Lokata na wieczność

ks. Andrzej Turek (Tarnowski Gość Niedzielny 13/2006)

publikacja 29.03.2006 11:51

Wraz z modlitwą i postem jałmużna jest filarem życia religijnego. O tych filarach warto wiedzieć dużo i warto się o nie troszczyć.

Wedle nauki Kościoła, jałmużna obejmuje wszelkie przejawy służby wobec bliźnich, której celem jest ulżenie ich materialnym lub duchowym potrzebom. Jako że jest ona jednym z aktów pokutnych, najwięcej słychać o jałmużnie w okresie Wielkiego Postu. W naszych kościołach pojawiają się kosze dla ubogich, Caritas inicjuje specjalne akcje. W tym roku rozesłała 40 tys. skarbonek, 65 tys. baranków wielkanocnych i – po raz pierwszy – 20 tys. paschalików. – Te formy, adresowane zarówno do dzieci, jak i dorosłych, mają poruszyć wyobraźnię miłosierdzia i pobudzić zaangażowanie na rzecz wielkopostnej jałmużny – mówi ks. Antoni Mikrut, dyrektor Caritas Diecezji Tarnowskiej. – Jakkolwiek jałmużna oznacza konkretną materialną pomoc, nie chodzi tutaj o zwyczajną zbiórkę pieniędzy. To jest akt religijny, pokutny gest wielkodusznej miłości – dodaje. Świadczenie jałmużny nie jest łaską z niczyjej strony. Jałmużna jest bowiem, wynikającym z wiary, obowiązkiem każdego wierzącego. Także tego, który posiada niewiele albo zgoła nic. Bogaty dar ubogich Pani Maria prawie nic nie widzi. Mówi, że już nawet przestała tęsknić za widokiem wiosny, soczystością traw i błękitem nieba. – Wciąż mi jednak żal książek, które niegdyś tak lubiłam czytać – wzdycha. Ten żal, brak wzroku i zdrowia ofiaruje, w duchowej jałmużnie, innym. – Z modlitwą różańcową przeznaczam to jako ofiarę za grzeszników. Za wszystkich wierzących, aby wrócili do jedności, bo tak chciał nasz papież Jan Paweł II. Towarzyszyłam mu zresztą swym cierpieniem przez cały pontyfikat, tak jak teraz Benedyktowi. Modlę się również za księży. Jałmużnę cierpienia hojnym gestem daje bliźnim pani Krystyna, walcząca z rakiem. – Z początku moją chorobę, ból i lęk ofiarowałam za dzieci leżące w tym, co i ja, szpitalu. Ale szybko zauważyłam, że dzieci są dużo mądrzejsze, dojrzalsze i odporniejsze od dorosłych. Więc teraz poświęcam to wszystko chorym dorosłym. Tym, którzy się buntują, narzekają na Boga i ludzi, gorzknieją, żeby im jakoś pomóc w dźwiganiu krzyża. To taka moja jałmużna.

Bank w niebie Między religijną jałmużną a wszelkimi świeckimi dziełami humanitarno-charytatywnymi jest wiele różnic. Jałmużna wypływa z pobudek wiary, unika medialnego rozgłosu, a jej owoce w życiu darczyńcy daleko przewyższają poniesione przez niego materialne straty. W Biblii czytamy: „Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 12, 9; por. Syr 3, 30). – Stary Testament pojmował jałmużnę przede wszystkim jako naśladowanie szczodrobliwości Boga oraz gromadzenie sobie skarbów w niebie – wyjaśnia ks. Michał Bednarz, biblista. – Ofiarujący jałmużnę miał w niebiosach swego rodzaju bank, który gwarantował mu, że kiedy umrze i pójdzie do szeolu, miejsca zmarłych, Bóg uchroni go tam przed totalną ciemnością i definitywnym unicestwieniem. To było swoiste trwanie na skraju życia i śmierci, w otchłani, z której ku pełnemu szczęściu starotestamentalnego darczyńcę wyprowadził Chrystus, dzięki swej paschalnej ofierze. Gładzi grzech – Przy spełnianiu jałmużny niesłychanie ważna jest wewnętrzna intencja – zauważa ks. Bolesław Margański, liturgista. – Jako że jest ona aktem pokutnym, ma moc gładzić grzechy. Oczywiście nie chodzi o grzechy ciężkie, bo te, z woli Chrystusa żyjącego i działającego w Kościele, odpuszczane są w sakramencie spowiedzi. Niemniej jednak jałmużna rzeczywiście oczyszcza z grzechów lekkich. Jest to wspaniały dar Boga, którego wielu czyniących jałmużnę nie jest chyba świadomych. I z którego za rzadko się korzysta – stwierdza ks. Margański. Grzech, jak wyjaśniają teologowie, jest samowolnym i szkodzącym człowiekowi przywłaszczaniem sobie przez grzeszącego dóbr, których Bóg chciałby mu dać więcej w innym czasie czy formie. Jałmużna gładzi grzech, ponieważ jest działaniem dokładnie przeciwnym do grzeszenia: nie bierze, ale daje – ze szczerości serca wyzbywa się dóbr i ofiaruje je potrzebującym bliźnim. Kopczyk na dzień sądu Ksiądz Bednarz podkreśla, że w akcie jałmużny rzeczywiście obdarowanym, prawdziwym beneficjentem jest nie ten, któremu się daje, ale ten kto daje. – Chodzi o bezcenne dobra duchowe, swoistą lokatę na wieczność, zasilaną systematycznie przez każdorazowy akt jałmużny – tłumaczy nasz biblista. – Od wielkości tego „kopczyka” zależał będzie wyrok na Sądzie Ostatecznym. To dlatego Biblia zachęca z taką mocą: „Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga. Jak ci tylko starczy, według twojej zasobności dawaj z niej jałmużnę! Będziesz miał mało – daj mniej, ale nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności! Tak zaskarbisz sobie wielkie dobra na dzień potrzeby, ponieważ jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności. Jałmużna bowiem jest wspaniałym darem dla tych, którzy ją dają przed obliczem Najwyższego” (Tb 4, 7–11). Zobowiązujące hasło Jałmużnik nie może być jednak nigdy postrzegany jako szczebel „niebiańskiej kariery” ofiarodawcy, swego rodzaju klucz, umożliwiający mu dostęp do Bożych łask. Takie ujęcie sprawy jest zupełnie obce chrześcijaństwu, przede wszystkim dlatego, że w ubogim jałmużniku widzi ono samego Boga – będącego w potrzebie Chrystusa. Czy ta prawda wiary znajduje dostateczny oddźwięk w postawie naszych diecezjan? Ks. Jan Pietryka, w którego gestii, jako wicedziekana, są sprawy animacji dzieł charytatywnych w terenie, nie zauważa, żeby wierni stygli w ofiarności. – Zwłaszcza w nagłych doświadczeniach losowych ludzie umieją być bardzo solidarni i wielkodusznie śpieszą z pomocą – mówi. – Inna rzecz, że społeczeństwo ubożeje, dokucza bezrobocie i sezonowe wyjazdy za pracą, a przy tym podnoszą się standardy życia i wymagania wobec niego. To zaś przekłada się na zasobność portfeli. Ks. Mikrut jest wdzięczny diecezjanom za wszelkie miłosierne odruchy serca i żywi nadzieję, że ofiary składane na wielkopostną jałmużnę nie będą teraz mniejsze niż w latach ubiegłych. – Biednych przybywa, a duszpasterskie hasło tego roku: „Przywracajmy nadzieję ubogim” dodatkowo zobowiązuje – zauważa Dyrektor Caritas Diecezji Tarnowskiej.

Jałmużna jest aktem religijnym

ks. prał. Jan Pietryka, proboszcz Luszowic Kościół był i jest wrażliwy na ludzką biedę, ale rzekłbym, że chyba koncentrujemy się na środkowym etapie posługi, tzn. na samym pomaganiu, nie tłumacząc za wiele, czym powinna być motywowana jałmużna i jakie są jej duchowe skutki. Rozwój dzieł miłosierdzia uzależniony jest głównie od postawy duszpasterzy: ich inicjatywy, wyjaśnienia, przykładu, zachęty. U nas w parafii członkowie Caritas chodzą po kolędzie, aby zebrać środki na działalność, towarzyszę im ja albo inny ksiądz. Organizuję dekanalne dni skupienia dla posługujących w Caritas. Odprawiamy je w caritasowych placówkach, hospicjach czy ośrodkach dla niepełnosprawnych. Do ludzi przemawia bezpośrednio sama człowiecza bieda. To najlepsze kazanie. Wielu, chodząc po oddziałach, ociera łzy.