Wykorzystajmy!

Adam Kasprzyk

publikacja 17.03.2007 19:36

Historyczne miejsce polskiego Kościoła, w życiu publicznym, zawsze niemal było, od blisko dwustu lat, z ludem, przeciw władzy

Ks. Artur Stopka w nr 8 GN „Kościół w okopach” zachęca do dyskusji o przyszłości Kościoła w Polsce. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, byłoby takie nawoływanie, zakwalifikowane do schizmy. Dziś jest to konieczne. Polska stoi przed wielkim wyzwaniem, wobec przemian spowodowanych otwarciem na świat. Napływ nowoczesności w każdą dziedzinę życia, w tym i w sferę światopoglądową, można wykorzystać dla wiary a nie przeciw. Do tego jest potrzebny dialog, na bazie zmian, jakie miały miejsce w innych krajach. Uczmy się na błędach innych. Historyczne miejsce polskiego Kościoła, w życiu publicznym, zawsze niemal było, od blisko dwustu lat, z ludem, przeciw władzy. I ten atrybut, sytuował go po właściwej stronie w oczach wierzących. Przemiany po roku 1989, wprowadziły Kościół w swoistą inercję. W żaden sposób nie może sobie poradzić z tym bezwładem. Jest to szalenie niebezpieczne. To niebezpieczeństwo wynika z faktu, europejskiego sytuowania Kościoła w życiu publicznym. Wiara była i pewnie tak jest, oznaką w Europie, procesów ograniczających demokratyzację życia, gdzie kulminacyjny punkt zapalny przypadł na Rewolucję Francuską. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie z kolei – o ironio – to wartości religijne, stały się sumptem do stworzenia państwa nowoczesnego i to po dziś. Dlatego też, fundamentalne pytanie dnia dzisiejszego brzmi; czy pójdziemy, by wspomóc młodą demokrację, czy też, stanie się odwrotnie -zachowując przy tym wiarę? Autonomia kościoła, historycznie ujmując, wynikła z inicjatywy władz kościelnych, a nie jak się mylnie ocenia dziś, od władz świeckich. Ani wiara, ani demokracja, nie jest dana raz na zawsze. Jedno i drugie, wymaga pielęgnacji i trzeba to robić w sposób wyjątkowo umiejętny. Parcie władzy świeckiej, i to różnej maści, w kierunku Kościoła w celu podreperowania kulejącej demokracji przybiera często formy karkołomne by nie powiedzieć lizusostwa. To jest swoisty gwóźdź do trumny dla Kościoła w Polsce, gdyż władza świecka się zmienia a Kościół winien trwać. Jeśli powyższe dywagacje, dotyczyły relacji Kościoła z władzą, to większym problemem wydaje się być to, co jest sercem Kościoła, tego posoborowego. A największym przesłaniem Soboru Watykańskiego II była ewangelizacja świeckich. To ludzie dnia codziennego, tu i teraz, mają nieść dobrą nowinę i świadczyć swoim życiem, że warto mieć taki drogowskaz. Europa zlaicyzowana, ale póki co, jeszcze u nas kościoły pełne. Tyle, że tam garstka ludzi, to fakt, pełna gorliwości zatopiona po uszy w wolontariat, wspólnoty na etapie raczkowania niesie tę główną myśl soborową. U nas, od mszy do mszy - niedzielnej.

Ten wolontariat jest często skupiony wokół parafii a dokładniej plebani. Z kolei u nas, plebania to biuro obsługi klienta na okoliczność ekstremalnych wydarzeń w życiu rodziny. Chociaż był w niedalekiej przeszłości taki okres, gdy życie tętniło na plebani. To okres stanu wojennego. Nikt nikogo nie pytał, o wiarę o przynależność do partii, status materialny itd. To była prawdziwa robota ewangeliczna świeckich. I aż serce ściska, jak zmarnowaliśmy ten wielki kapitał ludzki, oprócz ludzi z oaz, duszpasterstwa akademickiego nie mówiąc już KIK-u. Jeśli Kościół, czyli my wszyscy, którzy poczuwają się do odpowiedzialności za jego losy, wyprzedzimy władzę o względy u Niego to nowoczesność nie będzie kulą u nogi. W ramach modernizacji naszej gospodarki, rok rocznie, tysiące ludzi, jeszcze w sile wieku, przechodzi na wcześniejsze emerytury, włącznie z nauczycielami. Jakiż to potencjalny wolontariat opiekujący się młodzieżą gimnazjalną. Polski Kościół nabiera niewiarygodnego nadęcia, gdzie forma przerasta treść, jak chociażby uroczystości pierwszokomunijne, pogrzeby i w następstwie tego cmentarze, nie mówiąc o ślubach. Ale esencją przerostu formy nad treścią są procesje Bożego Ciała. Tłum ludzi, niczym na majówce, z pogawędką, czczący niby Chrystusa w postaci Eucharystii, najczęściej z obrazami Matki Bożej, który nijak nie licuje do sentencji tego święta. Ale trzeba być, by zamanifestować o przynależności do Kościoła. Czy o taki Kościół nam chodzi? Jest na czym dyskutować, a jeszcze lepiej, formować go zgodnie z duchem czasu. Tym posoborowym.