Wizja Kościoła czy wizja o. Rydzyka

Ks. Jacek Prusak SJ

publikacja 31.07.2007 10:08

Nie będę tu analizował listu o. Klafki, powtórzę jedynie, że uważam go za obronę przez atak. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na eklezjologiczne meritum sporu, które dotyczy rozumienia Kościoła i miejsca w jego obrębie dla takich instytucji, jak Radio Maryja.

Na łamach internetowego portalu wiara.pl (24 lipca), jego redaktor naczelny ks. Artur Stopka wyraził ubolewanie, iż spory wokół osoby o. Rydzyka „spowodowały, że zamiast dialogu i pracy nad jednością umocniły się dwa obozy, których członkowie wzajemnie uważają się nie za braci w wierze, lecz za wrogów. Obozów nie różnią sprawy wiary, lecz kwestie wizji Kościoła i jego miejsca w społeczeństwie, stosunek do narodu itd. Te różnice wpływają jednak na sposób przeżywania tej wiary. Stają się dla wielu ważniejsze niż Ewangelia. To droga donikąd...”. Czy aby na pewno jest to słuszna diagnoza toczącego się sporu, skoro reakcja prowincjała redemptorystów na „aferę z taśmami” jest nie mniej problematyczna od zachowania samego ojca dyrektora? Nie będę tu analizował listu o. Klafki, powtórzę jedynie, że uważam go za obronę przez atak. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na eklezjologiczne meritum sporu, które dotyczy rozumienia Kościoła i miejsca w jego obrębie dla takich instytucji, jak Radio Maryja. Nestor polskich teologów, ks. Alfons Józef Skowronek, napisał niedawno, że „istnienie Kościoła, wspólnoty chrześcijan, których wiara i życie ześrodkowują się na osobie Jezusa Chrystusa, unaocznia fakt, że Kościół wiąże się nierozerwalnie z wiarą poszczególnych ludzi. Poza Kościołem po prostu nie ma dostępu do wiary chrześcijańskiej, a dokładniej: Kościół w ogóle stanowi nieodzowny warunek możliwości zaistnienia tej wiary” („Kościół w burzliwych czasach”, Biblioteka „Więzi”, 2007). Bez wiary nie ma ani Kościoła, ani Ewangelii – stąd nie jest bez znaczenia, jak się ją przeżywa, co – bądź kto – ją wzmacnia lub osłabia. Ewangelia nie jest „ponad” Kościołem, a wiara nie jest „obok” nich. Jeśli jednak Kościół jest przedmiotem wiary, musi się to wiązać z obiema wspomnianymi w credo cechami: świętością i powszechnością. Patrząc z tej perspektywy, trudno wierzyć mi w Kościół reprezentowany przez o. Rydzyka bowiem jego działalność obie te cechy mi przysłania. Dla jezuitów „wiara, czyniąca sprawiedliwość, jest nierozerwalnie złączona z wiarą angażującą się w dialog z innymi tradycjami oraz ewangelizacją kultury (...) Dlatego nie można ich rozdzielać ani w naszych zamierzeniach, ani w działaniu, ani w naszym życiu. Nie można też traktować ich jako posług na równi z innymi; powinny one raczej stanowić zwornik, dzięki któremu cała działalność ewangelizacyjna układa się w nierozdzielną całość” (Konstytucje i Normy Uzupełniające Towarzystwa Jezusowego).

Dlatego też podpisałem list katolickich intelektualistów i publicystów w sprawie antysemickich wypowiedzi o. Rydzyka i obrażania przez niego osób publicznych. „Afera z taśmami”, bardziej niż osobisty stosunek do ojca dyrektora, wzbudziła we mnie przekonanie, że jego wizja Kościoła to droga donikąd, bo coraz mniej jest w niej Ewangelii, a coraz więcej jego problematycznej „charyzmy”. I choć mam osobiste zdanie o profilu psychologicznym ojca dyrektora, nie traktuję go jako wroga. Ponieważ jednak nikt inny nie spolaryzował polskiego Kościoła bardziej niż o. Rydzyk, to nie jest mi obojętne, co on w Nim robi i ma zamiar robić. Nie jest to stawianie wizji Kościoła ponad Ewangelią. Przeciwnie, to troska, aby Ewangelia a nie „charyzma” jakiegoś człowieka, była drogowskazem i fundamentem dla wspólnoty wiernych. Służbą wierze i sprawiedliwości, a więc integralnym ewangelizowaniem, nie można jednak nazwać „prywatnych rozmów redemptorystów skarżących się, że ciągłe zamieszanie wokół jednego z nich nie ułatwia im głoszenia Dobrej Nowiny”, albo przeszkadza innym – na co skarży się ks. Stopka. Taki „święty spokój” niekoniecznie wynika z Ewangelii. Dialog i praca nad jednością w polskim Kościele musi się opierać o eklezjologię Vaticanum II, a nie o strukturę Radia Maryja. Ten „eklezjologiczny eksperyment” tym bardziej mnie niepokoi, im dłużej się mu przyglądam. Żeby wspólnie przeżywać wiarę, także poprzez media, nie potrzeba religii sprowadzać do polityki, a pobożności mylić z patriotyzmem. Łatwo o tym zapomnieć, a jeszcze łatwiej wykorzystać – na co wskazuje casus ojca Rydzyka. W imię Ewangelii trzeba więc dbać o jakość „katolickiego głosu” w naszych domach. Tekst ukazał się w Tygodniku Powszechnym nr 31/2007