Realizacja płodnej miłości małżeńskiej

Ks. dr Mariusz A. Roszewski

publikacja 26.06.2007 17:00

„Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowaniu potomstwa, [które jest] najcenniejszym darem małżeństwa" (KDK 50)

Wstęp Każda autentyczna miłość jest miłością twórczą, ubogacającą życie człowieka. Szczególnym bogactwem, które posiada człowiek jest jego płodność, będąca jądrem miłości małżeńskiej. Małżeństwo bowiem nie tylko jest źródłem różnych postaci i form miłości, ale jest przede wszystkim środowiskiem, w którym rodzi się życie. Stąd można mówić o naturalnym związku, jaki zachodzi między miłością małżeńską a miłością rodzicielską. Dlatego papież Paweł VI pisząc w encyklice „Humanae vitae” o miłości małżeńskiej wskazywał na jej nadrzędną cechę: „płodność” – pisał: „/.../ Miłość płodna nie wyczerpuje się we wspólnocie małżonków, ale zmierza również ku swemu przedłużeniu i wzbudzeniu nowego życia” (HV 9). W świetle powyższych słów można śmiało postawić tezę, że wszelkie czynności, które uniemożliwiają powstanie nowego życia lub niszczą je, są zaprzeczeniem idei płodnej miłości małżeńskiej. Płodność Powszechne doświadczenie uczy, że płodność jest czymś wyjątkowym, i to nie tylko dla człowieka jako jednostki, ale i dla całej szeroko rozumianej ludzkości. Pismo święte, zwłaszcza księga Rodzaju, ukazuje na tle rodziny, szczepu, narodu, w osobach rodziców i dzieci całą historię człowieka, łącząc ich ze sobą w wymiarze otrzymanego od Boga daru płodności. Seksualność i płodność są widziane jako cechy wrodzone, z gruntu dobre i celowe. Zostają one przyporządkowana życiu. Nie próbuje się ich od siebie oddzielić, gdyż stanowią naturalną, przyrodzoną gatunkowi ludzkiemu, drogę w przekazywaniu życia. Powołując się na konkretne przykłady życia – na przykład Abrahama ukazuje, że bez płodności nie ma życia a płodność bez życia traci rację bytu. Tym, co nadaje sens życiu ludzkiemu jest płodność, która niesie w sobie cały wymiar duchowego bogactwa. Życie, które zostaje tego wymiaru pozbawione, pozostaje zamknięte w samej seksualności. Stąd Bóg przypomniał ludziom, na samym początku ich istnienia, o wyjątkowym posłaniu, które zostało im powierzone: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Słowa te są swoistego rodzaju nakazem do działania, skierowanym do istoty noszącej w sobie podobieństwo samego Boga – Stwórcy; stanowi ono także swoistego rodzaju zaproszenie do współdziałania na linii Stwórca – stworzenie. (zob. Jankowski S., Biblijny sens płodności i niepłodności, w: „Chrześcijanin w świecie”, nr 162(1987), s.8-14).

Rodzicielstwo Istnieje rozróżnienie pomiędzy płodnością a rodzicielstwem. Płodność jest zjawiskiem wynikającym z samej natury życia; jest faktem – danym w swej potencjalności lub aktualności biologicznej. Natomiast rodzicielstwo jest czynem, zadaniem, postawą, cechą moralną określającą duchową tożsamość osób biorących odpowiedzialność za właściwy sposób przekazywania życia. Zjawisko płodności dokonuje się na poziomie bytu osobowego, w przymierzu małżeńskim, w którym mężczyzna i kobieta otrzymują od Boga powołanie do współtworzenia gatunku ludzkiego. Jest ono zatem uzdolnieniem i zarazem wezwaniem do całkowitego zjednoczenia się ze Stwórcą – najdoskonalszą Miłością stwarzającą (zob. Bajda J., Rodzicielstwo w aspekcie teologicznym, w: „Chrześcijanin w świecie”, nr 162(1987), s.33-38). Dwie osoby przez danie części ze swego ciała w akcie płciowym dostępują uczestnictwa w stawaniu się nowej osoby, której człowieczeństwo powołuje do istnienia Bóg, osobowym aktem stwórczym. Akt płciowy zatem nie powinien mieć miejsca poza relacją miłości małżeńskiej. Akt małżeński jest bowiem jedyną i właściwą formą aktywności, przez którą człowiek spełnia czynną rolę w zakresie zapoczątkowania nowego życia. O charakterze stosunku małżeńskiego, jako formy osobowego-zjednoczenia dwojga ludzi i wypływającej z niej aspektu rodzicielskiego pisał w encyklice „Humanae vitae” papież Paweł VI. Jego zdaniem małżonkowie mają obowiązek respektować w akcie obecność i nierozdzielność obu wyżej wymienionych składników a mianowicie: zjednoczenia i płodności (HV 12). Małżonkowie powinni rozpatrywać swoje rodzicielstwo jako formę powołanie, które powinni realizować w sposób odpowiedzialny. Odpowiedzialnym jest bowiem człowiek, który w swoim postępowaniu liczy się z głosem własnego sumienia. Zatem o świadomej odpowiedzialności, będącej synonimem otrzymanej od Boga wolności, można mówić tylko wtedy, gdy małżonkowie pragną potomstwa, na drodze naturalnego współżycia, zgodnego z wolą Stwórcy (por. Fijałkowski W., Konowalski J., Krzyżaniak J., A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało, w: „Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Poznańskiej”, R.1980, s.29). Odpowiedzialność Powiązanie odpowiedzialności z przekazywania życia można odnaleźć w dokumentach Soboru Watykańskiego II – w konstytucji „Gaudium et spes”. Jednak to papież Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”, jasno sprecyzował wymagania dotyczące „odpowiedzialnego rodzicielstwa”, będącego właściwym sposobem realizacji w małżeństwie miłości płodnej – czytamy: „Najwznioślejszym przejawem odpowiedzialności jest przekazywanie życia przez akt zrodzenia, dokonany przez mężczyznę i kobietę w małżeństwie” (EV 43). Zatem odpowiedzialne rodzicielstwo nie jest normą etyczną, funkcjonującą obok miłości małżeńskiej. Ono należy do samej istoty posłannictwa małżeńskiego, tworząc jej życiowy a zarazem egzystencjalny kształt etyczno-normatywny. I choć miłość małżeńska jest fundamentalną postawą dla formujących się decyzji, będących wypełnieniem powołania małżeńskiego, to jednak dopiero odpowiedzialne rodzicielstwo obejmuje pewien ściśle określony zakres decyzji, mocą których małżonkowie stają się pełnowartościowymi rodzicami, zarówno w wymiarze egzystencjalnym, jak i moralnym, a to poprzez aktualizację danej im przez Boga Stwórcę zdolności rodzicielskiej.

Zatem odpowiedzialne rodzicielstwo nie pozwala odłączyć funkcji rodzicielskiej od miłości, na co swych licznych publikacjach kładł nacisk m.in. ksiądz profesor Jerzy Bajda, u którego czytamy: „Człowiek powołany do miłości płodnej, owocującej życiem, tym samym zostaje postawiony wobec prawdy, że życie, które jest nim samym, jest niesione przez miłość, zrodzone przez miłość, przyjęte przez miłość. Miłość jest właściwym poziomem, na którym rozpoznaje się ludzki kształt życia; miłość jest istotną formą kształtującą substancję życia ludzkiego” (Bajda J., Obraz człowieka widziany poprzez „Humanae vitae”, w: Majdański K., Styczeń T. [red.], Dar ludzkiego życia. , Lublin 1991, s. 132-133). Naturalne planowanie rodziny Małżeństwo ze swej natury jest nastawione na zrodzenie potomstwa. Jednak temu obowiązku powinna towarzyszyć daleko idąca rozumna odpowiedzialność, która odpowiadałaby szeroko rozumianej godności osoby ludzkiej. Zatem, aby wszelkie działania były uznane za mądrze zaplanowane, muszą obejmować takie czynniki, jak: czas, miejsce, zdrowie, możliwości ekonomiczne i socjalne zarówno własne, jak i społeczeństwa. Aby małżeństwo było aktualizacją wolności i miłości, potrzebna jest gruntowna znajomość zasad planowania rodziny, przez które rozumie się „planowanie dzietności”. We wypełnieniu tego zadania pomocą służą metody pozwalające rozpoznać tzw. okresy płodności i niepłodności. O ich słuszności pisał w „Humanae vitae” papież Paweł VI: „Jeśli i s t n i e j ą słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych, czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym kobiety i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych” (HV 16). Kościół przypomina, że owymi dozwolonymi moralnie metodami, które mogą być stosowane oddzielnie bądź łącznie są: metoda termiczna, metoda objawowo-termiczna, metoda Billingsa (zob. Skrzydlewski W.B., Seks, wolność, miłość, Kraków 2001, s.67-70). Życie Fakt poczęcia się nowego życia tylko pozornie jest bezpośrednim skutkiem ludzkiego działania. Nawet, jeżeli człowiek działając przewidywał taki skutek i on istotnie zaistniał, to jednak głębsza refleksja nad tym zdarzeniem pokazuje nieco inną rzeczywistość. Poczęcie nowego człowieka, jakkolwiek uzależnione w swojej realizacji od woli rodziców, w istocie swojej przekracza ich wolę i ich decyzję. Rodzice bowiem nie dają życia, lecz jedynie je przekazują. Stawanie się rodzicami zawsze nosi w sobie udział Boga. To nie człowiek staje się ojcem czy matką, ale Bóg swą mocą czyni ich rodzicami. Podjęta przez człowieka współpraca z Bogiem, zakłada świadomą decyzję tego pierwszego o powołaniu do istnienia nowego życia (por. Półtawska W., Dziecko owocem miłości, w: Adamski F [red.], Miłość, małżeństwo, rodzina, Kraków 1978, s.316-321); realizując ów plan człowiek podejmuje współżycie cielesne, które jest koniecznym warunkiem zapłodnienia. Człowiek zatem swym świadomym działaniem stwarza warunki, w których zapłodnienie może zaistnieć. Należy jednak pamiętać, że samo przygotowanie warunków biologicznych nie jest jeszcze poczęciem w znaczeniu sensu stricto. Bowiem sam akt seksualny, który ma służyć zapłodnieniu, nie determinuje Boga. Przeciwnie, to Bóg sam decyduje o czasie powstania nowego życia, osoby ludzkiej. Tezę tą potwierdził w encyklice „Evangelium vitae” papież Jan Paweł II, który napisał: „Życie przekazywane przez rodziców ma źródło w Bogu, czego świadectwo można znaleźć na wielu stronnicach Biblii, które ze czcią i miłością mówią o poczęciu, o kształtowaniu się życia w łonie matki i po narodzinach i o ścisłej więzi, jaka zachodzi między pierwszą chwilą istnienia, a działaniem Boga Stwórcy” (EV 44). Prawo Boże a antykoncepcja Przeciwieństwem odpowiedzialnego rodzicielstwa jest antykoncepcja, której zadaniem jest uczynienie aktu seksualnego bezpłodnym. W rzeczywistość taki akt staje się wyrazem pychy człowieka, gdyż nie tylko przeciwstawia się on prawu natury, ale i bezpośrednio Bogu, usiłując zawładnąć Jego moc stwórczą, przywłaszczając sobie – Jemu przynależną – decyzję o momencie powołania do istnienia osoby ludzkiej (por. Wójcik E., Psychopatologia antykoncepcji, w: „Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Poznańskiej”, R.1988, s.7-8). Zatem takie działanie nie jest niczym innym, jak formą całkowitego świadomego odrzucenia aktualizacji miłości małżeńskiej. W praktyce sprowadza się ona do wyeliminowaniu potrzeby planowania poczęć. Z moralnego punktu widzenia takie działanie jest uzurpacją władzy Boga, gdyż tylko Bóg ma prawo decydować o życiu człowieka; jest wyrazem chęci przeciwstawienia się Jemu samemu. Pisał o tym m.in. biskup Stanisław Smoleński, wskazując, że: „Współpraca małżonków z Bogiem-Stwórcą w zakresie przekazywania życia ludzkiego jest szczególnie bliska. Bóg ingeruje swą mocą stwórczą, powołując do istnienia nieśmiertelną duszę człowieka wówczas, gdy małżonkowie wypełniają wymagane do tego zadanie. W wypadku stosowania środków antykoncepcyjnych małżonkowie /.../ samowolnie temu Bożemu działaniu się przeciwstawiają” (Smoleński S., Podstawowe problemy norm etycznych życia małżeńskiego i rodzinnego, w: „Ateneum Kapłańskie”, T.84, R.67(1975), z.1(396), s.42). Tymczasem, jak uczy Kościół, będący depozytariuszem Bożego Objawienia, życie każdego człowieka ze swej natury jest święte, gdyż źródłem jego pochodzenia jest Bóg. W akcie stwórczym każdy człowiek otrzymał od Niego cząstkę Jego samego – duszę nieśmiertelną, która czyni z człowieka Jego obraz. Skoro człowiek jest Jemu podobny, to i otrzymana zdolność przekazywania życia należy do sfery sacrum. Warto w tym miejscu przypomnieć, że regularnie stosowana antykoncepcja odbija się nie tylko negatywnie na zdrowiu fizycznym i psychicznym kobiety, ale także prowadzi do oziębienia interpersonalnych relacji małżeńskich. Stąd Ojciec święty Jan Paweł II, jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła, uznał za niedopuszczalne z moralnego punktu widzenia wszelkie metody antykoncepcyjne, począwszy od klasycznego stosunku przerywanego, poprzez środki mechaniczne, chemiczne, aż do stosowania w celach przeciwpoczęciowych środków hormonalnych, czyli pigułek antyowulacyjnych (zob. Wojtyła K., Komentarz teologiczno-duszpasterski do , Rzym 1969, s.37). Nauka ta jest trwałym elementem doktryny Kościoła, który od szeregu lat naucza, że antykoncepcja jest złem moralnym, który nie może być w żaden sposób usprawiedliwiony. Człowiek bowiem w podejmowaniu decyzji nie jest całkowicie wolny. Jego wolność jest ograniczona prawem życia drugiego człowieka (por. Laskowski J., Miłość i małżeństwo, Kraków 1976, s.187-189). Zakończenie Antykoncepcja to wykroczenie przeciw płodnemu charakterowi małżeństwa, przeciw realizacji „miłości płodnej”. Miłość małżeńska, która swój początek czerpie z Boga, jest skierowana ku wzajemnemu doskonaleniu się dwóch osób, przez współpracę ze Stwórcą, i to na gruncie rodzicielskim. Płodność realizowana poprzez odpowiedzialne rodzicielstwo jest zgodna z naturą miłości małżeńskiej. Z kolei antykoncepcja zaprzecza tej naturze. Stąd każde małżeństwo, zwłaszcza sakramentalne, nie powinno mieć wątpliwości, w jaki sposób realizować swoje powołanie płodnej miłości. Ks. dr Mariusz A. Roszewski, doktor teologii. Prowadzi badania nad osobowością rodziny w wymiarze personalistycznego kodeksu praw, w obszarze społecznego nauczania kardynał Stefana Wyszyńskiego. Zajmuje się także badaniami nad godnością i prawami człowieka jako kryteriami etycznymi w tanatologii.