publikacja 15.05.2006 12:26
Ks. kard. Józef Ratzinger nawiedził Polskę kilkakrotnie. Między innymi odwiedził krakowską Skałkę.
Przypadająca obecnie 750. rocznica jego uroczystej kanonizacji, której dokonał mój poprzednik Innocenty IV w Asyżu w kościele św. Franciszka, stanowi doskonałą okazję, by oddać wielki hołd św. Stanisławowi i przypomnieć jego zasługi. Z radością zatem [posyłam] Legata, który w moim imieniu będzie uczestniczył jedenastego dnia miesiąca maja w uroczystościach w Krakowie, w katedrze na Wawelu i w miejscu zwanym Skałką, gdzie w kościele poświęconym świętemu Michałowi Archaniołowi święty Biskup poniósł śmierć męczeńską. Tobie właśnie, Czcigodny Bracie, mam przyjemność powierzyć to zaszczytne zadanie do spełnienia w mojej Ojczyźnie, zawsze wiernej, i mianuję moim Legatem Ciebie, który od tylu lat wiernie sprawujesz ważny urząd Prefekta Kongregacji Nauki Wiary i troszczysz się ustawicznie, aby depozyt wiary katolickiej pozostał czysty i nienaruszony w całym świecie, i dajesz mi wiele świadectw szacunku i życzliwości”. W przeddzień tych obchodów, tj. 10 maja 2003 r., gościł ks. Kardynał w Szczepanowie, miejscu urodzenia św. Biskupa Męczennika. W czasie wieczornej Mszy św., odprawianej przy polowym ołtarzu, której przewodniczył jako Legat papieski, zgromadziło się ok. 10 tys. wiernych. Byli naturalnie liczni przedstawiciele polskiego Episkopatu, m.in. Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp, metropolita krakowski ks. kard. Franciszek Macharski, metropolita wrocławski ks. kard. Henryk Gulbinowicz, nuncjusz apostolski w Polsce ks. abp Józef Kowalczyk i prawie 200 księży w koncelebrze, wśród których również i niżej podpisany. W swoim wystąpieniu Legat papieski stwierdził: św. Stanisław oddał swe życie za wielkie i ważne wartości moralne, za nienaruszalność porządku moralnego, za sprawy Boga i Kościoła. W dzisiejszym świecie, który jest świadkiem rozszerzającego się procesu sekularyzacji, zwłaszcza w Europie – mówił dalej ks. kard. Józef Ratzinger – liczymy wszyscy na impuls, który wypłynie z Polski, Ojczyzny św. Stanisława. Ów impuls pomoże nam, w tej przeżywającej trudności wiary Europie Zachodniej znowu przypomnieć sobie o naszych głębokich chrześcijańskich korzeniach. Po Mszy św., proboszcz parafii ks. prałat Władysław Pasiut, przygotował posiłek dla niecodziennych gości, w którym też uczestniczyłem i rozmawiałem z ks. kard. Ratzingerem, omawiając przebieg liturgi w dniu następnym na paulińskiej Skałce. Ks. Kardynał był wyraźnie wzruszony. Jeszcze emanowała z niego Eucharystia. Był pod mocnym wrażeniem głębokiej pobożności ludu diecezji tarnowskiej i licznych powołań kapłańskich, które daje ta ziemia – zroszona krwią św. Stanisława. To dlatego chyba jest tu największe w Europie seminarium duchowne - powiedział. I dodał jeszcze: „Trzeba trwać w radości wiary…”.
Główna misja Legata papieskiego ujawniła się jednak w uroczystościach związanych z wielowiekową procesją z Wawelu na Skałkę oraz przewodniczeniem Mszy św. na Skałce jako miejscu męczeństwa św. Stanisława. W niedzielę, 11 maja 2003 r., odbyło się więc tradycyjne przeniesienie relikwii wielu świętych z katedry wawelskiej do paulińskiego klasztoru. Z udziałem jeszcze liczniej zgromadzonych przedstawicieli Episkopatu Polski oraz ok. 100 tys. wiernych sprawowano świętą liturgię przy skałecznym ołtarzu polowym. Na zakończenie tej wspaniałej Eucharystii kard. Ratzinger powiedział: „Słowa wdzięczności kieruję najpierw na ręce Ojca Świętego za to, że mianował mnie swoim legatem na obchód tej godnej pamięci uroczystości, tak bliskiej jego sercu. Osobiście mówił mi bardzo szczegółowo o tym święcie, o wielkiej postaci świętego Stanisława jak i o wydarzeniu jego kanonizacji, której papież Innocenty IV dokonał 8 września 1253 r. w bazylice św. Franciszka w Asyżu /…/. Dlatego też Wam wszystkim tutaj zgromadzonym mogę przekazać jego [Jana Pawła II] pozdrowienie i błogosławieństwo /…/. Wyrazy wdzięczności chciałbym przekazać polskim biskupom, którzy przybyli na tę uroczystość, wszystkim kapłanom, diakonom, zakonnikom i siostrom zakonnym, jak i Wam wszystkim, ukochani Bracia i Siostry, za waszą modlitwę i śpiew, za wasz współudział w tej drodze wiary i za tę uroczystość, która jest świetlanym świadectwem waszej miłości do Chrystusa, a która pozwala nam wszystkim doświadczyć prawdziwości słowa Pisma: radość w Panu jest naszą mocą (por. Neh 8, 10)”.
Po liturgii ks. Kardynał nawiedził nasz klasztor. Była to znakomita sposobność do dłuższej rozmowy. Swoją osobą wytwarzał natychmiast klimat wielkiej rodzinności, ciepła. Dopytywał się o zakon paulinów pracujących w Niemczech, zwłaszcza w diecezji Passau. Albowiem ojcowie i bracia w białych habitach posługują w znanym bawarskim sanktuarium Maria Hilf!, które przecież znajduje się tak blisko jego miejsca urodzenia. A przy tym jak on umiał słuchać! On nie tylko milczał, ale nieprawdopodobnie słuchał. Klerycy mieli też czas na pamiątkowe z Nim zdjęcie. Ks. Kardynał był urzeczony Skałką. Dokonał też pamiątkowego wpisu do naszej Księgi Gości. Swoim piórem, czarnym atramentem, małymi literkami, po łacinie napisał: Card. Joseph Ratzinger, Legatus Summi Pontificis. Natomiast dla naszego klasztornego muzeum pozostawił swoją kardynalską, czerwoną piuskę jako symboliczny dar od Niego, zaś od Ojca świętego Jana Pawła II przekazał kielich mszalny, w którym była sprawowana Najświętsza Ofiara. 3. Wierność prawdzie Wiara chrześcijańska jest prawdą. To słowo – obok miłości – ma decydujące znaczenie dla naszej wiary. Jednorodzony Syn Boży jest „pełen łaski i prawdy” (J 1, 14), przez Niego „łaska i prawda przyszły” (J 1, 17). Jezus mówi o sobie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6). Więcej nawet, kiedy zapowiada sąd Ducha Świętego, to oświadcza, że kiedy „On przyjdzie, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe” (J 16, 13). Te dwa pojęcia, prawda i miłość, są kluczami do teologii Ratzingera, które następnie – w jego dalszych dziełach i książkach, w rozwoju jego teologicznej działalności – stały się głównymi punktami odniesienia i jednocześnie punktami zapalnymi jednej elipsy: Bóg jest prawdą i Bóg jest miłością. Idzie tu nie tylko o osobową prawdę, którą jest odwieczny Syn Boży przyjmujący – w tajemnicy wcielenia – ludzkie ciało, lecz także o prawdę poznawczą, jaka zawarta jest w objawieniu i w jego interpretacji. Odczytywanie tego objawienia dokonuje się nieustannie, przez ponad dwadzieścia wieków istnienia chrześcijaństwa, właśnie w eklezjalnej przestrzeni. Tajemnice prawd wiary (credo) rozświetlają dla nas teologowie, wsłuchując się w modlitwę osobistą i zbiorową całego ludu Bożego, a sankcjonuje je i do wierzenia podaje Magisterium Kościoła.
Jednym z takich gigantów teologicznych jest właśnie kard. Ratzinger. Nie bez przyczyny przez długie lata stał na czele Kongregacji Nauki Wiary, ponadto był Przewodniczącym Międzynarodowej Komisji Teologicznej oraz Papieskiej Komisji Biblijnej. Szereg różnych krytycznych uwag kierowanych w jego stronę, najczęściej od ludzi powierzchownych, nacechowanych bezduszną banalnością, powtarzających wciąż te same zarzuty i nie modlących się, możnaby zamknąć stereotypem: Ratzinger jest konserwatywny lub: jest dogmatyczny. A to wcale nie o to chodzi, bo tu stawką jest prawda wiary. Dla każdego teologa czy też nauczyciela wiary chodzi o wierność prawdzie. Służenie prawdzie nie podlega koniunkturom, nie może ulegać zmianie czy też zapatrywaniom takiego czy innego człowieka bądź grup społecznych. Prawda objawienia pochodzi od Boga i taka jedynie ulega rozwojowi rozumienia i artykulacji w poszczególnych zdaniach wiary. W końcu dotyczy to naszego zbawienia. Tę wierność prawdzie ujawnił ks. kard. Ratzinger, kiedy 19 kwietnia 1999 r. wygłaszał wykład w krakowskim Collegium Medicum. Miałem możność słuchania wówczas jednego z najwybitniejszych teologów XX wieku. Jego refleksja wiązała się z ogłoszoną niedawno encykliką Jana Pawła II pt. „Fides et ratio” (1998 r.) i nosiła tytuł „Die Einheit des Glaubens und die Vielfalt der Kulturen”. Kardynał mówił o problemie prawdy, która uległa deformacji wskutek współczesnego sposobu uprawiania nauki. Pragnął przywrócić słuchaczowi odwagę do konfrontacji prawdy, zachęcić rozum do podjęcia przygody, jaką jest poszukiwanie prawdy. „Człowiek nie jest uwięziony w lustrzanym gabinecie interpretacji; może on i powinien próbować dotrzeć do tego, co naprawdę rzeczywiste, powinien zapytać, kim jest on sam, aby to uczynić, musi też zapytać, czy istnieje Bóg, kim Bóg jest i czym jest świat /…/. Dlatego pytanie o prawdę nie jest zabawką kultur dobrobytu, które mogą sobie na ten luksus pozwolić, lecz jest kwestią istnienia lub nieistnienia człowieka”.
Pismo święte zapewnia nas, że „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Prawda zbawia, i to już w wymiarze doczesnym. Kardynał przeciwstawiając się relatywizacji prawdy religijnej, w dobie globalizacji i religijnego pluralizmu, stwierdził: „Rozważając znaczenie religii dla zbawienia, myśli się – rzecz szczególna! – przeważnie tylko o tym, że wszystkie one umożliwiają życie wieczne. W ten sposób pojęcie życia wiecznego pozbawia się jego istotnego sensu, bo przecież osiągnięcie go przez każdego innego człowieka jest czymś oczywistym. Tym samym następuje jednak niedopuszczalne spłycenie problemu zbawienia. Niebo zaczyna się wszak już na ziemi. Zbawienie w zaświatach wymaga prawego życia w doczesności. Nie można więc pytać, kto wejdzie do nieba, i zarazem uchylać się od pytania o niebo. Należy pytać, czym jest niebo i jak przychodzi ono na ziemię. Zbawienie w zaświatach musi się zaznaczyć kształtem życia, który tutaj czyni człowieka