Student szuka księdza
Joanna Jureczko-Wilk (Warszawski Gość Niedzielny 10/2006)
publikacja 15.03.2006 11:51
Liczba studiujących w Warszawie lawinowo rośnie. Nie przybywa natomiast ich
duszpasterzy. Czy wprowadzenie na uczelnie kapelanów może rozwiązać problem?

Dziewięć lat temu ks. Roman Trzciński zawiązał grupę akademicką przy kościele św. Jakuba na Ochocie. Należało do niej 15 osób.
Przyjdę do ciebie… za 10 lat
W pierwszym roku zdążył obejść z kolędą półtora piętra jednego tylko akademika „Babilon”. Gdyby chciał obejść jeszcze pozostałych dziewięć, zajęłoby mu to... dziesięć lat. Teraz do prowadzonej przez niego Akademickiej Wspólnoty Ewangelizacyjnej „Woda Życia” należą 102 grupy formacyjne – każda z nich składa się z 5–10 członków. To oni chodzą „z kolędą” po akademickich pokojach. To z „Wody Życia” wyłoniły się inne grupy: kręgi małżeńskie (59 małżeństw poznało się w tym ruchu!), dwie grupy Dorosłych Dzieci Alkoholików... Pomocą duszpasterską młodym służą wszyscy księża mieszkający w parafii św. Jakuba, niezależnie od innych swoich obowiązków.
– Na okres studiów przypada czas poszukiwań, określania siebie, zadawania podstawowych pytań... – mówi ks. Trzciński. – Nowi członkowie wyraźnie mówią nam: szukamy pogłębienia życia duchowego, środowiska ludzi wiary. I my na tę potrzebę musimy odpowiedzieć. Kiedy chodzimy po akademikach, widzimy, ilu młodych ludzi jest uzależnionych, zagubionych, uwikłanych w sekty...
Czy znajdzie się 50 odważnych?
W Warszawie, gdzie mieści się prawie jedna czwarta wszystkich uczelni w Polsce i gdzie liczba studentów już przekroczyła 280 tys., w dwudziestu duszpasterstwach akademickich posługuje 26 kapłanów. Jednak takich, którzy zajmują się wyłącznie studentami jest zaledwie kilku. Wyjątkiem są duszpasterstwa działające przy zakonach – te zawsze mogą liczyć na wsparcie współbraci.
– Potrzeba co najmniej 50 duszpasterzy akademickich – szacuje ks. Bogdan Bartołd, rektor kościoła akademickiego św. Anny, który koordynuje pracę DA w całej archidiecezji i który od kilku lat stara się o zwiększenie liczby duszpasterzy akademickich. – Nawet w św. Annie jest potrzeba stworzenia kolejnych grup, są nowe inicjatywy, ale nie mamy do tego pomieszczeń ani księży.
Ksiądz Bartołd ma nawet problem ze skompletowaniem kadry księży, którzy poszliby z młodymi na doroczną pielgrzymkę pieszą na Jasną Górę. A duszpasterstwa akademickie aż kipią od pomysłów: ich członkowie tworzą grupy modlitewne, charyzmatyczne, śpiewają w chórach, tańczą flamenco, działają charytatywnie, tworzą kluby turystyczne, organizują pielgrzymki i wyjazdy zimowo-wakacyjne, wspólnie uczą się języków obcych i grają w siatkówkę, zakładają klub filmowy i warsztaty pisania ikon... Czy kilkudziesięciu duszpasterzy może to ogarnąć?
Dosyć teorii, czyli kapłan między książkami
Dlatego powoli rodzi się pomysł, aby powołać kapelanów szkół wyższych. Żeby na terenie uczelni był ksiądz dostępny cały czas także dla tych studentów, którzy do DA nie trafią. To zresztą już działa. Na warszawskich uczelniach odbywają się rekolekcje, na UW i SGH raz w tygodniu są spotkania z duszpasterzem, wykłady.
– Praca ze studentami to duszpasterstwo bardzo indywidualne – podkreśla dominikanin o. Marcin Mogilski z DA przy Freta. – Studenci mają dosyć teorii i wykładów na studiach, od nas oczekują rozmowy, osobistego kontaktu, spowiedzi, wejścia w ich problemy.
Dlatego o. Mogilskiemu podoba się pomysł, by na UW – na przykład na terenie uniwersyteckiej biblioteki – stworzyć małą kaplicę z pokoikiem dla kapłana, gdzie można by się pomodlić i porozmawiać.
– Wychodźmy do studentów, bo sami do nas nie przyjdą – mówi o. Mogilski.
Jednak zdaniem ks. Trzcińskiego duszpasterstwo na uczelni należałoby tworzyć ostrożnie i niezależnie od przykościelnych grup DA:
– To duże i odpowiedzialne zadanie. Musieliby prowadzić je księża z dużym doświadczeniem, a jednocześnie młodzi duchem. Młodzież ma teraz takie problemy, że aż głowa boli. Kapłan w DA nie może być kumplem, ale raczej ojcem – brak ojców w rodzinach jest wyraźny. Skąd takich wziąć?