszczenia embrionów. Cytowano z oburzeniem wypowiedź Roberta Lanza w jednym z wywiadów: „To, co osiągnęliśmy, jako pierwsi, to uzyskanie linii komórek macierzystych pochodzenia embrionalnego bez niszczenia samego embrionu.” Tymczasem w trakcie badania wszystkie zarodki zostały zniszczone. W artykule jest to zaznaczone, ale tego faktu nie podkreślano. Naukowiec wyjaśniał, że jego wypowiedzi zostały wyrwane z kontekstu. Dzień po publikacji artykułu na stronach Nature można było przeczytać komentarz stwierdzający jasno, że „podczas eksperymentu wszystkie zarodki zostały rozmontowane komórka po komórce, ale inne embriony powinny przeżyć procedurę pobrania jednej komórki, podobnie jak to się dzieje w przypadku badań genetycznych przed wszczepieniem zarodka do macicy”. W tym samym komentarzu poruszana jest również problematyka etyczna, która okazuje się nie tak jednoznaczna: „Istnieją obawy, że usunięcie komórki z zarodka może zmniejszyć jego szansę na zagnieżdżenie w macicy lub zaburzyć rozwój i spowodować dalsze problemy zdrowotne u narodzonego dziecka. Lanza odpowiada, że ryzyko związane z biopsją jest minimalne i że takie pobranie komórki wykonywano by jedynie u zarodków, które i tak podlegałyby badaniu genetycznemu. Inni z kolei zauważają, że pobrana komórka sama z siebie jest zdolna do rozwinięcia się w odrębny nowy zarodek, który właśnie jest niszczony.” (Jest to ten moment rozwoju zarodka, w którym dochodzi do rozdzielenia bliźniąt jednojajowych – przyp. JK)

Wyjaśnienie się pojawiło - ale informacja o odkryciu została już przekazana przez wiele mediów, z komentarzem, że może to być rozwiązanie problemu, jaki stworzył zakaz finansowania ze środków federalnych badań na komórkach macierzystych pochodzenia zarodkowego. Obecnie Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) finansuje jedynie badania prowadzące do opisania i przygotowania do użytku tych hodowli komórkowych, które powstały przed 9 sierpnia 2001 r. Problem w tym, że jest ich zaledwie 21 i nie wszystkie mają podobne właściwości biologiczne. Powstał zatem projekt ustawy o zwiększeniu liczby hodowli komórkowych, których badania mogłyby być finansowane ze środków federalnych. Zakładał on możliwość finansowania przez NIH badań na przeznaczonych do zniszczenia zamrożonych zarodkach pozostałych po zabiegach in vitro. Projekt został wprawdzie uchwalony przez Kongres, ale w czerwcu tego roku został zawetowany przez prezydenta. Uzasadnieniem była moralna niezgoda na zabijanie ludzkich zarodków. Większości zdolnej odrzucić weto w Kongresie nie ma. Badania wprawdzie się toczą, nowe hodowle komórkowe powstają, ale finansują je instytucje naukowe i prywatne, więc ich tempo zmalało. Tyle o ogólnej sytuacji. Dodatkowy komentarz dodaje znów Susan Okie: „Advanced Cell Technology (firma, która sfinansowała badania – przyp. JK) ma problemy finansowe, ale po publikacji artykułu w Nature jej kurs na giełdzie wzrósł i przedstawiciele firmy rzeczywiście mają nadzieję, że badania hodowli komórkowych powstałych przy użyciu tej metody będą mogły być finansowane z funduszy federalnych.” O jakie kwoty może chodzić? W roku podatkowym 2005 Narodowy Instytut Zdrowia wydał na badania na komórkach macierzystych pochodzenia zarodkowego 40 milionów USD, a na badania na bardziej zróżnicowanych ludzkich komórkach macierzystych (tzw. „dorosłych”), których nie obejmuje zakaz – 198 milionów USD. Skąd wzięło się przekłamanie w pierwszej chwili i sensacja medialna, trudno wyrokować. Faktem jest, że gra toczy się o olbrzymie pieniądze. Najważniejsze jednak – co w atmosferze sensacji umknęło - że wiele osób ma co do nowej metody zastrzeżenia merytoryczne, dotyczące jej skuteczności (udało się namnożyć i utrzymać przy życiu 2 z 91 pobranych komórek) i ewentualnej szkodliwości dla zarodka, a później dziecka, a także istotne wątpliwości etyczne.